czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 7 - Nie zostawiaj mnie, proszę


Taksówka zatrzymała się na podjeździe jednego z barcelońskich domków. Zapłaciła kierowcy i wraz ze swoimi bagażami stanęła na chodniku przyglądając się budynkowi. Wiązało się z nim wiele wspomnień, niestety najczęściej tych nieprzyjemnych. Myślała, że zostawiła je wszystkie za sobą, ale sytuacja zmusiła ją do powrotu. Musiała przełknąć swoją dumę i zapukać do drzwi jak gdyby nigdy nic się nie stało, a ona wracała do domu po zajęciach, a nie po prawie sześciomiesięcznej nieobecności. Wyobrażała sobie, jak idzie tam chłodna i opanowana, a rodzice witają ją z otwartymi ramionami. Niestety rzeczywistość prawie zawsze różni się od marzeń i tak też było tym razem.
Zapukała drżącą ręką w drzwi wejściowe. Tak bardzo bała się, że nie będzie miała dokąd wrócić. Uchyliły się po chwili i pojawiła się w nich sylwetka matki. Na widok Rocio wydała zduszony okrzyk i objęła ją mocno. Dziewczyna uśmiechnęła się, brakowało jej mamy i dopiero w chwili, gdy na nowo ją zobaczyła, dotarło do niej jak bardzo.
- Rocio, co ty tutaj robisz ? – spytała cicho przestraszonym głosem.
- Wróciłam do domu.
- Ale … ale … ojciec nie będzie zadowolony.
- Wszystko będzie dobrze, ucieszy się.
- No ja nie wiem … - mama westchnęła, ale wpuściła ją do domu.
Postawiła walizki w przedpokoju i ruszyła do kuchni. Ojciec siedział przy stole i popijał kawę czytając poranną gazetę.
- Cześć tato ! – powiedziała rześko.
Usiłowała wyglądać na pewniejszą siebie, niż była w rzeczywistości. Na dźwięk jej głosu uniósł głowę, a jego twarz wykrzywił grymas. Odstawił od siebie kubek, odłożył gazetę na blat i powoli stanął na nogach. Zaczął wpatrywać się intensywnie w Rocio. Przełknęła ślinę i próbowała wykrzywić usta w uśmiech, ale wyszła jej tylko bezbarwna imitacja tego gestu.
- Proszę proszę, kto to wrócił ? – ojciec przemówił głosem pełnym jadu.
Matka ukradkiem wsunęła się do pomieszczenia i stanęła w kącie. Spojrzeniem próbowała dodać córce otuchy i pokazać, że jest po jej stronie, ale Rocio tego nie widziała. Za bardzo skupiała się na postaci ojca.
- Córka marnotrawna przypomniała sobie gdzie jej dom ? – Rocio patrzyła skruszona w podłogę, a ojciec kontynuował – Ale kto powiedział, że jeszcze ją w nim chcą ?
- Tato proszę, nie mów tak – powiedziała cicho i przysiadła przy stole.
Ojciec na chwilę zamilkł, ale Rocio wiedziała, że to nie koniec. On się dopiero rozkręcał. Była gotowa znieść wszystko, co chciał jej powiedzieć, byleby tylko mogła wrócić do domu. Miała szczęście, że tata tego dnia nie był jeszcze pijany. Dzięki temu istniała szansa, że nie okaże się agresywny.
- Rocio skarbie – powiedział z udawaną troską w głosie i ujął jej twarz tak, by patrzyła na niego – Co się stało ?
Pokręciła głową.
- Czyżby twój piłkarski książę z bajki okazał się nie być taki idealny ? Znudziłaś mu się, więc kazał ci znikać ? – szydził – A może nie byłaś tą jedyną ?
- Nie mów tak o nim ! – krzyknęła ze łzami w oczach.
Nie mogła słuchać, jak ojciec obrażał Alexisa. Piłkarz zranił ją, to prawda, jednak ona nadal go kochała i nie potrafiła znienawidzić ot tak, za jednym pstryknięciem palca.
Ojciec spojrzał na nią zaskoczony. Jeszcze nigdy nie podniosła na niego głosu. Nie mógł sobie pozwolić na takie traktowanie. Nie od Rocio, nie po tym, co zrobiła. Wymierzył jej policzek.
- Zapamiętaj sobie jedno, każdy piłkarz jest taki sam : zepsuty, zadufany w sobie i egoistyczny ! Próbowałem cię przed tym uchronić, ale ty byłaś mądrzejsza. Teraz cierp, sama tego chciałaś – ojciec dyszał ze złości – Wynoś się do swojego pokoju, nie mogę na ciebie patrzeć !
Rocio zabrała swoje rzeczy i powlokła się do siebie na górę. Jak dobrze było widzieć znajome ściany, liczyła, że chociaż one pomogą jej poczuć się lepiej. Jeszcze nigdy nie leczyła złamanego serca i kompletnie nie wiedziała, jak się za to zabrać. Zwinęła się w kłębek na swoim łóżku i pozwoliła łzom lecieć. Powinna czuć szczęście i satysfakcję, że wygrała z ojcem i mogła wrócić do domu, ale tak nie było. Jak mogłaby poczuć te uczucia, kiedy jej życie straciło sens, a jej serce zostało wyrwane i podeptane przez kogoś, kogo kochała najmocniej na świecie ?

*

Wrócił z Ibizy razem z Danim i Thaissą już tydzień temu. Od tego czasu nie wychodził ze swojego pokoju, cierpiał w samotności. Nie chciał nikogo widzieć, wszystko wokół przypominało mu o tym, co stracił tego pamiętnego wieczoru w klubie. Został sam, tylko z Danim i Thaissą, która by mu pomóc, postanowiła na razie nie wracać do Brazylii. Tak bardzo chciałby cofnąć czas. Oddałby wszystko, by to się stało.
Tego pamiętnego wieczoru Alexis Sanchez stracił wszystko, co było ważne w jego życiu. Najlepszego przyjaciela, który okazał się zdradzieckim dupkiem. Miłość swojego życia, Rocio, dziewczynę, która była dla niego zdecydowanie za dobra, ale jakimś cudem też się w nim zakochała. Swoje serce, bo ich pierwszego pocałunku należało w całości do niej. Utracił też chęć do życia, bo co to za życie, gdy ona odeszła, a on został sam ? Rocio zabrała ze sobą też jego wolę walki. Nie chciał słyszeć o piłce i zbliżającym się sezonie. Po co miał grać, skoro ona tego nie zobaczy, bo brzydzi się nim i jego ukochanym sportem ?
Wiedział, że wszystko, co wydarzyło się wtedy na Ibizie, było tylko i wyłącznie jego winą. Kochał ją tak bardzo, że zupełnie zapomniał o zakładzie, który był dla niego niczym. Jednak powinien był być szczery z Rocio, bo inni tylko czekali na jego potknięcie. Gdyby tylko wiedział, że zatajenie prawdy będzie miało tak straszne konsekwencje …
Nie miał pojęcia, co robić, by naprawić swój błąd. Wszystko, co wymyślił, nie było dość dobre. Z tej bezsilności miał ochotę płakać, a nawet gorzej – zastanawiał się nad popełnieniem samobójstwa. Nie miał jednak odwagi, by podjąć tak odważny krok. Odchodząc, Rocio zabrała mu też odwagę. Teraz było mu wszystko obojętne.

Leżał na łóżku. W pokoju panowała ciemność, bo wcześniej pozasłaniał wszystkie okna. Leżał i wspominał. Wspominał Rocio – jej dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała; jak przygryzała wargę, gdy się nad czymś zastanawiała; jaka była zarumieniona, gdy po raz pierwszy zobaczyła go bez ubrania; jak się śmiała, gdy razem z Danim wystrojony w różowy fartuszek mył okna w całej willi, bo ona tego chciała; wyraz jej oczu, gdy budził ją rano pocałunkami; jej delikatne ruchy, gdy krzątała się rano po kuchni; to jak cudownie wyglądała po seksie; jej spojrzenie, przepełnione miłością do niego. Wspominał Rocio taką, jaka była, niedoskonałą, ale jednak dla niego najdoskonalszą na świecie, jedyną i niepowtarzalną, po prostu – jego. Nie potrafił opisać tego, jak bardzo ją kochał. Jego miłość była nieskończona. Jednak siłę jego uczucia przewyższało jego cierpienie po jej stracie. Mógłby nim obdzielić każdego człowieka na ziemi podwójnie, a i tak by go zostało. Leżąc i wspominając Rocio bał się jednego, że nadmiernie wykorzystując wspomnienia sprawi, że one zbledną i w końcu znikną, a on pozostanie sam, jedynie myślą, że utracił coś ważnego w życiu. Nie chciał zapomnieć Rocio. Dzięki niej był lepszym człowiekiem, ale wiedział, że jeszcze wiele zmian przed nim. Chciał to zrobić dla niej. Może w końcu okaże się godnym jej miłości ?

Ktoś pukał do drzwi jego pokoju już od dobrych pięciu minut, ale on nie miał zamiaru wstawać i otwierać. Chciał być sam i w ciszy na nowo przywołać sobie przed oczami obraz Rocio, tym razem ubranej w czerwone bikini, takie, jakie miała pierwszego dnia ich pobytu na Ibizie.
- Sanchez debilu, otwórz te cholerne drzwi ! – Dani walił w nie pięścią.
- Wynoś się !
- Otwieraj ! Musimy porozmawiać.
- Daj mi spokój.
- Otwórz albo je wyważę.
Alexis doszedł do wniosku, że Dani nie żartuje i jest gotowy spełnić swoją groźbę. Jako że był przywiązany do tych drzwi, które miały dla niego wartość sentymentalną, gdyż kiedyś on i Rocio … mhm … , więc wstał i mu je otworzył. Światło słoneczne poraziło go w oczy, więc zasłonił je ręką i wpuścił przyjaciela do środka. Dani usiadł na jego łóżku i gestem wskazał, by Chilijczyk zrobił to samo.
- Czego chcesz ? – warknął.
- Już prawie zapomniałem, jak wyglądasz – zaśmiał się Brazylijczyk.
- Te same brązowe oczy i przystojna buźka, nic się nie zmieniło, możesz już iść – Alexis wskazał mu ręką drzwi, ale ten się nie ruszył.
- Musimy chyba porozmawiać. 
- Nie mamy o czym.
- A ja myślę, że mamy. O Rocio – na dźwięk jej imienia twarz Alexisa stężała.
Poddał się. Nie miał siły walczyć z Danim, nie miał siły na nic, poza myśleniem o niej. Schował głowę w dłoniach, a po jego policzku popłynęła samotna łza.
- Jest gorzej niż myślałem – Dani westchnął – Ogarnij się chłopie ! Alexis Sanchez jakiego znam, nie poddaje się, tylko walczy dalej !
- Tego Alexisa Sancheza już nie ma – powiedział cicho.
- I co ? Próbujesz mi powiedzieć, że jego miejsce zajęła jakaś tchórzliwa ciota, która nie potrafi ruszyć dupy z łóżka, woli leżeć i użalać się nad sobą ?! – potrząsnął nim – Obudź się ! Taki Alexis Sanchez nie ma szans na odzyskanie Rocio !
- Żaden Alexis Sanchez nie ma – mruknął Chilijczyk.
- Nie pierdol głupot ! – Dani spojrzał na niego poważnie – Zawaliłeś i to bardzo. Ja nie wiem, jak mogłeś pozwolić, by coś takiego się wydarzyło. I jeszcze za nią nie pobiegłeś, tylko jak taka tępa pała, piłkarski śmieć, rzuciłeś się i o mało co nie zabiłeś Fabregasa ! Chociaż to mogłeś dobrze zrobić, ale mniejsza z tym. I na koniec pozwalasz jej myśleć, że to wszystko prawda i że jej nie kochasz, utrwalając w niej przekonanie, ze jesteś jeszcze większym piłkarskim zjebem niż przypuszczała ! – Dani zakończył swoją tyradę dźgając Sancheza palcem w pierś.
- Skończyłeś ? – Alexis spojrzał na niego gniewnie – Tam są drzwi. Jeśli przyszedłeś tu tylko po to, by powiedzieć mi, jak wielkim debilem jestem, to się nie kłopocz, ja to wiem.
- Nie po to przyszedłem – burknął obrażony – Chcę ci pomóc.
- O, to ciekawe. Jak na razie nie robisz nic innego, poza jechaniem po mnie.
- Czasem ktoś musi – Brazylijczyk uchylił się przed pięścią Alexisa i uśmiechnął się szeroko – Kto to do nas wraca ? Ale do rzeczy, co zamierzasz zrobić z tą sytuacją ?
- Jaką ?
- Jak masz zamiar ją odzyskać ?
- Nijak. Ona nie chce mnie widzieć, nienawidzi mnie – powiedział cicho.
- Gówno prawda ! Ona cię kocha – Alexis prychnął – Tak idioto, ona cię kocha, też się dziwię czemu, ale o gustach się nie dyskutuje, wiec nie bij, bo chcę ci pomóc – złapał go za zwiniętą pięść – A ty kochasz ją.
- I co z tego ?
- To, że bierzesz się do roboty i jedziesz tam błagać ją na kolanach, by dała ci jeszcze jedną szansę.
Alexis zamyślił się na chwilę. Było trochę sensu w tym, co mówił Alves. Powinien był mu kupić kwiaty za to, jakim był cudownym przyjacielem, ale to kiedyś. Teraz kupi kwiaty Rocio i będzie prosił ją o wybaczenie.
Zerwał się na nogi i już chciał wychodzić z pokoju, kiedy zatrzymał go Dani.
- A ty dokąd ?
- No do Rocio – spojrzał na Daniego jak na idiotę.
- Najpierw to weź swój tyłek wsadź pod prysznic, cuchniesz jakbyś zapomniał, do czego on służy.
Po raz pierwszy  od tygodnia na twarzy Alexisa pojawiło się coś na kształt uśmiechu. Dzięki Daniemu wróciła mu nadzieja. Odzyska Rocio, w końcu nazywa się Alexis Sanchez.

*

Wysiadł z samochodu pod domem Rocio. Opuściła go cała odwaga, gdy spojrzał na ten budynek, ale raz się żyje. Skoro powiedział „A”, musiał też powiedzieć „B”. wziął bukiet do ręki, klepnął się w policzki dla nadania im koloru i zadzwonił do drzwi. Liczył, ze otworzy mu Rocio i od razu rzuci mu się w ramiona, ale rzeczywistość różni się od marzeń. W drzwiach stał starszy mężczyzna i patrzył na niego gniewnie. Alexis od razu wiedział, kto to jest – pan Rodriguez, przyczyna cierpienia jego dziewczyny.
- Czego ?
- Czy zastałem Rocio ? – odpowiedział równie ostrym spojrzeniem.
- Zależy kto pyta.
- Alexis Sanchez – powiedział głośno.
- Ach wiec to ty …
- To ja – przerwał.
- To ty złamałeś mojej córce serce – dokończył ojciec Rocio – Teraz ja złamię tobie coś innego.
Z tymi słowami rzucił się na Sancheza okładając go pięściami. Alexis nawet się nie bronił, wiedział, że na to zasłużył.

*

Słyszała, jak jakiś samochód podjechał pod jej dom. Nie przejęła się tym. Ostatnio mało co ją obchodziło. Wolała leżeć w łóżku i wspominać te pięć miesięcy z Alexisem, jedyny czas, kiedy była naprawdę szczęśliwa. Wiedziała już, że nie potrafi znienawidzić piłkarza, za bardzo go kochała. Czuła za to do niego ogromny żal za to, że ją tak oszukał i wykorzystał. Obwiniała się za to, że była tak naiwna, że mu uwierzyła. Jednak o wiele bardziej niż na niego, była wściekła na siebie, że nie potrafiła o nim zapomnieć. Tak bardzo ją zranił, a ona nadal za nim tęskniła. Oddałaby wszystko za powrót do życia, jakie wiodła z piłkarzem – okłamywana, ale jednak szczęśliwa.
Wydawało jej się, że przez otwarte okno słyszy jego głos. Zaśmiała się gorzko. Tak bardzo za nim tęskniła, że niedługo oszaleje. Usłyszała go jednak po raz kolejny. Usiadła na łóżku i uśmiechnęła się delikatnie. To on, Alexis Sanchez. Kiedy do jej uszu dobiegł dźwięk pięści uderzającej o ciało, zerwała się i pobiegła na dół.
To, co tam zastała, przeszło jej najgorsze obawy. Ojciec okładał Alexisa z taką zajadłością, ze był gotów go zabić. Rocio rzuciła się na niego i próbowała odciągnąć od swojego byłego chłopaka. W końcu jej się to udało.
- Już wystarczy tato, idź do domu.
- A … ?
- Ja zaraz przyjdę – uśmiechnęła się do niego – Daj mi chwilę.
Kiedy ojciec zniknął, odważyła się spojrzeć na Alexisa. Wyglądał strasznie. Radość z jego przybycia zdążyła się już z niej ulotnić, pozostał tylko smutek i ogromny żal. Sanchez podniósł się  na nogi z jękiem i stanął przed nią.
- Rocio kochanie …
- Nie mów tak do mnie – odsunęła się i oparła o drzwi.  
- Rocio proszę … - powiedział z bólem.
Widziała, jak cierpi, ale chciała, by bolało go jeszcze bardziej. Jak ją. By zobaczył, jak to jest.
- Nie masz prawa mnie o nic prosić – warknęła – Mam nadzieję, że boli cię tak samo mocno, jak mnie bolało serce – chciał coś powiedzieć, ale uciszyła go unosząc rękę – Wynoś się. Z mojego domu, mojego życia i mojego serca. Nie chcę cię więcej widzieć.
Odwróciła się i zniknęła za drzwiami. Przez wizjer widziała jak miłość jej życia odchodzi na zawsze. Gdy odjechał, osunęła się na ziemię, a gorące łzy popłynęły jej po policzkach. Serce bolało ją milion razy bardziej jak przed półgodziną, ale nie mogła postąpić inaczej. Musiała pożegnać Alexisa, za bardzo ją zranił.

*

Dani siedział w restauracji i wpatrywał się w Thaissę, ale przed oczami nadal miał obraz przybitego Alexisa.
Wrócił do domu i trzasnął drzwiami. Poszedł od razu do siebie. Dani zastał go, jak siedział na łóżku, a po jego policzkach płynęły łzy. Jego niezwyciężony przyjaciel płakał jak dziecko. Dani poczuł się jakby piekło zamarzło. Nie miał zielonego pojęcia, jak pocieszyć Chilijczyka. Sanchez szeptał bez przerwy : „ Ona nie chce mnie widzieć”. Daniemu krajało się serce. Zawołał Thaissę, która przyszła od razu i po prostu go przytuliła. Alexis płakał jeszcze bardziej. Alves musiał wyjść, nie mógł patrzeć, jak on cierpi. Nie potrafił znaleźć słów, które by ukoiły ból jego najlepszego przyjaciela. Thaissa wyszła od niego po dwóch godzinach i oznajmiła, że wychodzą, bo Alexis chce być sam.
Dzięki Alexisowi i Rocio Dani zrozumiał jedną rzecz – nie może stracić Thaissy, bo była ona najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu. W kieszeni spodni miał pudełko z pierścionkiem. Obracał je teraz w palcach i próbował zebrać się na odwagę, by zrobić to, do czego Hiszpanka przekonywała go od długiego czasu. Wziął w końcu głęboki oddech, klęknął przed Thaissą i trzymając przed sobą pierścionek, zapytał :
- Thaisso, kocham cię najmocniej na świecie, wyjdziesz za mnie ?
Brazylijka pokiwała głową z radością i rzuciła mu się w ramiona. Goście restauracji i obsługa głośno klaskali widząc szczęście pary. Marzenie Daniego miało się spełnić – Thaissa już na zawsze będzie z nim.
Kiedy siedzieli ponownie przy stoliku wziął swoją narzeczoną za rękę i zapytał :
- Obiecasz mi jedno ?
- Zależy co …
- Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Nie mam takiego zamiaru – spojrzała na pierścionek – Ale ty też mi coś obiecaj, musisz mi pomóc naprawić to, co łączyło Alexisa i Rocio, bo to poniekąd twoja wina, że się rozpadło.
- Przecież gdyby nie ja, to to by się w ogóle nie zaczęło ! – oburzył się.
- Alves, nie zaczynaj znowu tej rozmowy – Thaissa zmierzyła go wzrokiem.
- No dobrze – pokiwał głową – Nawet mam już pewien pomysł.






~~~~~~

To już przedostatni rozdział.
Jestem z niego zadowolona, szczególnie z tej części z Alexisem.
Mam  nadzieję, że Wam się podobało :)
Mam już napisane wszystko do końca na tym blogu i niedługo zabieram się za pisanie na Geriego i Fapsia :)

27 komentarzy:

  1. Genialny rozdział <3
    Oni MUSZĄ być razem <3
    Szkoda, że już kończysz, bardzo spodobał mi się Twój blog <33

    OdpowiedzUsuń
  2. "to jak cudownie wyglądała po seksie" mrrrrrr lubię takie sceny hahha :* suuuuper rozdział :* jesteś genialna i tak ci zazdroszczę :(

    OdpowiedzUsuń
  3. ojciec Rocio to dzikus, zdecydowanie. ;o Rzucić się na Alexisa, który przyszedł tylko przeprosić swoją wybrankę serca, ale jak widać.. efektu to nie przyniosło... oj casanovo, zbieraj tyłek. Teoretycznie straciłam wiarę, że im się jeszcze ułoży. Jeden głupi zakład, a zostawi ślad na psychice..
    czekam na ostatni rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. alexiiis ciooootaaa! :D
    smutny rozdział :( miejmy nadzieję, że nie zrobisz nam niespodzianki i będzie happy end :) /Nohemi

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku, oni obaj cierpią ;c
    beczę przy takich rozdziałach.
    /marii

    OdpowiedzUsuń
  6. lovelovelove <3
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  7. Na drzwiach mhm *.*
    CUDO :*
    a ja wiem jak sie skonczy hehs < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałaś rację z tym, że tytuł nas zmyli... ale weź, przez ciebie się popłakałam jak takie dziecko! Wyobrażając sobie płaczącego Alexisa moje serduszko się rozrywało ze smutku... fundujesz mi następnym razem chusteczki!
    Ten rozdział jest z jednej strony cudowny, a z drugiej okropny, wiesz czemu? Cudowny, ponieważ ukazałaś Alexisa w naprawdę fantastyczny sposób, jego uczucia i myśli, ach, bajka! A okropny, bo wiem, że nie będzie happy i tutaj krzywdzisz mi ich oboje, mówiłam ci, że tak nie wolno!
    Niecierpliwie czekam na następny rozdział, mimo iż nie będzie taki, jakbym chciała :C

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, żę to już przed ostatni rozdział :(
    Świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny, świetny, zajebisty, nie wiem co powiedzieć <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Oni muszą być razem <3 Ciekawe, co Dani wymyśli, to będzie epickie haha xd Szkoda, że to już przedostatni rozdział ;c Czekam na kolejny! ):

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawalisty!!! Ciekawe czy wrócą do siebie....\Domi ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Oni musza byc razem, jejku :( Swietny rozdzial, szkoda, ze to juz prawie koniec :( Czekam na nastepny! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Czemu kończysz tego bloga :(
    Kocham go ♥♥♥
    Szkoda mi Alexisa, ale mógł jej powiedzieć już na początku :( Mimo to mam nadzieję, że Rocio mu wybaczy i będą razem ♥
    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeeezu.
    Awwwwww...Kocham <3
    Alexis i Rocio muszą być znów razem. :D
    Cudoowna z Nich para <3
    Czekam na neexta :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak Ty cudownie piszesz, też tak chcę. C U D O <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ugh... jak ty cudownie piszesz!! -.- :D :D :* Alexis i Rocio muszą być razem! :) mmm na drzwiach :D czekam na nexta pisz szybko :D <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny, ale tak mi smutno :c jak bardzo oni cierpią...
    Alves musi im jakoś pomóc :ccc....

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękny rozdział ♥
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Płaczący Alexis ? Płacząca ja ;c
    jesteś wspaniała,po raz kolejny się popłakałam czytając twojego bloga,bardzo Ci za niego dziękuję <3
    Czekam na kolejny,szkoda,że to już praktycznie koniec ;'(
    ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział, jeden z ciekawszych tu.

    OdpowiedzUsuń
  22. To jest jeden z najlepszych blogów jakie czytałam, a rozdział, który tu zamieściłaś jest fantastyczny ♥
    Dobrze, że Alexis ma takiego przyjaciela jak Dani, dużo mu pomaga, sprawił, że bynajmniej dzięki niemu zaczął walczyć o Rocio, tylko, że ona go odrzuciła. A jej tata? Dalej jest okropny, chociaż to, że jej posłuchał to jest może jakiś krok do przodu? No i te zaręczyny, cieszę się, że Dani nareszcie się zdecydował. Pomimo wszystko myślę, że może być tylko lepiej :)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, szkoda jednak, że już ostatni :( :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Fantastycznie ukazalas wrażliwa stronę Alexisa, to potwierdza twój wielki talent do pisania.Rozdział jest swietny i wzruszający jednoczesnie.Mam nadzieje,ze jeszcze będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jej, jak ty cudnie pisze :c tak mi się smutno zrobiło..Coś czuję, że im się nie ułoży..

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam trochę mieszane uczucia co do tego rozdziału, z jednej strony żal mi było płaczącego Alexisa, ale nie miałam nic przeciwko kiedy ojciec Rocio okładał go pięściami.
    Należało mu się, wycierpiał swoje i teraz mają być razem tak jak Dani i Thaissa! :D szkoda, ze ten blog się już kończy :<

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozwaliło mnie z tym "piłkarskim zjebem" :D
    KOCHAM KOCHAM KOCHAM ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział, zaraz czytam kolejny :)

    OdpowiedzUsuń