czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 7 - Nie zostawiaj mnie, proszę


Taksówka zatrzymała się na podjeździe jednego z barcelońskich domków. Zapłaciła kierowcy i wraz ze swoimi bagażami stanęła na chodniku przyglądając się budynkowi. Wiązało się z nim wiele wspomnień, niestety najczęściej tych nieprzyjemnych. Myślała, że zostawiła je wszystkie za sobą, ale sytuacja zmusiła ją do powrotu. Musiała przełknąć swoją dumę i zapukać do drzwi jak gdyby nigdy nic się nie stało, a ona wracała do domu po zajęciach, a nie po prawie sześciomiesięcznej nieobecności. Wyobrażała sobie, jak idzie tam chłodna i opanowana, a rodzice witają ją z otwartymi ramionami. Niestety rzeczywistość prawie zawsze różni się od marzeń i tak też było tym razem.
Zapukała drżącą ręką w drzwi wejściowe. Tak bardzo bała się, że nie będzie miała dokąd wrócić. Uchyliły się po chwili i pojawiła się w nich sylwetka matki. Na widok Rocio wydała zduszony okrzyk i objęła ją mocno. Dziewczyna uśmiechnęła się, brakowało jej mamy i dopiero w chwili, gdy na nowo ją zobaczyła, dotarło do niej jak bardzo.
- Rocio, co ty tutaj robisz ? – spytała cicho przestraszonym głosem.
- Wróciłam do domu.
- Ale … ale … ojciec nie będzie zadowolony.
- Wszystko będzie dobrze, ucieszy się.
- No ja nie wiem … - mama westchnęła, ale wpuściła ją do domu.
Postawiła walizki w przedpokoju i ruszyła do kuchni. Ojciec siedział przy stole i popijał kawę czytając poranną gazetę.
- Cześć tato ! – powiedziała rześko.
Usiłowała wyglądać na pewniejszą siebie, niż była w rzeczywistości. Na dźwięk jej głosu uniósł głowę, a jego twarz wykrzywił grymas. Odstawił od siebie kubek, odłożył gazetę na blat i powoli stanął na nogach. Zaczął wpatrywać się intensywnie w Rocio. Przełknęła ślinę i próbowała wykrzywić usta w uśmiech, ale wyszła jej tylko bezbarwna imitacja tego gestu.
- Proszę proszę, kto to wrócił ? – ojciec przemówił głosem pełnym jadu.
Matka ukradkiem wsunęła się do pomieszczenia i stanęła w kącie. Spojrzeniem próbowała dodać córce otuchy i pokazać, że jest po jej stronie, ale Rocio tego nie widziała. Za bardzo skupiała się na postaci ojca.
- Córka marnotrawna przypomniała sobie gdzie jej dom ? – Rocio patrzyła skruszona w podłogę, a ojciec kontynuował – Ale kto powiedział, że jeszcze ją w nim chcą ?
- Tato proszę, nie mów tak – powiedziała cicho i przysiadła przy stole.
Ojciec na chwilę zamilkł, ale Rocio wiedziała, że to nie koniec. On się dopiero rozkręcał. Była gotowa znieść wszystko, co chciał jej powiedzieć, byleby tylko mogła wrócić do domu. Miała szczęście, że tata tego dnia nie był jeszcze pijany. Dzięki temu istniała szansa, że nie okaże się agresywny.
- Rocio skarbie – powiedział z udawaną troską w głosie i ujął jej twarz tak, by patrzyła na niego – Co się stało ?
Pokręciła głową.
- Czyżby twój piłkarski książę z bajki okazał się nie być taki idealny ? Znudziłaś mu się, więc kazał ci znikać ? – szydził – A może nie byłaś tą jedyną ?
- Nie mów tak o nim ! – krzyknęła ze łzami w oczach.
Nie mogła słuchać, jak ojciec obrażał Alexisa. Piłkarz zranił ją, to prawda, jednak ona nadal go kochała i nie potrafiła znienawidzić ot tak, za jednym pstryknięciem palca.
Ojciec spojrzał na nią zaskoczony. Jeszcze nigdy nie podniosła na niego głosu. Nie mógł sobie pozwolić na takie traktowanie. Nie od Rocio, nie po tym, co zrobiła. Wymierzył jej policzek.
- Zapamiętaj sobie jedno, każdy piłkarz jest taki sam : zepsuty, zadufany w sobie i egoistyczny ! Próbowałem cię przed tym uchronić, ale ty byłaś mądrzejsza. Teraz cierp, sama tego chciałaś – ojciec dyszał ze złości – Wynoś się do swojego pokoju, nie mogę na ciebie patrzeć !
Rocio zabrała swoje rzeczy i powlokła się do siebie na górę. Jak dobrze było widzieć znajome ściany, liczyła, że chociaż one pomogą jej poczuć się lepiej. Jeszcze nigdy nie leczyła złamanego serca i kompletnie nie wiedziała, jak się za to zabrać. Zwinęła się w kłębek na swoim łóżku i pozwoliła łzom lecieć. Powinna czuć szczęście i satysfakcję, że wygrała z ojcem i mogła wrócić do domu, ale tak nie było. Jak mogłaby poczuć te uczucia, kiedy jej życie straciło sens, a jej serce zostało wyrwane i podeptane przez kogoś, kogo kochała najmocniej na świecie ?

*

Wrócił z Ibizy razem z Danim i Thaissą już tydzień temu. Od tego czasu nie wychodził ze swojego pokoju, cierpiał w samotności. Nie chciał nikogo widzieć, wszystko wokół przypominało mu o tym, co stracił tego pamiętnego wieczoru w klubie. Został sam, tylko z Danim i Thaissą, która by mu pomóc, postanowiła na razie nie wracać do Brazylii. Tak bardzo chciałby cofnąć czas. Oddałby wszystko, by to się stało.
Tego pamiętnego wieczoru Alexis Sanchez stracił wszystko, co było ważne w jego życiu. Najlepszego przyjaciela, który okazał się zdradzieckim dupkiem. Miłość swojego życia, Rocio, dziewczynę, która była dla niego zdecydowanie za dobra, ale jakimś cudem też się w nim zakochała. Swoje serce, bo ich pierwszego pocałunku należało w całości do niej. Utracił też chęć do życia, bo co to za życie, gdy ona odeszła, a on został sam ? Rocio zabrała ze sobą też jego wolę walki. Nie chciał słyszeć o piłce i zbliżającym się sezonie. Po co miał grać, skoro ona tego nie zobaczy, bo brzydzi się nim i jego ukochanym sportem ?
Wiedział, że wszystko, co wydarzyło się wtedy na Ibizie, było tylko i wyłącznie jego winą. Kochał ją tak bardzo, że zupełnie zapomniał o zakładzie, który był dla niego niczym. Jednak powinien był być szczery z Rocio, bo inni tylko czekali na jego potknięcie. Gdyby tylko wiedział, że zatajenie prawdy będzie miało tak straszne konsekwencje …
Nie miał pojęcia, co robić, by naprawić swój błąd. Wszystko, co wymyślił, nie było dość dobre. Z tej bezsilności miał ochotę płakać, a nawet gorzej – zastanawiał się nad popełnieniem samobójstwa. Nie miał jednak odwagi, by podjąć tak odważny krok. Odchodząc, Rocio zabrała mu też odwagę. Teraz było mu wszystko obojętne.

Leżał na łóżku. W pokoju panowała ciemność, bo wcześniej pozasłaniał wszystkie okna. Leżał i wspominał. Wspominał Rocio – jej dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała; jak przygryzała wargę, gdy się nad czymś zastanawiała; jaka była zarumieniona, gdy po raz pierwszy zobaczyła go bez ubrania; jak się śmiała, gdy razem z Danim wystrojony w różowy fartuszek mył okna w całej willi, bo ona tego chciała; wyraz jej oczu, gdy budził ją rano pocałunkami; jej delikatne ruchy, gdy krzątała się rano po kuchni; to jak cudownie wyglądała po seksie; jej spojrzenie, przepełnione miłością do niego. Wspominał Rocio taką, jaka była, niedoskonałą, ale jednak dla niego najdoskonalszą na świecie, jedyną i niepowtarzalną, po prostu – jego. Nie potrafił opisać tego, jak bardzo ją kochał. Jego miłość była nieskończona. Jednak siłę jego uczucia przewyższało jego cierpienie po jej stracie. Mógłby nim obdzielić każdego człowieka na ziemi podwójnie, a i tak by go zostało. Leżąc i wspominając Rocio bał się jednego, że nadmiernie wykorzystując wspomnienia sprawi, że one zbledną i w końcu znikną, a on pozostanie sam, jedynie myślą, że utracił coś ważnego w życiu. Nie chciał zapomnieć Rocio. Dzięki niej był lepszym człowiekiem, ale wiedział, że jeszcze wiele zmian przed nim. Chciał to zrobić dla niej. Może w końcu okaże się godnym jej miłości ?

Ktoś pukał do drzwi jego pokoju już od dobrych pięciu minut, ale on nie miał zamiaru wstawać i otwierać. Chciał być sam i w ciszy na nowo przywołać sobie przed oczami obraz Rocio, tym razem ubranej w czerwone bikini, takie, jakie miała pierwszego dnia ich pobytu na Ibizie.
- Sanchez debilu, otwórz te cholerne drzwi ! – Dani walił w nie pięścią.
- Wynoś się !
- Otwieraj ! Musimy porozmawiać.
- Daj mi spokój.
- Otwórz albo je wyważę.
Alexis doszedł do wniosku, że Dani nie żartuje i jest gotowy spełnić swoją groźbę. Jako że był przywiązany do tych drzwi, które miały dla niego wartość sentymentalną, gdyż kiedyś on i Rocio … mhm … , więc wstał i mu je otworzył. Światło słoneczne poraziło go w oczy, więc zasłonił je ręką i wpuścił przyjaciela do środka. Dani usiadł na jego łóżku i gestem wskazał, by Chilijczyk zrobił to samo.
- Czego chcesz ? – warknął.
- Już prawie zapomniałem, jak wyglądasz – zaśmiał się Brazylijczyk.
- Te same brązowe oczy i przystojna buźka, nic się nie zmieniło, możesz już iść – Alexis wskazał mu ręką drzwi, ale ten się nie ruszył.
- Musimy chyba porozmawiać. 
- Nie mamy o czym.
- A ja myślę, że mamy. O Rocio – na dźwięk jej imienia twarz Alexisa stężała.
Poddał się. Nie miał siły walczyć z Danim, nie miał siły na nic, poza myśleniem o niej. Schował głowę w dłoniach, a po jego policzku popłynęła samotna łza.
- Jest gorzej niż myślałem – Dani westchnął – Ogarnij się chłopie ! Alexis Sanchez jakiego znam, nie poddaje się, tylko walczy dalej !
- Tego Alexisa Sancheza już nie ma – powiedział cicho.
- I co ? Próbujesz mi powiedzieć, że jego miejsce zajęła jakaś tchórzliwa ciota, która nie potrafi ruszyć dupy z łóżka, woli leżeć i użalać się nad sobą ?! – potrząsnął nim – Obudź się ! Taki Alexis Sanchez nie ma szans na odzyskanie Rocio !
- Żaden Alexis Sanchez nie ma – mruknął Chilijczyk.
- Nie pierdol głupot ! – Dani spojrzał na niego poważnie – Zawaliłeś i to bardzo. Ja nie wiem, jak mogłeś pozwolić, by coś takiego się wydarzyło. I jeszcze za nią nie pobiegłeś, tylko jak taka tępa pała, piłkarski śmieć, rzuciłeś się i o mało co nie zabiłeś Fabregasa ! Chociaż to mogłeś dobrze zrobić, ale mniejsza z tym. I na koniec pozwalasz jej myśleć, że to wszystko prawda i że jej nie kochasz, utrwalając w niej przekonanie, ze jesteś jeszcze większym piłkarskim zjebem niż przypuszczała ! – Dani zakończył swoją tyradę dźgając Sancheza palcem w pierś.
- Skończyłeś ? – Alexis spojrzał na niego gniewnie – Tam są drzwi. Jeśli przyszedłeś tu tylko po to, by powiedzieć mi, jak wielkim debilem jestem, to się nie kłopocz, ja to wiem.
- Nie po to przyszedłem – burknął obrażony – Chcę ci pomóc.
- O, to ciekawe. Jak na razie nie robisz nic innego, poza jechaniem po mnie.
- Czasem ktoś musi – Brazylijczyk uchylił się przed pięścią Alexisa i uśmiechnął się szeroko – Kto to do nas wraca ? Ale do rzeczy, co zamierzasz zrobić z tą sytuacją ?
- Jaką ?
- Jak masz zamiar ją odzyskać ?
- Nijak. Ona nie chce mnie widzieć, nienawidzi mnie – powiedział cicho.
- Gówno prawda ! Ona cię kocha – Alexis prychnął – Tak idioto, ona cię kocha, też się dziwię czemu, ale o gustach się nie dyskutuje, wiec nie bij, bo chcę ci pomóc – złapał go za zwiniętą pięść – A ty kochasz ją.
- I co z tego ?
- To, że bierzesz się do roboty i jedziesz tam błagać ją na kolanach, by dała ci jeszcze jedną szansę.
Alexis zamyślił się na chwilę. Było trochę sensu w tym, co mówił Alves. Powinien był mu kupić kwiaty za to, jakim był cudownym przyjacielem, ale to kiedyś. Teraz kupi kwiaty Rocio i będzie prosił ją o wybaczenie.
Zerwał się na nogi i już chciał wychodzić z pokoju, kiedy zatrzymał go Dani.
- A ty dokąd ?
- No do Rocio – spojrzał na Daniego jak na idiotę.
- Najpierw to weź swój tyłek wsadź pod prysznic, cuchniesz jakbyś zapomniał, do czego on służy.
Po raz pierwszy  od tygodnia na twarzy Alexisa pojawiło się coś na kształt uśmiechu. Dzięki Daniemu wróciła mu nadzieja. Odzyska Rocio, w końcu nazywa się Alexis Sanchez.

*

Wysiadł z samochodu pod domem Rocio. Opuściła go cała odwaga, gdy spojrzał na ten budynek, ale raz się żyje. Skoro powiedział „A”, musiał też powiedzieć „B”. wziął bukiet do ręki, klepnął się w policzki dla nadania im koloru i zadzwonił do drzwi. Liczył, ze otworzy mu Rocio i od razu rzuci mu się w ramiona, ale rzeczywistość różni się od marzeń. W drzwiach stał starszy mężczyzna i patrzył na niego gniewnie. Alexis od razu wiedział, kto to jest – pan Rodriguez, przyczyna cierpienia jego dziewczyny.
- Czego ?
- Czy zastałem Rocio ? – odpowiedział równie ostrym spojrzeniem.
- Zależy kto pyta.
- Alexis Sanchez – powiedział głośno.
- Ach wiec to ty …
- To ja – przerwał.
- To ty złamałeś mojej córce serce – dokończył ojciec Rocio – Teraz ja złamię tobie coś innego.
Z tymi słowami rzucił się na Sancheza okładając go pięściami. Alexis nawet się nie bronił, wiedział, że na to zasłużył.

*

Słyszała, jak jakiś samochód podjechał pod jej dom. Nie przejęła się tym. Ostatnio mało co ją obchodziło. Wolała leżeć w łóżku i wspominać te pięć miesięcy z Alexisem, jedyny czas, kiedy była naprawdę szczęśliwa. Wiedziała już, że nie potrafi znienawidzić piłkarza, za bardzo go kochała. Czuła za to do niego ogromny żal za to, że ją tak oszukał i wykorzystał. Obwiniała się za to, że była tak naiwna, że mu uwierzyła. Jednak o wiele bardziej niż na niego, była wściekła na siebie, że nie potrafiła o nim zapomnieć. Tak bardzo ją zranił, a ona nadal za nim tęskniła. Oddałaby wszystko za powrót do życia, jakie wiodła z piłkarzem – okłamywana, ale jednak szczęśliwa.
Wydawało jej się, że przez otwarte okno słyszy jego głos. Zaśmiała się gorzko. Tak bardzo za nim tęskniła, że niedługo oszaleje. Usłyszała go jednak po raz kolejny. Usiadła na łóżku i uśmiechnęła się delikatnie. To on, Alexis Sanchez. Kiedy do jej uszu dobiegł dźwięk pięści uderzającej o ciało, zerwała się i pobiegła na dół.
To, co tam zastała, przeszło jej najgorsze obawy. Ojciec okładał Alexisa z taką zajadłością, ze był gotów go zabić. Rocio rzuciła się na niego i próbowała odciągnąć od swojego byłego chłopaka. W końcu jej się to udało.
- Już wystarczy tato, idź do domu.
- A … ?
- Ja zaraz przyjdę – uśmiechnęła się do niego – Daj mi chwilę.
Kiedy ojciec zniknął, odważyła się spojrzeć na Alexisa. Wyglądał strasznie. Radość z jego przybycia zdążyła się już z niej ulotnić, pozostał tylko smutek i ogromny żal. Sanchez podniósł się  na nogi z jękiem i stanął przed nią.
- Rocio kochanie …
- Nie mów tak do mnie – odsunęła się i oparła o drzwi.  
- Rocio proszę … - powiedział z bólem.
Widziała, jak cierpi, ale chciała, by bolało go jeszcze bardziej. Jak ją. By zobaczył, jak to jest.
- Nie masz prawa mnie o nic prosić – warknęła – Mam nadzieję, że boli cię tak samo mocno, jak mnie bolało serce – chciał coś powiedzieć, ale uciszyła go unosząc rękę – Wynoś się. Z mojego domu, mojego życia i mojego serca. Nie chcę cię więcej widzieć.
Odwróciła się i zniknęła za drzwiami. Przez wizjer widziała jak miłość jej życia odchodzi na zawsze. Gdy odjechał, osunęła się na ziemię, a gorące łzy popłynęły jej po policzkach. Serce bolało ją milion razy bardziej jak przed półgodziną, ale nie mogła postąpić inaczej. Musiała pożegnać Alexisa, za bardzo ją zranił.

*

Dani siedział w restauracji i wpatrywał się w Thaissę, ale przed oczami nadal miał obraz przybitego Alexisa.
Wrócił do domu i trzasnął drzwiami. Poszedł od razu do siebie. Dani zastał go, jak siedział na łóżku, a po jego policzkach płynęły łzy. Jego niezwyciężony przyjaciel płakał jak dziecko. Dani poczuł się jakby piekło zamarzło. Nie miał zielonego pojęcia, jak pocieszyć Chilijczyka. Sanchez szeptał bez przerwy : „ Ona nie chce mnie widzieć”. Daniemu krajało się serce. Zawołał Thaissę, która przyszła od razu i po prostu go przytuliła. Alexis płakał jeszcze bardziej. Alves musiał wyjść, nie mógł patrzeć, jak on cierpi. Nie potrafił znaleźć słów, które by ukoiły ból jego najlepszego przyjaciela. Thaissa wyszła od niego po dwóch godzinach i oznajmiła, że wychodzą, bo Alexis chce być sam.
Dzięki Alexisowi i Rocio Dani zrozumiał jedną rzecz – nie może stracić Thaissy, bo była ona najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu. W kieszeni spodni miał pudełko z pierścionkiem. Obracał je teraz w palcach i próbował zebrać się na odwagę, by zrobić to, do czego Hiszpanka przekonywała go od długiego czasu. Wziął w końcu głęboki oddech, klęknął przed Thaissą i trzymając przed sobą pierścionek, zapytał :
- Thaisso, kocham cię najmocniej na świecie, wyjdziesz za mnie ?
Brazylijka pokiwała głową z radością i rzuciła mu się w ramiona. Goście restauracji i obsługa głośno klaskali widząc szczęście pary. Marzenie Daniego miało się spełnić – Thaissa już na zawsze będzie z nim.
Kiedy siedzieli ponownie przy stoliku wziął swoją narzeczoną za rękę i zapytał :
- Obiecasz mi jedno ?
- Zależy co …
- Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Nie mam takiego zamiaru – spojrzała na pierścionek – Ale ty też mi coś obiecaj, musisz mi pomóc naprawić to, co łączyło Alexisa i Rocio, bo to poniekąd twoja wina, że się rozpadło.
- Przecież gdyby nie ja, to to by się w ogóle nie zaczęło ! – oburzył się.
- Alves, nie zaczynaj znowu tej rozmowy – Thaissa zmierzyła go wzrokiem.
- No dobrze – pokiwał głową – Nawet mam już pewien pomysł.






~~~~~~

To już przedostatni rozdział.
Jestem z niego zadowolona, szczególnie z tej części z Alexisem.
Mam  nadzieję, że Wam się podobało :)
Mam już napisane wszystko do końca na tym blogu i niedługo zabieram się za pisanie na Geriego i Fapsia :)

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 6- Dobrze się bawiliście?


BLOG KTÓRY WYGRAŁ I BĘDZIE NASTĘPNY :



~ lipiec ~

Alexis był z Rocio już od pięciu miesięcy. Łączyło ich prawdziwe uczucie, choć piłkarz nadal bał się do tego przyznać przyjaciołom. Przy nim dziewczyna zapomniała o swojej przeszłości i zaczęła cieszyć się życiem. Już nie musiała panicznie obawiać się ojca i tego, co przyniesie nadchodzący dzień. Chilijczyk nauczył ją się uśmiechać i dawał jej szczęście. Przy nim czuła się kochana, cudowna niczym księżniczka. Był jej potrzebny, bez niego nie wiedziałaby jak sobie radzić z przeciwnościami losu. Alexis był wszystkim, czego potrzebowała - jej siłą, jej najlepszym przyjacielem, jej kochankiem. Jego dotyk sprawiał, że płonęła jej skóra, a dzięki jego pocałunkom roztapiała się w środku. Kochała tego wiecznie uśmiechniętego piłkarza i nie bała się do tego przyznać. 
Alexis czuł, że przy Rocio jest kimś innym. W ciągu tych pięciu miesięcy bycia razem dziewczyna zmieniła go i była to zmiana zdecydowanie na lepsze. Przestał być tym zadufanym w sobie i egoistycznym Alexisem Sanchezem. Dzięki niej stał się dobry, czuły, wyrozumiały, a co najważniejsze - teraz na pierwszym miejscu stawiał Rocio i jej potrzeby, nie siebie. Nie wyobrażał już sobie życia bez niej - bez ciepła jej ciała, jej dotyku, jej uśmiechu, gdy budził się rano obok niej, bez jej mądrych uwag. Rocio była mu potrzebna do życia jak powietrze. Dzięki niej miał w sobie nieprzerwane pokłady motywacji do wygrywania. Była najważniejszą osobą w jego życiu. Miał już zaplanowaną swoją przyszłość i w każdym jej momencie widział Rocio u swego boku. Przy nim zapomniała o krzywdach, jakie doznała i Chilijczyk uważał to za swój największy sukces. Co może być lepszego od uśmiechu na twarzy jego ukochanej księżniczki ? Sanchez już zapomniał, dlaczego tak naprawdę zaczął się spotykać z Rocio. Ten zakład przestał mieć dla niego znaczenie w momencie, gdy ich usta spotkały się po raz pierwszy. Chciał spędzić z nią całe życie, nie tylko te sześć miesięcy. 
Wiele się zmieniło przez ten czas nie tylko w życiu Alexisa i Rocio. Dani coraz bardziej tęsknił za Thaissą, która spędzała o wiele więcej czasu w Brazylii niż z nim w Barcelonie. Wszyscy mieli już powoli dość jego ciągłego użalania się na sobie, bo ogołacał barek już nie tylko u siebie, ale też u innych kolegów z drużyny. Próbowano coś z nim zrobić, ale wysiłki jego przyjaciół nie przynosiły żadnych skutków. Rocio często z nim rozmawiała, ale na próżno. Dani nadal nie chciał słuchać o zaręczynach. Uważał, że nie jest jeszcze gotowy na tak poważny krok. Kochał swoją partnerkę, ale bał się, że małżeństwo zrujnuje ich związek. Pamiętał, jak bardzo cierpiał, kiedy zostawiła go jego pierwsza żona. 
Rozpadkowi uległ też związek Cesca Fabregasa. Piłkarz miał już dość zachowania swojej partnerki, która nadal o siebie nie dbała i ignorowała całkowicie jego i jego potrzeby. Oglądał się za jej plecami za innymi atrakcyjnymi kobietami, jednak ani razu nie zdradził Danielli. Nie wytrzymał jednak długo w celibacie. Pod koniec maja doszedł do wniosku, że ma już dość całej tej sytuacji i zakończył ten związek. Spakował się i wyprowadził do wcześniej wynajętego mieszkania. Wtedy poczuł się jak nowonarodzony i wolny. Rzucił się w wir imprez i kobiet. W końcu czuł się zaspokojony i spełniony. Jedyną rysą w jego szczęśliwym życiu była przemiana psychiczna Alexisa. Nadal byli najlepszymi przyjaciółmi, jednakże odkąd Sanchez poznał Rocio, Cesc stracił kompana, z którym mógłby podrywać kolejne gorące kobiety i chodzić do kolejny klubów zalewając się w trupa jak to było kiedyś. Fabregas szczerze nie lubił partnerki Chilijczyka, ale nie przeszkadzało mu to w uważaniu, że jest ona piękna i fantazjowaniu o przygodach łóżkowych z nią w roli głównej. Cesc postawił sobie za cel zaliczenie Rocio i czekał tylko na to, by zakład pomiędzy trzema przyjaciółmi się zakończył, a Alexis rzucił dziewczynę.

*

Był lipiec. Piłkarze dostali miesiąc wolnego, który mieli spędzić na wakacjach z bliskimi. Cesc, Dani i Alexis jak co roku chcieli spędzić choć trochę tego czasu w trójkę. Tym razem, jako że dwóch z nich miało stałe partnerki, postanowili zabrać je ze sobą. Jako miejsce spędzenia wakacji wybrali Ibizę, raj dla imprezowiczów. Cesc był w siódmym niebie. Już nie ograniczał się do jednej kobiety dziennie, a do dwóch,a nawet trzech. W Alexisie na nowo obudził się duch imprezowicza, jednak o wiele słabszy niż wcześniej, bo tłumiony przez obecność Rocio. Jedynie Dani w małym stopniu oddawał się urokom Ibizy, po prostu cieszył się czasem spędzonym z Thaissą. Kiedy nie spędzała czasu z Alexisem, Rocio wychodziła gdzieś z Brazylijką. Dziewczyny uwielbiały przesiadywać na plaży albo wydawać pieniądze swoich chłopaków w butikach. Chilijczyk do serca wziął sobie traktowanie Rocio jak księżniczki i chciał, by miała wszystko, czego zapragnie, nawet jeśli nie było jej to potrzebne. Kochał ją i nawet takie drobne gesty jak zakupy miały pomóc jej zapomnieć o krzywdach, jakie ją spotkały.

*

Dzisiejszy wieczór postanowili wyjątkowo spędzić w klubie w centrum. Dani z Thaissą wymówili się od wyjścia z nimi stolikiem zarezerwowanym w jakiejś drogiej restauracji. Mieli rocznicę, ale tylko oni wiedzieli jaką. Dani potrafił świętować nawet dzień, w którym po raz pierwszy złapał Thaissę za rękę. Dlatego też Rocio i Alexis byli skazani na towarzystwo Fabregasa, który wyjątkowo nie miał u swego boku wcześniej poznanej kobiety.
- No to - Alexis przeciągnął się i pocałował Rocio w policzek - Zaraz wrócę.
Podniósł się i powolnym krokiem ruszył w stronę toalet. Rozkoszował się lubieżnymi spojrzeniami, jakimi obdarzały go mijane kobiety. Odkąd poznał Rocio przestało go obchodzić, jakie zainteresowanie wzbudza w płci pięknej, ale zawsze fajnie było się dowartościować.
Rocio siedziała w ciszy i wpatrywała się w swoją szklankę. Mimo ze znała Cesca już długo, nadal ją onieśmielał. Niby traktował ją normalnie, ale było coś w jego spojrzeniu, co ją przerażało. Przeczesała włosy lekko zdenerwowana. Fabregas odstawił swojego drinka na blat stolika i zaczął się jej przyglądać. 
- Mam coś na twarzy ? - zapytała drżącym głosem.  
Fabregas pokręcił głową uśmiechając się do niej szeroko. Uwielbiał to, jak partnerka jego przyjaciela na niego reaguje. Jeszcze kilka dni i będzie mógł zanurzyć palce w jej ciemnych włosach, a ten drżący głos będzie jęczał jego imię. Spojrzał jej głęboko w oczy. Czemu by nie zakończyć tego wszystkiego wcześniej ? W końcu dlaczego miał przegrywać ten zakład ? Alexis nie musiał dostawać wszystkiego, czego chciał.
- Zastanawia mnie jedno Rocio ... - zwiesił głos czekając na jej reakcję.
- Tak ? 
- Ile Sanchez ci zapłacił, żebyś zgodziła się udawać ?
- Słucham ? - spojrzała na niego nie rozumiejąc, co Hiszpan ma na myśli.
- Proste pytanie. Ile Sanchez ci zapłacił, żebyś wytrzymała z nim te sześć miesięcy ? 
Zamrugała oczami. 
- Chyba nie dużo, co nie ? Dostajesz te wszystkie ciuchy, wakacje - machnął ręką - a dla niego to głupi zakład.
- Zakład ? Jaki zakład ? - poderwała się.  
- No już nie udawaj, skarbie - podszedł do niej i przejechał jej kciukiem po policzku - Nie męcz się już z nim, Alexis nie musi zawsze wygrywać. Daj szansę komuś, kto cie zaspokoi.
Rocio otwierała i zamykała usta kompletnie nie wiedząc, co ma powiedzieć. 
- Fabregas co ty robisz ?! - Chilijczyk odciągnął swojego przyjaciela od dziewczyny i próbował złapać ją za rękę - Nic ci nie zrobił ?
- To prawda ?
- Co ?
- Ten zakład.
- Rocio kochanie, o czym ty mówisz ? - zapytał przerażony.
- Jestem częścią jakiegoś zakładu ? - zapytała cicho i patrzyła z nadzieją na Alexisa.
Liczyła, że zaprzeczy. Oddałaby wszystko, by to okazało się jakimś chorym żartem. Ale wystarczyło jej jedno spojrzenie na twarz Sancheza, by zobaczyła malujące się na niej wyrzuty sumienia. Do jej oczy
popłynęły łzy, ale powstrzymała je siłą woli. Nie będzie przy nim płakać. Złamał jej serce i nabijał się z niej przez tak długi czas, nie da mu jeszcze tej satysfakcji.
- Nigdy nie pomyślałabym, że możesz być tak okrutny - powiedziała chłodno i zamierzyła się.
Kiedy jej dłoń uderzyła o jego policzek, nie czuła satysfakcji, ale ból. Nie chciała go ranić, mimo że on wyrwał jej serce i porwał na maleńkie kawałeczki. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła klub.

*

Chilijczyk stał jak zamurowany trzymając się za obolały policzek. Wszystko wydarzyło się tak szybko. W jednej sekundzie rozpadł się cały jego świat. Chciał za nią wybiec, ale wiedział, że to nie ma sensu. Widział ten ból w jej oczach. Czegokolwiek by nie powiedział, Rocio i tak by mu nie uwierzyła. Kochał ją, a ona odeszła. Przez niego.
Odwrócił się i spojrzał na Fabregasa.
- Ty - wskazał na niego palcem - Już nie żyjesz.
Rzucił się na przyjaciela i zaczął go okładać pięściami. Był wściekły. Tak bardzo wściekły, że chciał go zabić. Z każdym uderzeniem jego emocje tylko rosły. Nie wierzył, że jego przyjaciel, ba nawet ktoś kogo uważał za brata, mógł zrobić coś takiego. Dlatego właśnie poczuł się taki zdradzony. Okładałby go tak bez końca, ale czyjeś ręce oderwały go od Hiszpana.
- Pojebało cię ? - krzyknął Fabregas próbując zatamować krew lecącą z nosa.
- Jak mogłeś jej  powiedzieć ?! - Alexis próbował znowu się na niego rzucić, ale przytrzymywali go jacyś ludzie. Dyszał ciężko. Zabije Fabregasa, nie teraz, to później.
- Ale że co ?
- O tym kurwa zakładzie ! 
- Sanchez, uspokój dupę, przecież ona i tak o nim wiedziała.
- Nic kurwa nie wiedziała ! Nic !
- Co ty pierdolisz ?
- Ja ją kocham idioto i dzięki tobie mogę o niej zapomnieć.
- Co ?!
- Kocham ją ! -Alexis ryknął, a jego głos rozniósł się po całym klubie - Zabiję cię za to ! 
Złapał najbliżej stojącą butelkę i rzucił nią o podłogę. Szkło rozsypało się wokoło. Cesc odskoczył do tyłu. Dotarło do niego, co zrobił przed chwilą. Chciał przeprosić przyjaciela, ale bał się do niego podejść. To nie był najlepszy moment. Wyszedł z klubu.
Alexis przysiadł przy ich stoliku i zaczął walić głową w blat. Tak bardzo chciałby cofnąć czas.

*

Rocio biegła uliczkami do hotelu. Nie musiała już powstrzymywać łez, które ciekły jej strumieniami po policzkach. Jak mogła być tak głupia i zaufać piłkarzowi ? Jak mogła być tak bezmyślna ? Wiedziała jak to się skończy, ale brnęła w to dalej. Miała w sobie ten delikatnie tlący się płomyk nadziei, że im się uda. Ale dzisiaj rozstał on zgaszony jednym jedynym słowem "zakład". Nie bolało by ją tak bardzo, gdyby on sam z siebie chciał się zabawić jej uczuciami, ale to nie tylko Alexis. Oni wszyscy w trójkę zrobili z niej idiotkę. Ale i tak najbardziej winny był ten, którego nie potrafiła znienawidzić. Pokazał jej, jaka szczęśliwa może być i to wszystko nagle jej zabrano. Nie wiedziała, jak sobie poradzi bez jego silnych ramion. Nauczył ją radzić sobie z problemami, ale bez niego bała się, że nie znajdzie w sobie tej siły. Siły, by go znienawidzić. Darzyła go silnym uczuciem, teraz musiała je tylko przekwalifikować. Podobno od miłości do nienawiści jest bardzo blisko, musiała znaleźć tylko drogę, którą ją zaprowadzi do zapomnienia.
Weszła do hotelu i skierowała się prosto do ich pokoju. Poprawka, jego pokoju, bo ona stąd wyjeżdża. Pod drzwiami do ich apartamentu wpadła na Daniego i Thaissę.
- O Rocio - Brazylijka zaśmiała się, ale mina jej zrzedła, kiedy ujrzała zapłakaną przyjaciółkę - Kochanie, co się stało ?
Dani zamarł. Zapłakana twarz Hiszpanki mogła znaczyć tylko jedno - dowiedziała się o zakładzie. Zrobiło mu się żal dziewczyny. On już dawno zapomniał o tym wieczorze, kiedy to chcieli naprawić Alexisa. Zapomniał, bo widział, że darzyli się prawdziwym uczuciem.
Rocio trzesącymi się rękami otworzyła drzwi i weszła do pokoju. Zaczęła zbierać swoje rzeczy i chaotycznie wrzucać je do walizki. Thaissa weszła za nią i przysiadła na brzegu łóżka.
- Rocio, pokłóciliście się ? Na pewno to sobie wytłumaczycie, nie wyjeżdżaj od razu.
- Wiedziałaś o zakładzie ? 
- Jakim zakładzie ? - popatrzyła na nią zaskoczona.
- Tym, który mówił, że Alexis się ze mną zwiąże - powiedziała cicho przez łzy.
Thaissa poderwała się.
- Jak go dorwę to go wykastruję, jak Daniego kocham !
- Dani o tym wiedział.
- Co ?! - Thaissie oczy otworzyły się szeroko ze zdziwienia - Już ja sobie z nim porozmawiam.
Podeszła do Hiszpanki i przytuliła ją mocno.  
- Nie przejmuj się tym dupkiem, nie był ciebie wart. Naprawdę - otarła jej łzy z policzka - Trafisz jeszcze na swojego księcia z bajki.
Kiedy Rocio była już spakowana Thaissa wyszła z nią z pokoju. Dani czekał na nie na korytarzu i patrzył ze smutkiem na Hiszpankę. Było mu jej żal. Thaissa zmierzyła go wzrokiem.
- Masz odwieźć Rocio na lotnisko i dopilnować, by ten chuj więcej się do niej nie zbliżał - Dani wytrzeszczył oczy, jego partnerka nigdy nie przeklinała. Musiała być bardzo wściekła - A jak wrócisz, to sobie porozmawiamy.
Przytuliła Rocio na pożegnanie i pocałowała ją w policzek. Chciała oddać jej choć trochę swojej siły, nie mogła patrzeć, jak jej przyjaciółka cierpi.

*

Byli już pod lotniskiem, kiedy Dani w końcu się odezwał. 
- Rocio ... 
- Dobrze się bawiliście ?
- To nie tak - mruknął.
- Nie ? To jak ?
- Alexis cię kocha Rocio.
Prychnęła.
- Nie rozśmieszaj mnie, dobrze ?
- Ale ja mówię prawdę !
- Skończ Dani. Chcę o was zapomnieć - wzięła od niego pieniądze na bilet i wysiadła z samochodu - Alexis już dla mnie nie istnieje.
Jak bardzo chciała uwierzyć w to, co mówi.
- Możesz to powtórzyć swojemu przyjacielowi, jest dla mnie nikim.




~~~~~~

Przepraszam bardzo za opóźnienia, ale nie miałam czasu pisać.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał, bo mi nie :)


niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 5 - To tylko zakład


- Rocio ? Co ty tutaj robisz ? - Alexis zapytał zaskoczony i objął ją ramieniem.
Nie miał pojęcia, co się dzieje. Stała w progu jego domu i nie mogła opanować się od płaczu.
Nie wiedział, jak ma się zachować. Zazwyczaj to dziewczyny płakały przez niego, a nie przychodziły wypłakiwać się na jego piersi. W końcu przytulił ją mocniej i zaczął szeptać do ucha, że wszystko będzie dobrze. Rocio nie potrafiła się uspokoić. Przy Alexisie dopadł ją cały ten strach i ból, przed którym uciekła. Mimo że w jego ramionach odnalazła bezpieczeństwo, obawy jej nie opuściły. Przytulona do piersi Chilijczyka czuła bicie jego serca i to właśnie ta bliskość i jego kojący głos sprawiły, że w końcu przestała płakać. Oderwała się od niego i spuściła wzrok.
- Rocio kochanie, co ty tutaj robisz ? - kiedy pokręciła tylko głową zamknął drzwi i zaprowadził ją do kuchni - Chodź, zrobię ci herbatę i wszystko mi opowiesz.
Usiadła przy stole i patrzyła tępo w blat. Nie potrafiła się odezwać, bo wiedziała, że jeśli to zrobi, to znowu zacznie płakać. Alexis krzątał się przy kuchence, kiedy nastawił wodę oparł się o blat i przyjrzał dokładniej Rocio. Na jej policzkach były strugi rozmazanego tuszu, ale to nie one przyciągnęły jego wzrok. Miała spuchniętą wargę i zaschniętą krew w kąciku ust. Chile aż syknął z bólu i poczuł przemożną chęć, by pobić tego, który tak ją skrzywdził. Była dla niego bardzo ważna, a teraz cierpiała. Podszedł do niej i kucnął przy jej krześle.
- Rocio - złapał ją za rękę - Proszę cię, powiedz mi, co się stało - pokręciła głową, a on przejechał palcem obok jej wargi - Kto ci to zrobił ?
- Nie - znowu zaszkliły się jej oczy - Nie teraz.
- Dobrze, to później - powiedział łagodnie.
Woda się zagotowała, więc zalał herbatę i postawił parujący kubek przed Rocio. Znowu kucnął przy niej i chwycił ją za rękę.
Tak bardzo chciał ją pocieszyć, ale nie wiedział jak. Dopóki nie powie mu, co się stało, nie będzie mógł jej pomóc. Pragnął, by na jej twarzy na nowo zagościł uśmiech. Była wtedy taka piękna, a teraz wykrzywiał ją smutek i ból. 
Piła powoli herbatę i znowu zaczęła płakać. Nie mogła przestać myśleć o tym, co zrobił jej ojciec. Jeszcze nigdy nie podniósł na nią ręki aż do dzisiaj. To była tylko i wyłącznie jej wina. Była głupia, że zapomniała zdjąć tę nieszczęsną koszulkę. Ale nie mogła przypuszczać, że to, że spotyka się z Alexisem wywoła aż tak wielką burzę w jej domu. Chciała wymazać ten dzień z pamięci. 
Alexis położył jej głowę na kolanach.
- Proszę cię, nie płacz - bolało go serce jak widział ją taką smutną.
Wierzchem dłoni otarła łzy. Chciała być silna dla niego, przy nim odnajdzie spokój. Kiedyś myślała, że piłka zniszczyła jej życie, ale to nie była prawda. To wszystko wina jej ojca, że nigdy nie była szczęśliwa. To jego słabość zrujnowała wszystko. Teraz przy Alexisie chciała w końcu poczuć się jak normalna dziewczyna. Piłka nożna nie była taka zła, po prostu ją wychowano w takim myśleniu. 
Skończyła herbatę i popatrzyła na Chile.
- Chodź, położysz się - powiedział ze zmartwioną miną.
Wziął ją za rękę i poprowadził na górę. Skierował się w stronę swojego pokoju, postanowił spać dzisiaj na kanapie w salonie. Kiedy mijali sypialnię Daniego uchyliły się drzwi i pojawiła się w nich głowa zaspanego Brazylijczyka, który na widok Rocio wytrzeszczył szeroko oczy ze zdziwienia.
- Sanchez, co się dzieje ?  
- Nic, śpij dalej.
- Ale ... - chciał zaprotestować, ale Alexis przerwał mu od razu :
- Nie teraz - pokręcił głową i wpuścił dziewczynę do siebie.
Zamknął za nimi drzwi i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, jak wielki bałagan panuje w jego pokoju. Zarumienił się, ale nie miał się czym przejmować, gdyż Rocio nawet tego nie zauważyła. Usiadła na łóżku i podkuliła nogi pod brodę. Zebrał leżące na ziemi brudne ubrania i rzucił je w jeden kąt. Następnie wyjął z szafy jedną ze swoich koszulek i podał ją Rocio.
- To ja już pójdę - pocałował ją w czoło - Wyśpij się dobrze.
Ruszył w stronę drzwi, kiedy zatrzymał go cichy głos Rocio :
- Zostaniesz ze mną ?
- A chcesz ? - spytał z nadzieją, że ona potrzebuje jego towarzystwa, za co prawie od razu zganił się w duchu.
Pokiwała głową. Kiedy przebrała się, położył się obok niej i objął ją ramieniem. Wtuliła się w Chilijczyka i wzięła głęboki oddech. Nie mogła już dłużej ukrywać przed nim prawdy. Przestał już pytać, co się stało, ale widać było, że jest ciekawy i czeka na wyjaśnienia.
- Alexis ? - zaczęła cicho.
- Tak ?
- Mogę tu zostać przez jakiś czas ?
- Co ?! Tak, oczywiście. Tylko proszę, powiedz mi, co się stało - położył się na boku i spojrzał na nią, jedną ręką wodząc po jej ramieniu.
- Właśnie chciałam - wyszeptała - Uciekłam z domu.
Patrzył na nią z wyczekiwaniem. Nie chciał przerywać jej swoimi słowami. Czuł, że to, co teraz powie mu Rocio jest bardzo ważne i to właśnie powoduje, że jest tak pełna smutku.
- Musisz zrozumieć, u mnie w domu nigdy nie było normalnie. Już nawet nie pamiętam, kiedy się uśmiechałam. Dopiero ty mnie zmieniłeś - przerwała na chwilę - Wszystko zaczęło się, kiedy mój ojciec stracił pracę w klubie. Twoim klubie. Nie mógł sobie z tym poradzić.
- Czekaj - nie mógł wytrzymać i przerwał jej - Twój ojciec pracował w Barcelonie ?! Na jakim stanowisku?
- Nie mam pojęcia - pokręciła głową - Nie rozmawia się o tym w domu. Wiem tylko, że to go tak podłamało, że popadł w alkoholizm. Pamiętam, jak nie rozumiałam, co się dzieje i dlaczego nie zabiera mnie już na spacery - Alexis otarł jej kciukiem łzę płynącą po policzku - Dopiero potem dotarło do mnie, o co chodzi. I wtedy znienawidziłam piłkę i znowu to ty sprawiłeś, że się zmieniłam. To nie piłka zniszczyła moją rodzinę, a ojciec.
Zamrugała oczami próbując powstrzymać płacz. Nie chciała szlochać przy Alexisie, pragnęła opowiedzieć mu swoją historię do końca. Patrzył na nią ze smutkiem i by dodać jej otuchy, splótł swoje palce z jej.
- Jakoś kiedy miałam dwanaście lat - kontynuowała - wszystko ponownie się zmieniło. Niestety nie na lepsze, a na gorsze. Myślałam wtedy, że gorzej nie może być, ale jednak się myliłam. Ojciec stał się agresywny.
- Bił cię ? - spytał przerażony.
Nie wyobrażał sobie, by mógł kiedykolwiek podnieść rękę na kobietę, a jej ojciec bił maleńką dziewczynkę. Dla niego było to nie do pomyślenia, tacy ludzie powinni gnić w więzieniu.
- Nie, mnie nie - westchnęła cicho - Za to mamę prawie codziennie. Aż do dzisiaj. Prawie każdego dnia słyszę, jak ją bije i już nawet nie mam siły reagować.
- Ale ... ale jak to ? - przejechał jej palcem po wardze - A co z tym ?
Wzdrygnęła się lekko, kiedy dotknął jej twarzy. Bolało, ale jego dotyk sprawiał, że czuła się lepiej. W tej chwili zrozumiała, jak ważny on dla niej jest. Gdyby nie było Chilijczyka przy niej, na pewno by się załamała.
- Poczekaj, zaraz do tego dojdę . Chciałam uciec już dawno temu, ale zostałam z powodu mamy.Ona nie potrafi opuścić ojca, nadal go kocha. A skoro ona ciągle darzy go uczuciem, to nie mogę nic zrobić. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego, co się dzieje w moim domu i wytworzyłam w sobie pancerz obronny. Ojciec pije i skoro chce, to niech to robi. Niszczył swoje życie, a ja nie mogłam pozwolić, by cierpiało na tym i moje. Dlatego poszłam na studia i postanowiłam się wyrwać. Tata nigdy mnie nie skrzywdził. W głębi duszy nadal byłam jego córeczką, którą kiedyś zabierał na spacery.
Alexis patrzył na nią z niedowierzaniem. Nie docierało do niego, że to, co ona mówi jest prawdą. Nie mógł sobie wyobrazić, by ktoś mógł przeżyć tyle, co Rocio i być przy tym tak silnym jak ona. Podziwiał ją za to.
- Więc ... co się zmieniło ? - spytał po raz kolejny dotykając jej wargi.
Chciał zabrać cały jej ból. Nie mógł znieść, że cierpi na ciele i na duszy.
- Ty - powiedziała po chwili - Zmieniłeś mnie. Kiedy wróciłam do domu po meczu, tata czekał na mnie w salonie. Zapomniałam zdjąć koszulkę, którą dostałam od ciebie, no i on ją zobaczył. Wściekł się i mnie uderzył. I o to jestem - próbowała się uśmiechnąć.
- Więc to moja wina - wyszeptał.
- Nie, oczywiście, że nie ! Nawet nie próbuj się obwiniać.
- Ale ...
- Nie Alexis - przerwała mu - To mój ojciec mi to zrobił, ty nie masz z tym nic wspólnego.
- Jestem piłkarzem FC Barcelony , to chyba wystarczy.
Rozumiał już, dlaczego Rocio uciekła od niego i bała się zaangażować. Dla niego przestała być podbojem. Była kimś, kogo chciał chronić i z kim chciał po prostu być. Dzięki niej miał tylko wygrać zakład, a to właśnie przy niej znalazł to, czego poszukiwał w każdej kobiecie.
- Nie - pokręciła głową - Może i piłka nożna zniszczyła życie mojego ojca, przez co i moje, ale to ona je teraz naprawiła. Znalazłam ciebie i czuję się szczęśliwa, nawet mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło.
Pocałował ją w czubek głowy i mocno przytulił. Leżeli chwilę w ciszy.
- Nie da się czegoś z tym zrobić ? On nie powinien być na wolności.
- Próbowałam już przekonać matkę do złożenia doniesienia, ale ona nie chce.
- Może ona i nie, ale ty byś mogła.
- Ja ?
- Ciebie też uderzył - powiedział z bólem.
- Tylko raz.
- O raz za dużo Rocio.
- Nie Alexis, nie złożę doniesienia.
- Dlaczego ?!
- Bo chcę się odciąć od przeszłości, a latanie po policjach mi w tym nie pomoże. A poza tym, nie mogę tak po prostu zranić matki. To ona musi to zrobić, nie ja.
- No dobrze - wyszeptał.
Wtuliła się w niego i przymknęła oczy. Czuła spokój. Po raz pierwszy w życiu opowiedziała komuś o swoim życiu i ten ktoś jej nie odrzucił, tylko był przy niej nadal.  Alexis chciał jej pomóc i uważała, że to słodkie. Powinna obwiniać ojca, ale zamiast tego była mu po prostu wdzięczna. To dzięki niemu znajdowała się tutaj, w ramionach Chilijczyka, i miała pewność, że to, co do niego czuje nie jest odzwierciedleniem buntu, a prawdziwym uczuciem.
Sanchez leżał wtulony w jej włosy. Była taka bezbronna i delikatna. Obiecał sobie, że nie pozwoli, by ktokolwiek ją jeszcze zranił. Nie, kiedy on jest przy niej. Zaopiekuje się nią i uczyni Rocio najszczęśliwszą kobietą na świecie. Zasługiwała na to. Alexis nie poznawał samego siebie. Co ona z nim zrobiła ? To był chyba pierwszy raz w jego życiu, kiedy to miał kobietę w swoim łóżku i nie próbował jej wykorzystać. Przy Rocio nie myślał o swoich potrzebach, liczyła się tylko ona. Przejechał jej delikatnie palcem po policzku i myśląc, że zasnęła, wyszeptał cicho do ucha :
- Już zawsze będę przy tobie. Nie opuszczę cię i nie pozwolę, by ktokolwiek cię zranił. Jesteś moją księżniczką.
Rocio uśmiechnęła się delikatnie czując na policzku gorący oddech Chilijczyka. Słyszała każde jego słowo, wcale nie spała. Alexis czuł to samo, co ona. Chciała skakać z radości, ale nie miała siły. Zasnęła ze świadomością, że on odwzajemnia jej uczucie.

*

Alexis wyszedł po chwili z pokoju i pod drzwiami natknął się na Daniego. 
- A ty co tu kurwa robisz ?!
- Też się cieszę, że cię widzę.
- Weź sobie nawet nie żartuj - powiedział przybity.
- Straszne to wszystko, co nie ? - Alves zapytał cicho.
- Co ?
- No ta historia Rocio. Nie wierzę, że mogła coś takiego przeżyć i się nie załamać.
- Podsłuchiwałeś ?! - Alexis skoczył na Daniego.
- Złaź ze mnie debilu ! - zrzucił go z siebie - Uspokój się, bo obudzisz Rocio i Thaissę.
Chilijczyk zamarł z pięścią wyciągniętą w stronę przyjaciela.
- Jak mogłeś ?! - spytał cicho patrząc z wyrzutem na niego.


- Nie mogłem zasnąć, no i tak jakoś wyszło - uśmiechnął się przepraszająco - Wiem, że nie powinienem, ale byłem ciekawy.
- Czego ?
- Czy ją zaciągniesz do łóżka - powiedział ze wzrokiem spuszczonym w ziemię - I muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.
- Weź się lecz debilu. Trzeba było jeszcze zadzwonić po Fabregasa, żeby mi wparował do pokoju z kamerą.
- Przepraszam stary.
- Ciesz się, że nie mam nastroju, bo byś oberwał - Sanchez usiadł na dywanie obok Daniego i oparł się plecami o ścianę.
- Co z tym zrobisz ? - Brazylijczyk spytał po chwili.
- Z czym ?
- No z ojcem Rocio. Trzeba iść na policję. 
- Nie możemy - pokręcił głową - Jedyną osobą, która może to zrobić jest Rocio albo jej mama, a obie nie chcą.
- Więc tak po prostu pozwolimy, by nadal zachowywał się tak samo ?
- Tak - westchnął - Też mi się to nie podoba, ale tak.
- Zakochałeś się w niej, co ?
Alexis spojrzał przerażony na przyjaciela. Skąd on mógł wiedzieć ? Przez jego głowę przeleciało tysiące myśli. Nie mógł się przyznać, co czuje do Rocio. Na pewno nie teraz. Wyśmialiby go. Może nie Dani, ale Cesc na pewno. Fabregas nie wierzył w miłość i myślał, że Sanchez jest taki sam jak on. Nie zrozumiałby, że jego przyjaciel się zmienił. A taka była prawda. Przy Rocio dorósł i chciał być lepszym człowiekiem, by na nią zasługiwać.
- Co ? - udał, że nie wie, o czym mówi jego towarzysz.
- Słyszałem, co mówiłeś przed wyjściem z pokoju.
- Co ? A to. To nic takiego. Zwykłe słowa, by poczuła się lepiej.
- Aby na pewno ?
- To tylko zakład - prychnął Alexis - I zrobię wszystko, żeby go wygrać.
- No dobra, spokojnie - Dani podniósł się - Idę spać. Powiem potem Thaissie, żeby zabrała gdzieś Rocio. Może poczuje się dzięki temu lepiej.

*

Wróciły do domu wieczorem. Thaissa zabrała Rocio do najlepszej kosmetyczki w Barcelonie. Dani miał rację, wizyta tam poprawiła dziewczynie trochę humor. Nie dość, że miała prześliczny manicure, to jeszcze zyskała przyjaciółkę, bo z Thaissą dogadywała się świetnie.
Rocio odnalazła Alexisa na tarasie. Siedział na schodkach i patrzył w gwiazdy. Zajęła miejsce obok niego.
- Dziękuję ci za wszystko - wyszeptała.
- Nie musisz mi dziękować - objął ją ramieniem - To raczej ja powinienem.
- Ty ? Za co ? - zdziwiła się.
- Za to, że pokazałaś mi, co to szczęście. Zostaniesz tu ze mną ? Proszę ?
Pokiwała głową. Nie ważne, czy chodziło mu o chwilę obecną, czy o to, by była z nim. Zgodziłaby się na obie rzeczy. Alexis chciał być z nią tak samo mocno, jak ona z nim. 
Pocałował ją delikatnie. Alexis Sanchez w końcu odnalazł swoją księżniczkę, przy której czuł się bezpiecznie i nie zamierzał pozwolić jej odejść. 
Rocio oparła głowę na jego ramieniu i razem obserwowali gwiazdy snując plany na wspólną przyszłość.





~~~~~~

No i ostatni sielankowy rozdział mamy za sobą.
Wiem, że w tym powtórzyłam w sumie wszystko, co było wiadomo o Rocio, ale chodziło o uczucia obu bohaterów.
Mam nadzieję, że wam się podobało :)

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 4 - Jednak cuda się zdarzają


Rocio weszła na plac przed Camp Nou. Rozglądała się wokoło z zainteresowaniem.  Mimo że mieszkała w Barcelonie od urodzenia, to nigdy tutaj nie była. To dla Alexisa postanowiła pokonać swój strach i dać szansę piłce nożnej. Musiała tak zrobić, jeśli chciała myśleć o nim poważnie.  W końcu go ujrzała. Stał oparty o barierkę w okularach przeciwsłonecznych, a jego poza świadczyła o znudzeniu. Rocio podeszła do niego i cmoknęła w policzek. Od razu się rozpromienił.
- Już myślałem, że mnie wystawisz - powiedział cicho trzymając ją w ramionach.
- Przecież obiecałam, że będę - zarumieniła się delikatnie - Po prostu nie wiedziałam, co założyć, to mój pierwszy mecz.
- Znowu się rumienisz - wyszczerzył się - Jesteś wtedy taka śliczna.
Zarumieniła się jeszcze mocniej. Alexis pochylił się i chciał ją pocałować, kiedy ktoś odchrząknął :
- Emm, jesteście w miejscu publicznym.
- No i co z tego ? - burknął Chile i spojrzał spod byka na Daniego.
- Hmm, no wiesz, co ludzie powiedzą ?
- Od kiedy  to przejmujesz się, co o  mnie mówią ? Zajmij się lepiej reputacją Fapsa.
- Jemu już nic nie pomoże.
- No chyba że Daniella - wyszczerzył się Alexis.
- Idiota z ciebie - zaśmiał się i spojrzał na Rocio - Jestem Dani, czyli ten najmądrzejszy.
- Chyba najnudniejszy - Alexis uchylił się przed pięścią Alvesa - I najgłupszy.
Rocio zaśmiała się głośno patrząc, jak się przekomarzają.
- No mordeczki, dzisiaj wygrywamy ! - pomiędzy Alexisa i Daniego wcisnął się jakiś brunet, który na widok Rocio otworzył szeroko usta ze zdziwienia - Jak ja was chłopcy kocham ! W końcu nie będzie mi smutno.
Alexis objął ją ramieniem.
- To jest moja dziewczyna cwelu i na pewno nie zrobi ci dobrze.
- Twoja dzie .. dziewczyna ? - wyjąkał Cesc.
- Tak.
- To jest TA dziewczyna - powiedział głośno Dani - Rocio, poznaj Cesca Fabregasa.
- Sam się umiem przedstawić - burknął Fabs i uścisnął jej rękę - Co to się stało, że jesteś z Alexisem ?
- No wiesz, postanowiłam dać mu szansę.
- Jemu ? – zaśmiał się – To ty chyba ….
- Ty idź lepiej poszukać Danielli – Alexis przerwał Fabregasowi, popchnął go lekko i wziął Rocio za rękę – Chodź, zaprowadzę cię na twoje miejsce.
Weszła za nim na stadion.
- Masz ciekawych przyjaciół. 
- Sprawiają wrażenie niedorozwiniętych, ale można na nich polegać.
- To chyba najważniejsze – weszli do strefy dla vipów.
- Tu będzie twoje miejsce.
- Wśród tych wszystkich … ? – rozejrzała się wkoło z przerażeniem.
- Co jest ? – Alexis zatrzymał się i spojrzał na nią.
- Nic – pokręciła głową.
- Przecież widzę. Chyba się nie boisz ? – odwróciła wzrok – Rocio skarbie ?
- Ale to jest Shakira ! 
Zaśmiał się.
- No i co z tego ? A ty jesteś Rocio i jesteś tak samo cudowna jak ona, jak nie bardziej.
Uśmiechnęła się, a Alexis wziął ją za rękę i podszedł z nią do piosenkarki.
- Hej Shaki, to moja dziewczyna Rocio.
- Miło cię poznać – Kolumbijka przytuliła ją mocno – Dobrze widzieć, że nasz kochany Alexis w końcu zmądrzał.
Rocio uniosła pytająco brwi i spojrzała na swojego towarzysza, ale od odpowiedzi uchroniła go uśmiechnięta brunetka.
- Thaissa ! – wykrzyknął i wziął ją w ramiona.
- No już, postaw mnie, bo Dani będzie zazdrosny – pisnęła ze śmiechem.
- W końcu będą dobre obiady – wyszczerzył się.
- Więc tylko o to ci chodzi – klepnęła go w głowę.
Rocio patrzyła na nich z zaciekawieniem. Była ciekawa, kim jest dziewczyna, którą tak ściskał Alexis. Widać było, że bardzo ją lubi.
- Rocio, to Thaissa, dziewczyna Alvesa – wziął swoją za rękę – Chodź jeszcze ze mną na chwilę. Zaraz tu wrócimy.

*

Zaprowadził Rocio do jednego z pustych pomieszczeń i uśmiechnął się nieśmiało.
- Alexis, co my tu robimy ?
- Bo ja … no … ja chciałem … - wyjąkał.
- Tak ? – Rocio uniosła brew i powstrzymywała się od śmiechu.
Alexis stał przed nią zarumieniony i nie potrafił sklecić poprawnego zdania. Nagle ta cała sytuacja zaczęła go przerastać. Wziął głęboki oddech.
- Alexis, możesz mi wytłumaczyć, co my robimy w … - rozejrzała się – w schowku na eee miotły ?
- No bo ja … - klepnął się w policzek i wymamrotał do siebie – Sanchez cwelu, weź się w garść – po czym już głośno – Chciałem ci to dać.
Wręczył Rocio mały pakunek, który ona powoli rozpakowywała.
- A co to ?
- To moja no … ten … moja koszulka – powiedział patrząc w podłogę.
- Twoja koszulka ? 
- Ja wiem, że to oklepane, ale chciałem, żeby każdy wiedział, że przyszłaś tu dla mnie. Jeśli nie chcesz jej, to nie zakładaj. Zrozumiem.
Rocio patrzyła na niego z uśmiechem. Rozczuliło ją zachowanie Alexisa. Tak bardzo się wstydził i bał jej reakcji. Widać było, że mu na niej zależy. Momentalnie podjęła decyzję i wiedziała, co zrobi. Zdjęła kurtkę i bluzkę, którą miała pod nią. Zamiast nich założyła koszulkę w barwach Barcelony z numerem „9” na plecach.
- I jak ? – zapytała i okręciła się przed Alexisem.  
Rozpromienił się i pocałował ją.
- Wyglądasz idealnie. Do twarzy ci w barwach blaugrany. Po meczu Cesc organizuje imprezę, pójdziesz ze mną ? Poznasz moich przyjaciół, spędzimy razem trochę czasu – patrzył na nią błagalnie.
- No dobrze – kiwnęła głową i wyszli z pomieszczenia – O co chodzi z tą Thaissą ?
- To dziewczyna Daniego i zazwyczaj mieszka w Brazylii, a do Barcelony przyjeżdża czasem. Mimo tej rozłąki i tak łączy ją z nim prawdziwe uczucie. Nie wiedzieliśmy, że teraz tu będzie. Ja tam się cieszę, bo ona świetnie gotuje.
- No to Dani będzie miał niespodziankę.
- Przynajmniej przez chwilę nie będzie pił – Rocio spojrzała na niego pytająco – Uwierz, że nie chcesz wiedzieć.
Dotarli do miejsca Rocio.
- O super, siedzisz obok Thaissy – uśmiechnął się – No to widzimy się po meczu.
- Powodzenia – Rocio pocałowała go w policzek i usiadła obok Brazylijki.
- Fajna koszulka, pasuje ci – uśmiechnęła się do niej Thaissa i zapytała Rocio, gdy Alexis zniknął im z pola widzenia – Jesteś dziewczyną Sancheza ?
Rocio zamarła i zastanowiła się nad odpowiedzią. Sama nie wiedziała, co jest między nią a piłkarzem. W sumie to chciałaby być z nim. Sam Alexis nazwał ją przecież w rozmowie z Cesciem i Shakirą swoją dziewczyną. Najwidoczniej nie tylko ona myślała o związku.
- Tak, jestem jego dziewczyną – powiedziała z uśmiechem i zasmakowała nowe słowo.
Jeszcze nigdy nie miała chłopaka. Co ten Alexis z nią robił ? Najpierw mecz, potem koszulka, a na koniec związek. Traktowała go poważnie i liczyła na to samo z jego strony.
- Niemożliwe – Thaissa przytuliła ją – Jednak cuda się zdarzają.

*

Rocio niewiele rozumiała z tego, co działo się na boisku, ale z przyjemnością oglądała mecz. Cieszyła się za każdym razem, gdy Alexis miał piłkę. Barcelona dominowała przez całe dziewięćdziesiąt minut i wygrała z Levante pięcioma bramkami nie tracąc przy tym ani jednej. Strzelcem jednego z goli był właśnie Sanchez, który po trafieniu piłką do bramki uśmiechnął się szeroko do Rocio. Po skończonym meczu razem z Thaissą czekały na swoich partnerów na parkingu. Do Fabregasa mieli jechać jednym samochodem. Dani jeszcze nie wiedział o przylocie swojej dziewczyny. Piłkarze podeszli do samochodu.
- Niespodzianka – Thaissa wychyliła się i rzuciła Alvesowi w ramiona.
Dani uśmiechnął się szeroko i przytulił ją mocno. Bardzo za nią tęsknił. Radość bijącą od niego widać było gołym okiem.
- Zawsze marzyłem o takim uczuciu – Alexis objął Rocio w pasie – Może bez tego latania, tęsknoty i ogołacania barka w domu.
- Dlatego dobrze, że mieszkam w Barcelonie – cmoknęła go w policzek. 
- No już gołąbeczki, jedziemy do Fapsa – Dani oderwał się od Thaissy i wsiadł do samochodu.
- Przyganiał kocioł garnkowi – Alexis zaśmiał się i otworzył Rocio drzwi.

*

Czuła się nieco niezręcznie wśród tych wszystkich piłkarzy i ich partnerek, których poznała nieco wcześniej tego wieczoru. Z każdym kolejnym piwem piłkarze stawali się coraz bardziej rozochoceni i głośni. Rocio nie przeszkadzało to w ogóle, to był jeden z tych nielicznych momentów w jej życiu, kiedy czuła się szczęśliwa. Alexis uśmiechał się do niej z drugiego końca pokoju. Jako jeden z nielicznych nie zalewał się w trupa.
- Co ty dziewczyno z nim robisz ? – Thaissa zaśmiała się i usiadła obok Rocio.
- Nie rozumiem.
- Czuję się jakbym patrzyła na innego Alexisa Sancheza. Mało pije, ma dziewczynę, cuda się zdarzają ! – powtórzyła po raz kolejny tego wieczoru – No ni, nie będziemy tak siedzieć jak na pogrzebie.
Poderwała się i pociągnęła za sobą Rocio. Stanęły na środku salonu i zaczęły tańczyć.

*

Rocio klapnęła wykończona na kanapę. Nigdy nie przypuszczała, że taniec może być aż tak męczący.
- Już nie tańczysz ? – podniosła głowę i ujrzała Daniego.
- Muszę trochę odsapnąć. A ty czemu tak siedzisz ?
- No wiesz – wskazał na butelkę, która stała na ziemi obok jego stopy.
- Która to już dzisiaj ? – zapytała, pamiętając, o czym wcześniej wspomniał jej Alexis.
- Nie liczę. 
- Nie powinieneś być, no wiesz, szczęśliwy ? – oboje spojrzeli na tańczącą Thaissę.
- Przecież jestem.
- No to czemu pijesz ? – popatrzyła na niego z wyrzutem.
- Rocio, nie zrozumiesz – Dani westchnął.
- No to mi wytłumacz, nie jestem głupia.
- Wcale tak nie twierdzę.
- Więc ?
- Może i teraz tutaj jest i będzie super, ale wyjedzie pewnie już jutro. A ja znowu zostanę sam.
- To może zrób coś, by została tu z tobą na zawsze ?
- Co masz na myśli ?
- Nie wiem, nie znam się na związkach. Poproś ją po prostu.
- Już prosiłem i zawsze jest coś ważniejszego – mruknął.
- No to niech twoja prośba będzie bardziej oficjalna – uśmiechnęła się.
- Co ? – Dani wytrzeszczył oczy – Nie no, na to chyba jeszcze za wcześnie.
- Ile masz lat ? Na pewno wystarczająco dużo.
Od odpowiedzi uratowała go Thaissa, która usiadła mu na kolanach i pocałowała go w policzek.
- O czym rozmawiacie ?
-  No wiesz, Dani opowiada mi różne historie na temat Alexisa.
- To przecież temat rzeka – zaśmiała się – Gdybyśmy ci mieli opowiedzieć dokładnie wszystko, to nie wyszlibyśmy stąd do kwietnia. A pamiętasz jak … ?

*

Dochodziła już czwarta rano, gdy Alexis odwiózł w końcu Rocio do domu. Siedzieli w ciszy w samochodzie.
- Podobało ci się ? – zapytał w końcu.
- Teraz czuję, jakbym cię znała bardzo dobrze – uśmiechnęła się do niego.
- I nadal mnie lubisz ?
- Nawet bardziej – pocałowała go i wyszła z samochodu.
Alexis otworzył okno i krzyknął do niej :
- Do zobaczenia ! – był pewny, że jeszcze się spotkają.
Uśmiechnęła się do siebie i weszła do domu. Zamknęła cicho drzwi i na palcach ruszyła po schodach.
- Gdzie byłaś ? – Rocio podskoczyła ze strachu na dźwięk głosu taty.
Ojciec nie spał, tylko siedział w fotelu w salonie. Mimo że był przykryty kocem, widać było po nim, że czekał jak ona wróci do domu.
- Na imprezie ze znajomymi – zeszła do salonu i włączyła lampkę.
- Martwiłem się.
- Nie musiałeś tato – uśmiechnęła się – Jestem już dużą dziewczynką.
Nagle tata przestał się do niej uśmiechać. Wstał z fotela i podszedł do Rocio szybkim krokiem. Zerwał z niej kurtkę i rzucił ją na ziemię.
- Co ty masz na sobie ?! – ryknął.
- Tato o co ci chodzi ? Uspokój się, bo obudzisz mamę.
- Co masz na sobie ?! – popchnął ją na ścianę – Nie wiesz ? To ja ci powiem ! Koszulkę piłkarską !
Rocio przestała pocierać obolałe od uderzenia o ścianę ramię i zamarła. Zapomniała, że ma na sobie tę koszulkę. Teraz już rozumiała, dlaczego ojciec tak się wściekł.
- Tato, to nie tak – jęknęła.
- A jak ? Kto ci ją dał ? Ten twój chłoptaś, który cię tu odprowadzał ? To piłkarz ?!
Rocio spuściła wzrok.
- Odpowiedz ! – znowu popchnął ją na ścianę. 
Kiedy Rocio nie zareagowała, podniósł rękę i uderzył ją w twarz. Spojrzała na niego z bólem. Nie wierzyła w to, co się właśnie wydarzyło. Ojciec jeszcze nigdy jej nie bił. Zerwała się na nogi i pobiegła po schodach do siebie. 
- Wracaj tutaj ! – krzyknął.
Nie miała zamiaru. Wpadła do pokoju i otworzyła szafę. Łzy zaczęły jej płynąć po policzkach. Nie zważała na nie i po omacku wrzucała ubrania do torby. Tym razem już nie dała rady. Miała dość tego domu i sytuacji, jaka w nim panowała. Ojciec przegiął. Mogła jeszcze tolerować jego zachowanie, bo matka go kochała, ale kiedy podniósł rękę i na nią, nie wytrzymała. Sytuacja ją przerosła. Zeszła na dół.
- Co ty robisz ?!
- Wyprowadzam się – kopniakiem otworzyła drzwi i opuściła dom.
- Wracaj ! – ojciec wybiegł za nią na ulicę.
Rocio przyśpieszyła kroku i zniknęła za rogiem. Czuła, jak puchnie jej warga i krew zasycha na policzku.

*

Długo błąkała się po Barcelonie. Nie wiedziała, co robić i dokąd pójść. Kiedy miasto zaczęło budzić się do życia, Rocio nagle przypomniała sobie o kimś, kto mógł jej pomóc. Podniosła się z ławki, zabrała torby i ruszyła w stronę plaży. Gdzieś tam była willa, w której spał ważny dla niej człowiek.
W końcu do niej dotarła. Miała ogromną nadzieję, że to odpowiednia. Westchnęła głęboko i nacisnęła dzwonek. Nikt nie reagował, spróbowała więc jeszcze raz.
- Idę już kurwa ! Czy nikt nie nauczył was, że tak rano to się kurwa nie przychodzi ?! – dobiegł ją krzyk.
Po chwili drzwi się otworzyły.
- Czego chcesz kurwa ?! – stał przed  nią Alexis w samych spodenkach, który po tym, jak ją zobaczył, zdał sobie sprawę, jak okropnie się do niej odezwał.
Zaczęła płakać i po prostu przytuliła się do niego.

- Rocio ? Co ty tutaj robisz ?




~~~~~~

Już połowa tego bloga.
Strasznie dobrze mi się go pisze.
Mam nadzieję, że się podobał rozdział :)