piątek, 7 lutego 2014

Epilog.


- Dzień dobry, TV Desde Espana, mamy najnowsze informacje na temat wczorajszego wybuchu na stacji metra w Barcelonie. Potwierdzono, że nie był to błąd konstrukcji stacji, a działania zorganizowane. Do tej chwili pod zamachem podpisały się już trzy ugrupowania terrorystyczne. Padło przypuszczenie, że to ta sama organizacja, która spowodowała wybuch na dworcu w Madrycie w 2004 roku. W Barcelonie zginęło ponad trzysta osób, czterysta pięćdziesiąt trzy zostały ranne. Infolinia otwarta jest przez całą dobę, a jej numer wyświetlony jest u dołu ekranu. Dzwoniąc, można dowiedzieć się więcej na temat poszkodowanych, powstała już lista nazwisk zmarłych i tych, którzy obecnie są hospitalizowani. Dobrą wiadomością, jest fakt, że liczba ofiar śmiertelnych już nie rośnie. Kolejny atak terrorystyczny na Hiszpanię sprawia, że na nowo trzeba poruszyć temat bezpieczeństwa narodowego. A teraz połączymy się z naszym korespondentem w Barcelonie.

- Dzień dobry państwu. To naprawdę straszne, to, co wydarzyło się w stolicy Katalonii. Całe miasto pogrążone jest w żałobie. Nikt nadal nie wierzy, że ten atak wydarzył się naprawdę. Ludzie nadal liczą, że okaże się to tylko złym snem. Od wczoraj zbierają się przed wejściem do zrujnowanego metra i zostawiają kwiaty oraz modlą się w intencji zmarłych oraz poszkodowanych.  Wszyscy mówią, że wśród ofiar śmiertelnych był zawodnik lokalnego klubu FC Barcelony, chilijski piłkarz, Alexis Sanchez. Znajduję się właśnie na parkingu przy stadionie treningowym, gdzie spróbuję potwierdzić tę straszną informacje. Trening skończył się już jakiś czas temu, a do mnie zbliża się pierwszy z zawodników, Gerard Pique. Czy to prawda, we wczorajszym wybuchu na stacji metra zginął pański klubowy kolega, Alexis Sanchez ?
Gerard Pique spojrzał z bólem na reportera.
- Nie tylko Alexis, ale również jego partnerka. Przepraszam, ale nie potrafię o tym rozmawiać.
- Proszę państwa, to ogromna strata. Terroryści uderzyli w to miasto podwójnie. Z Barcelony dla TV Desde Espana mówił Jordi Velazquez.

koniec


~ PAMIĘCI OFIAR ATAKU TERRORYSTYCZNEGO W MADRYCIE 11.04.2004 ~




~~~~~~~~

Tego jakże pięknego dnia, kiedy rozpoczęły się Igrzyska w Sochi, kończę mojego już czwartego bloga, a wena nadal nie zanika :)
Bardzo dobrze mi się pisało historię Alexisa i Rocio, prawie tak samo przyjemnie jak Noelle i Marca. Confiar en mi był moim pierwszym blogiem, w którym korzystałam z narracji trzecioosobowej i myślę, że nie było aż tak źle. Po raz kolejny już historia ta powstawała głównie w szkole i po raz kolejny jak to ja nie byłam zadowolona z 90% tego, co się w niej pojawiło, ale cóż, nigdy nie napiszę idealnie ... :)
Cały ten blog był zainspirowany filmem "Twój na zawsze", dlatego też zakończenie jest takie, jakie jest - nie mogło być inne. Zresztą nie chciałam, by ta historia zakończyła się szczęśliwie. Jak już mnie znacie o wiele bardziej lubię jak jest smutno. Zabiłam już dziecko, ojca i główną bohaterkę, teraz przyszedł czas na obu najważniejszych bohaterów no i jakiś tam odsetek Barcelony. Nawiązując do Waszych komentarzy pod poprzednim rozdziałem : TAK - JESTEM MORDERCĄ I JESTEM Z TEGO DUMNA XD mogę polecić Wam psychiatrę, zakupić chusteczki, cokolwiek, co pomoże Wam się pozbierać i z uśmiechem na ustach zabrać się za tydzień za czytanie mojego Fabrique. Dziękuję bardzo Navasowi, że 95% z Was nie wie, gdzie mieszkam, więc będę mogła wyjść z domu bez obaw, że rozwścieczony tłum zabije mnie za uśmiercenie Alexisa i Rocio.
 Po raz kolejny udało mi się napisać epilog w takiej formie, jakiej chyba jeszcze nie było i bardzo się z tego cieszę. 
Podsumowując, jestem zadowolona z tej historii i bardzo dziękuję wszystkim, którzy czytali tego bloga, komentowali rozdziały i zostawiali tu miłe słowa, które tak bardzo motywują do dalszego pisania. 
Tak bardzo się rozpisałam, że nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was na FABRIQUE :)

DZIĘKUJĘ

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 8 i ostatni - Czasem miłość nie wystarczy


Dani z Thaissą postanowili nie zwlekać ze ślubem. Miał się odbyć już za miesiąc. Brazylijka od razu zgodziła się na pomysł swojego narzeczonego, a mianowicie na to, by ich świadkami zostali Rocio i Alexis. Brazylijczycy wiele im zawdzięczali i chcieli, by w tym ważnym dla nich dniu, byli przy nich. Alexis musiał pogodzić się z Rocio, a Dani i Thaissa mieli zamiar zrobić wszystko, co trzeba, byleby tylko im w tym pomóc. Oni byli dla siebie stworzeni, po prostu odrobinę się zagubili. Każdy związek miał swoje wzloty i upadki, najważniejsze było to, by się nie poddawać.

*

Adres Rocio dostał od Alexisa. Od niego wiedział też, jaki jest jej ojciec. Miał ogromną nadzieję, że to nie on otworzy mu drzwi, bo wtedy mógł zapomnieć o rozmowie z dziewczyną. Miał ważne zadanie do wykonania i nie mógł się poddać.
Po raz ostatni przejrzał się w lusterku i kiedy uznał, że wygląda w miarę w porządku, wysiadł z samochodu i zadzwonił do drzwi. Nikt mu nie otwierał, więc zrezygnowany zaczął schodzić po schodkach. Wyjął telefon i już miał dzwonić do Thaissy, że się nie udało, kiedy zatrzymał go zdziwiony głos Rocio :
- Dani ? A co ty tutaj robisz ?
- Ja … no … eee – nagle na jej widok zaniemówił. Nie potrafił sklecić sensownego zdania, tak wielkie wyrzuty sumienia zaczęły go dręczyć.
- Tak ? – Rocio założyła ręce na piersi i oparła się o framugę.
Dani zauważył, że nie wyglądała najlepiej. Po raz chyba pierwszy w życiu widział, by miała na sobie dres. Pod oczami miała fioletowe worki od niewyspania albo, co było bardziej prawdopodobne, od płaczu, a włosy związała w niedbały kucyk. Dani wiedział, dlaczego tak wygląda i wyrzuty sumienia stały się jeszcze większe. To była poniekąd jego wina. Musiał to wszystko jakoś naprawić. Zebrał się w sobie i stanął przed Rocio.
- Ja … chciałem porozmawiać.
- Wydawało mi się, że powiedziałam jasno i wyraźnie wtedy na Ibizie, że nie chcę więcej widzieć nikogo z was.
- Ja wiem – westchnął – Ale chciałem cię przeprosić i coś zaproponować.
- Zaproponować ? – prychnęła – Dani zrozum, że ja już nie chcę mieć z wami nic wspólnego.
- Mogę wejść ? – spojrzał na nią wyzywająco. Nie miał zamiaru dać się zbyć bez wcześniejszej rozmowy.
Rocio odpowiedziała mu tym samym. Mierzyli się przez chwilę spojrzeniem, ale dziewczyna w końcu westchnęła i wpuściła piłkarza do środka. Zaprowadziła go do kuchni i posadziła przy zniszczonym stole.
- Napijesz się czegoś ? – gdy pokręcił głową, usiadła naprzeciwko niego.
- Jesteś sama ?
- Nie. Tata śpi na górze, więc jakbyś mógł tak cicho, no wiesz … - powiedziała skrępowana.
Nigdy nie zapraszała nikogo do siebie, Dani był pierwszą osobą odkąd była dzieckiem i nie wiedziała zbytnio, jak ma się zachować. Bała się, że w każdej chwili wpadnie tu ojciec i rozpęta się piekło.
- Rozumiem – uśmiechnął się pokrzepiająco – Chciałem cię przeprosić za to wszystko. Ten zakład … nie powinniśmy byli, to było strasznie niedojrzałe. Ale zrozum, byliśmy pijani i żaden z nas, nawet Alexis, nie przypuszczał, że mu się uda.
- To was nie tłumaczy – powiedziała cicho.
- Ja wiem, ale popatrz. Niby głupi zakład, a stało się tyle dobrego.
- Dobrego ?! Co ty widzisz dobrego w aktualnej sytuacji ? – patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Mogę dokończyć ? Wszystko zrozumiesz. Dzięki temu, że go poznałaś, znalazłaś przyjaciół, nie musiałaś żyć … no wiesz, zakochałaś się i byłaś naprawdę szczęśliwa.
Pokręciła głową.
- A wy mieliście dobrą zabawę, co ?
- Nie, oczywiście, że nie ! Ja zapomniałem o tym zakładzie, jak tylko zobaczyłem, jak Sanchez na ciebie patrzy. A Alexis ? On to nawet jeszcze wcześniej ! A wiesz czemu ? Bo cię kocha ! Po raz pierwszy w życiu się zakochał. Tylko Fabregas, dupek, który myśli fiutem zamiast głową, tylko czekał, jak wygra. Ale nim się nie przejmuj. Liczy się to, że Alexis cię kocha Rocio !
- On mnie kocha ?
Dani pokiwał głową. Twarz dziewczyny rozpromieniła się.  Nie musiała cierpieć, on czuł to samo, co ona ! Jednak z drugiej strony nie mogła zapomnieć, co piłkarz jej zrobił. Wyrwał jej serce, a tego nie da się tak łatwo naprawić.
- To niczego nie zmienia.
- Jak to nie ? Zmienia wszystko ! Skoro oboje się kochacie, nic nie stoi na przeszkodzie, byście do siebie wrócili.
- To nie jest takie łatwe Dani. Może i z czasem mu wybaczę, ale wątpię, bym potrafiła do niego wrócić.
- Ale … ale … wy się kochacie – wyjąkał.
- To nic Dani, czasem miłość nie wystarczy.
Brazylijczyk zamilkł na chwilę. Widział, że nie uda mu się przekonać Rocio. Rana była jeszcze zbyt świeża. Miał nadzieję, że z czasem to się zmieni i dziewczyna da drugą szansę jego przyjacielowi.
- Zaręczyłem się z Thaissą i za miesiąc biorę ślub – powiedział nagle.
Rocio pisnęła i zaczęła mu gratulować. Uściskała go mocno. Cieszyła się, że Dani w końcu zdecydował się na tak poważny krok.
- Dlatego mamy z Thaissą do ciebie pewną prośbę. Zostaniesz naszym świadkiem ?
- Dani ja nie wiem – westchnęła – Chciałam się odciąć od tego waszego piłkarskiego świata.
- Ostatni raz, proszę – spojrzał na nią błagalnie – Gdyby nie ty, pewnie nadal bałbym się kupić pierścionek. No i jesteś przyjaciółką Thaissy. Rocio, nie daj się prosić.
- No dobrze – powiedziała po chwili – A na świadka kogo bierzecie ?
- No … eee…
- Dani, kto to jest ?
- Zanim ci powiem, pamiętaj, że się zgodziłaś.
- No dobrze, mów już w końcu.
- Drugim świadkiem będzie Alexis.
Rocio zamarła.
- Nie Dani, w takim razie ja nie mogę.
- Ale obiecałaś !
- Jak ty to sobie wyobrażasz ?
- Normalnie. Oboje jesteście naszymi przyjaciółmi. Jesteście już duzi, nie pozabijacie się przecież – kiedy zobaczył jej sceptyczną minę, dodał – Proszę Rocio, tak wiele ci zawdzięczamy z Thaissą. Zgódź się dla nas.
- Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie i Thaissy – westchnęła cicho.

*

Thaissa zapukała do drzwi pokoju Alexisa. Gdy nie odpowiedział, uchyliła je i weszła do środka. Na widok piłkarza, który leżał na łóżku w całkowitej ciemności, zabolało ją serce. Bardzo chciała, by wrócił do Rocio. Usiadła obok niego.
- Alexis ? – spytała cicho.
- Mhm ? – otworzył oczy i usiadł na łóżku.
- Pogadamy ? – gdy pokiwał głową, przeszła do rzeczy – Dani i ja bierzemy ślub za miesiąc.
- Moje gratulacje – powiedział głosem pozbawionym emocji.
- Mamy dla ciebie propozycję – Thaissa nie zrażała się – Chcielibyśmy, żebyś został naszym świadkiem.
- Thaissa nie obraź się – powiedział po chwili Chile – Ale to chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie jestem w nastroju. Przecież nie chcecie razem z Danim, by wasz ślub zamienił się w pogrzeb.
- A ja myślę, że to bardzo dobry pomysł, zastanów się nad nim – Thaissa podniosła się i ruszyła do drzwi – Tak na marginesie, drugim świadkiem będzie Rocio …
- Rocio ? – Alexis poderwał się i ruszył za Brazylijką – Może to jednak nie jest taki zły pomysł, co ?
- Wiedziałam, że się zgodzisz – zaśmiała się.
- Odzyskam ją – powiedział do siebie piłkarz.
Na nowo odzyskał nadzieję. Ona musi dać mu druga szansę.

*

Długo zbierała się na to, by zadzwonić do piłkarza. Bała się przebiegu tej rozmowy, tego, jak się zachowa, gdy usłyszy jego głos. Nadal go kochała i obawiała się, że mu ulegnie. Alexis dobrze wiedział, jak na nią działa i była pewna, że nie zawaha się użyć swojego uroku.  Niestety nie mogła dłużej odkładać telefonu i spotkania z nim, bo ślub miał być już za dwa tygodnie, a oni oboje byli przecież świadkami. Była na siebie wściekła, że wtedy się zgodziła, podczas rozmowy z Danim, ale stało się i już nie mogła nagle odmówić. Przez cały ten ślub na pewno nie zapomni o Alexisie, a raczej rozdrapie sobie rany w sercu, które powoli zaczęły się goić.
Weszła do kawiarni. O ironio, była to ta sama, do której poszła z Alexisem na pierwszą randkę. Wolała spotkać się z nim w miejscu publicznym. Większe szanse, że nie zrobi czegoś głupiego. Czekał już na nią przy stoliku. Tym samym stoliku. To był jakiś cholerny żart. Na jego widok serce Rocio wywinęło koziołka. Dlaczego po tym wszystkim on nadal działał na nią tak samo mocno, a nawet bardziej ?
- Hej – uśmiechnął się na jej widok, a ją zabolało nie tylko serce. Usiadła naprzeciwko niego i próbowała nie dać po sobie poznać, jak bardzo pragnęła go w tej chwili. – Zamówiłem ci twoją ulubioną kawę. Mam nadzieję, że nie jesteś zła ?
- Nie, dziękuję. Musimy uzgodnić, co robimy ze ślubem – starała się być chłodna i opanowana, ale wewnątrz wręcz kipiała z emocji.
Alexis wyłączył się na chwilę. Tak bardzo cieszył się, że Rocio jest przy nim. Brakowało mu jej tak, że aż go bolało. Miał ogromną nadzieję, że od teraz będzie lepiej, że to spotkanie wszystko zmieni. Czuł, że Rocio nie nienawidzi już go tak mocno, jak wtedy na Ibizie. Był gotowy na wszystko, byleby tylko ona mu wybaczyła.
- Alexis czy ty mnie w ogóle słuchasz ? – Rocio patrzyła na niego zniecierpliwiona.
- Co ? A tak, zamyśliłem się – uśmiechnął się przepraszająco.

Skończyli rozmawiać na temat ślubu i Rocio zaczęła się zbierać do wyjścia.
- Zostań jeszcze chwilę, chciałem porozmawiać – powiedział cicho Chile.
- O czym ?
- O nas.
Rocio zawahała się, ale po chwili ponownie usiadła na krześle. Właśnie takiej sytuacji chciała uniknąć. Bała się tego, co może się wydarzyć, dlatego postanowiła skrócić wszystko do minimum.
- Dobrze, słucham cię.
- Rocio – próbował złapać ją za rękę, ale mu na to nie pozwoliła – Chciałem cię przeprosić. Tak bardzo mi głupio. Proszę cię, wybacz mi …
- Przeprosiny przyjęte – przerwała mu.
- Ja … chciałem ci powiedzieć, że cię kocham. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Wróć do mnie, błagam cię. Daj mi drugą szansę, zrobię wszystko…
Krajało jej się serce, gdy tak na niego patrzyła, ale nie mogła mu odpuścić. Nie da mu drugiej szansy, bo jaką ma pewność, że coś podobnego nie wydarzy się po raz kolejny ?
- Alexis to niemożliwe – powiedziała cicho, a jego twarz wykrzywiła się w bólu – Nie potrafię do ciebie wrócić, przykro mi.
- Rozumiem – wyszeptał.
- Jedyne, co mogę ci obiecać, to przyjaźń. Jednak musisz dać mi trochę czasu.
Zabrała torebkę i szybkim krokiem opuściła kawiarnię. Musiała wyjść, inaczej nie powstrzymałaby się przed rzuceniem się Alexisowi w ramiona i wykrzyczeniem, że go kocha.
Po raz kolejny został sam. Po raz kolejny cierpiał i bolało go serce. Ale tym razem miał nadzieję. Obiecała mu przyjaźń, a on zrobi wszystko, co w jego mocy, by pokochała go na nowo.

*

Następnego dnia mieli spotkać się na peronie metra w centrum, by spędzić cały dzień na poszukiwaniach prezentu dla młodej pary. Postanowili, że będzie on wspólny. Alexis liczył, że ten dzień pomoże mu na nowo zbliżyć się do Rocio. Chciał przyjechać po nią pod dom, ale mu nie pozwoliła. Powiedziała, że ma coś jeszcze do załatwienia na mieście. Dlatego też stał na peronie i czekał, jak przyjedzie.
W końcu w tunelu pojawiły się światła pojazdu, a chwilę później ludzie zaczęli wysypywać się z niego i pchać w stronę ruchomych schodów. Zaczął jej szukać w tłumie, a gdy odnalazł Rocio, uśmiechnął się szeroko. Była taka piękna. Da jej czas, a kiedyś na nowo wyzna miłość. Podeszła do niego.
- Hej, gotowy na zakupy ? – uśmiechnęła się do niego kpiąco. Wiedziała, jak bardzo tego nie lubił.
- Nie, ale w twoim towarzystwie zniosę wszystko – spojrzał jej w oczy.
Nie zdążyła mu odpowiedzieć. Nagle wokół rozległ się huk, pogasły światła, coś zaczęło się walić, a ludzie zaczęli krzyczeć. Rocio chwyciła Alexisa za rękę. W takiej chwili chciała być z kimś, kogo kocha.









~~~~~~~~

No to mamy ostatni rozdział :)
lalalalalalala jak mi się bardzo podoba zakończenie.
Błagam, proszę się na mnie nie wściekać !

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 7 - Nie zostawiaj mnie, proszę


Taksówka zatrzymała się na podjeździe jednego z barcelońskich domków. Zapłaciła kierowcy i wraz ze swoimi bagażami stanęła na chodniku przyglądając się budynkowi. Wiązało się z nim wiele wspomnień, niestety najczęściej tych nieprzyjemnych. Myślała, że zostawiła je wszystkie za sobą, ale sytuacja zmusiła ją do powrotu. Musiała przełknąć swoją dumę i zapukać do drzwi jak gdyby nigdy nic się nie stało, a ona wracała do domu po zajęciach, a nie po prawie sześciomiesięcznej nieobecności. Wyobrażała sobie, jak idzie tam chłodna i opanowana, a rodzice witają ją z otwartymi ramionami. Niestety rzeczywistość prawie zawsze różni się od marzeń i tak też było tym razem.
Zapukała drżącą ręką w drzwi wejściowe. Tak bardzo bała się, że nie będzie miała dokąd wrócić. Uchyliły się po chwili i pojawiła się w nich sylwetka matki. Na widok Rocio wydała zduszony okrzyk i objęła ją mocno. Dziewczyna uśmiechnęła się, brakowało jej mamy i dopiero w chwili, gdy na nowo ją zobaczyła, dotarło do niej jak bardzo.
- Rocio, co ty tutaj robisz ? – spytała cicho przestraszonym głosem.
- Wróciłam do domu.
- Ale … ale … ojciec nie będzie zadowolony.
- Wszystko będzie dobrze, ucieszy się.
- No ja nie wiem … - mama westchnęła, ale wpuściła ją do domu.
Postawiła walizki w przedpokoju i ruszyła do kuchni. Ojciec siedział przy stole i popijał kawę czytając poranną gazetę.
- Cześć tato ! – powiedziała rześko.
Usiłowała wyglądać na pewniejszą siebie, niż była w rzeczywistości. Na dźwięk jej głosu uniósł głowę, a jego twarz wykrzywił grymas. Odstawił od siebie kubek, odłożył gazetę na blat i powoli stanął na nogach. Zaczął wpatrywać się intensywnie w Rocio. Przełknęła ślinę i próbowała wykrzywić usta w uśmiech, ale wyszła jej tylko bezbarwna imitacja tego gestu.
- Proszę proszę, kto to wrócił ? – ojciec przemówił głosem pełnym jadu.
Matka ukradkiem wsunęła się do pomieszczenia i stanęła w kącie. Spojrzeniem próbowała dodać córce otuchy i pokazać, że jest po jej stronie, ale Rocio tego nie widziała. Za bardzo skupiała się na postaci ojca.
- Córka marnotrawna przypomniała sobie gdzie jej dom ? – Rocio patrzyła skruszona w podłogę, a ojciec kontynuował – Ale kto powiedział, że jeszcze ją w nim chcą ?
- Tato proszę, nie mów tak – powiedziała cicho i przysiadła przy stole.
Ojciec na chwilę zamilkł, ale Rocio wiedziała, że to nie koniec. On się dopiero rozkręcał. Była gotowa znieść wszystko, co chciał jej powiedzieć, byleby tylko mogła wrócić do domu. Miała szczęście, że tata tego dnia nie był jeszcze pijany. Dzięki temu istniała szansa, że nie okaże się agresywny.
- Rocio skarbie – powiedział z udawaną troską w głosie i ujął jej twarz tak, by patrzyła na niego – Co się stało ?
Pokręciła głową.
- Czyżby twój piłkarski książę z bajki okazał się nie być taki idealny ? Znudziłaś mu się, więc kazał ci znikać ? – szydził – A może nie byłaś tą jedyną ?
- Nie mów tak o nim ! – krzyknęła ze łzami w oczach.
Nie mogła słuchać, jak ojciec obrażał Alexisa. Piłkarz zranił ją, to prawda, jednak ona nadal go kochała i nie potrafiła znienawidzić ot tak, za jednym pstryknięciem palca.
Ojciec spojrzał na nią zaskoczony. Jeszcze nigdy nie podniosła na niego głosu. Nie mógł sobie pozwolić na takie traktowanie. Nie od Rocio, nie po tym, co zrobiła. Wymierzył jej policzek.
- Zapamiętaj sobie jedno, każdy piłkarz jest taki sam : zepsuty, zadufany w sobie i egoistyczny ! Próbowałem cię przed tym uchronić, ale ty byłaś mądrzejsza. Teraz cierp, sama tego chciałaś – ojciec dyszał ze złości – Wynoś się do swojego pokoju, nie mogę na ciebie patrzeć !
Rocio zabrała swoje rzeczy i powlokła się do siebie na górę. Jak dobrze było widzieć znajome ściany, liczyła, że chociaż one pomogą jej poczuć się lepiej. Jeszcze nigdy nie leczyła złamanego serca i kompletnie nie wiedziała, jak się za to zabrać. Zwinęła się w kłębek na swoim łóżku i pozwoliła łzom lecieć. Powinna czuć szczęście i satysfakcję, że wygrała z ojcem i mogła wrócić do domu, ale tak nie było. Jak mogłaby poczuć te uczucia, kiedy jej życie straciło sens, a jej serce zostało wyrwane i podeptane przez kogoś, kogo kochała najmocniej na świecie ?

*

Wrócił z Ibizy razem z Danim i Thaissą już tydzień temu. Od tego czasu nie wychodził ze swojego pokoju, cierpiał w samotności. Nie chciał nikogo widzieć, wszystko wokół przypominało mu o tym, co stracił tego pamiętnego wieczoru w klubie. Został sam, tylko z Danim i Thaissą, która by mu pomóc, postanowiła na razie nie wracać do Brazylii. Tak bardzo chciałby cofnąć czas. Oddałby wszystko, by to się stało.
Tego pamiętnego wieczoru Alexis Sanchez stracił wszystko, co było ważne w jego życiu. Najlepszego przyjaciela, który okazał się zdradzieckim dupkiem. Miłość swojego życia, Rocio, dziewczynę, która była dla niego zdecydowanie za dobra, ale jakimś cudem też się w nim zakochała. Swoje serce, bo ich pierwszego pocałunku należało w całości do niej. Utracił też chęć do życia, bo co to za życie, gdy ona odeszła, a on został sam ? Rocio zabrała ze sobą też jego wolę walki. Nie chciał słyszeć o piłce i zbliżającym się sezonie. Po co miał grać, skoro ona tego nie zobaczy, bo brzydzi się nim i jego ukochanym sportem ?
Wiedział, że wszystko, co wydarzyło się wtedy na Ibizie, było tylko i wyłącznie jego winą. Kochał ją tak bardzo, że zupełnie zapomniał o zakładzie, który był dla niego niczym. Jednak powinien był być szczery z Rocio, bo inni tylko czekali na jego potknięcie. Gdyby tylko wiedział, że zatajenie prawdy będzie miało tak straszne konsekwencje …
Nie miał pojęcia, co robić, by naprawić swój błąd. Wszystko, co wymyślił, nie było dość dobre. Z tej bezsilności miał ochotę płakać, a nawet gorzej – zastanawiał się nad popełnieniem samobójstwa. Nie miał jednak odwagi, by podjąć tak odważny krok. Odchodząc, Rocio zabrała mu też odwagę. Teraz było mu wszystko obojętne.

Leżał na łóżku. W pokoju panowała ciemność, bo wcześniej pozasłaniał wszystkie okna. Leżał i wspominał. Wspominał Rocio – jej dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała; jak przygryzała wargę, gdy się nad czymś zastanawiała; jaka była zarumieniona, gdy po raz pierwszy zobaczyła go bez ubrania; jak się śmiała, gdy razem z Danim wystrojony w różowy fartuszek mył okna w całej willi, bo ona tego chciała; wyraz jej oczu, gdy budził ją rano pocałunkami; jej delikatne ruchy, gdy krzątała się rano po kuchni; to jak cudownie wyglądała po seksie; jej spojrzenie, przepełnione miłością do niego. Wspominał Rocio taką, jaka była, niedoskonałą, ale jednak dla niego najdoskonalszą na świecie, jedyną i niepowtarzalną, po prostu – jego. Nie potrafił opisać tego, jak bardzo ją kochał. Jego miłość była nieskończona. Jednak siłę jego uczucia przewyższało jego cierpienie po jej stracie. Mógłby nim obdzielić każdego człowieka na ziemi podwójnie, a i tak by go zostało. Leżąc i wspominając Rocio bał się jednego, że nadmiernie wykorzystując wspomnienia sprawi, że one zbledną i w końcu znikną, a on pozostanie sam, jedynie myślą, że utracił coś ważnego w życiu. Nie chciał zapomnieć Rocio. Dzięki niej był lepszym człowiekiem, ale wiedział, że jeszcze wiele zmian przed nim. Chciał to zrobić dla niej. Może w końcu okaże się godnym jej miłości ?

Ktoś pukał do drzwi jego pokoju już od dobrych pięciu minut, ale on nie miał zamiaru wstawać i otwierać. Chciał być sam i w ciszy na nowo przywołać sobie przed oczami obraz Rocio, tym razem ubranej w czerwone bikini, takie, jakie miała pierwszego dnia ich pobytu na Ibizie.
- Sanchez debilu, otwórz te cholerne drzwi ! – Dani walił w nie pięścią.
- Wynoś się !
- Otwieraj ! Musimy porozmawiać.
- Daj mi spokój.
- Otwórz albo je wyważę.
Alexis doszedł do wniosku, że Dani nie żartuje i jest gotowy spełnić swoją groźbę. Jako że był przywiązany do tych drzwi, które miały dla niego wartość sentymentalną, gdyż kiedyś on i Rocio … mhm … , więc wstał i mu je otworzył. Światło słoneczne poraziło go w oczy, więc zasłonił je ręką i wpuścił przyjaciela do środka. Dani usiadł na jego łóżku i gestem wskazał, by Chilijczyk zrobił to samo.
- Czego chcesz ? – warknął.
- Już prawie zapomniałem, jak wyglądasz – zaśmiał się Brazylijczyk.
- Te same brązowe oczy i przystojna buźka, nic się nie zmieniło, możesz już iść – Alexis wskazał mu ręką drzwi, ale ten się nie ruszył.
- Musimy chyba porozmawiać. 
- Nie mamy o czym.
- A ja myślę, że mamy. O Rocio – na dźwięk jej imienia twarz Alexisa stężała.
Poddał się. Nie miał siły walczyć z Danim, nie miał siły na nic, poza myśleniem o niej. Schował głowę w dłoniach, a po jego policzku popłynęła samotna łza.
- Jest gorzej niż myślałem – Dani westchnął – Ogarnij się chłopie ! Alexis Sanchez jakiego znam, nie poddaje się, tylko walczy dalej !
- Tego Alexisa Sancheza już nie ma – powiedział cicho.
- I co ? Próbujesz mi powiedzieć, że jego miejsce zajęła jakaś tchórzliwa ciota, która nie potrafi ruszyć dupy z łóżka, woli leżeć i użalać się nad sobą ?! – potrząsnął nim – Obudź się ! Taki Alexis Sanchez nie ma szans na odzyskanie Rocio !
- Żaden Alexis Sanchez nie ma – mruknął Chilijczyk.
- Nie pierdol głupot ! – Dani spojrzał na niego poważnie – Zawaliłeś i to bardzo. Ja nie wiem, jak mogłeś pozwolić, by coś takiego się wydarzyło. I jeszcze za nią nie pobiegłeś, tylko jak taka tępa pała, piłkarski śmieć, rzuciłeś się i o mało co nie zabiłeś Fabregasa ! Chociaż to mogłeś dobrze zrobić, ale mniejsza z tym. I na koniec pozwalasz jej myśleć, że to wszystko prawda i że jej nie kochasz, utrwalając w niej przekonanie, ze jesteś jeszcze większym piłkarskim zjebem niż przypuszczała ! – Dani zakończył swoją tyradę dźgając Sancheza palcem w pierś.
- Skończyłeś ? – Alexis spojrzał na niego gniewnie – Tam są drzwi. Jeśli przyszedłeś tu tylko po to, by powiedzieć mi, jak wielkim debilem jestem, to się nie kłopocz, ja to wiem.
- Nie po to przyszedłem – burknął obrażony – Chcę ci pomóc.
- O, to ciekawe. Jak na razie nie robisz nic innego, poza jechaniem po mnie.
- Czasem ktoś musi – Brazylijczyk uchylił się przed pięścią Alexisa i uśmiechnął się szeroko – Kto to do nas wraca ? Ale do rzeczy, co zamierzasz zrobić z tą sytuacją ?
- Jaką ?
- Jak masz zamiar ją odzyskać ?
- Nijak. Ona nie chce mnie widzieć, nienawidzi mnie – powiedział cicho.
- Gówno prawda ! Ona cię kocha – Alexis prychnął – Tak idioto, ona cię kocha, też się dziwię czemu, ale o gustach się nie dyskutuje, wiec nie bij, bo chcę ci pomóc – złapał go za zwiniętą pięść – A ty kochasz ją.
- I co z tego ?
- To, że bierzesz się do roboty i jedziesz tam błagać ją na kolanach, by dała ci jeszcze jedną szansę.
Alexis zamyślił się na chwilę. Było trochę sensu w tym, co mówił Alves. Powinien był mu kupić kwiaty za to, jakim był cudownym przyjacielem, ale to kiedyś. Teraz kupi kwiaty Rocio i będzie prosił ją o wybaczenie.
Zerwał się na nogi i już chciał wychodzić z pokoju, kiedy zatrzymał go Dani.
- A ty dokąd ?
- No do Rocio – spojrzał na Daniego jak na idiotę.
- Najpierw to weź swój tyłek wsadź pod prysznic, cuchniesz jakbyś zapomniał, do czego on służy.
Po raz pierwszy  od tygodnia na twarzy Alexisa pojawiło się coś na kształt uśmiechu. Dzięki Daniemu wróciła mu nadzieja. Odzyska Rocio, w końcu nazywa się Alexis Sanchez.

*

Wysiadł z samochodu pod domem Rocio. Opuściła go cała odwaga, gdy spojrzał na ten budynek, ale raz się żyje. Skoro powiedział „A”, musiał też powiedzieć „B”. wziął bukiet do ręki, klepnął się w policzki dla nadania im koloru i zadzwonił do drzwi. Liczył, ze otworzy mu Rocio i od razu rzuci mu się w ramiona, ale rzeczywistość różni się od marzeń. W drzwiach stał starszy mężczyzna i patrzył na niego gniewnie. Alexis od razu wiedział, kto to jest – pan Rodriguez, przyczyna cierpienia jego dziewczyny.
- Czego ?
- Czy zastałem Rocio ? – odpowiedział równie ostrym spojrzeniem.
- Zależy kto pyta.
- Alexis Sanchez – powiedział głośno.
- Ach wiec to ty …
- To ja – przerwał.
- To ty złamałeś mojej córce serce – dokończył ojciec Rocio – Teraz ja złamię tobie coś innego.
Z tymi słowami rzucił się na Sancheza okładając go pięściami. Alexis nawet się nie bronił, wiedział, że na to zasłużył.

*

Słyszała, jak jakiś samochód podjechał pod jej dom. Nie przejęła się tym. Ostatnio mało co ją obchodziło. Wolała leżeć w łóżku i wspominać te pięć miesięcy z Alexisem, jedyny czas, kiedy była naprawdę szczęśliwa. Wiedziała już, że nie potrafi znienawidzić piłkarza, za bardzo go kochała. Czuła za to do niego ogromny żal za to, że ją tak oszukał i wykorzystał. Obwiniała się za to, że była tak naiwna, że mu uwierzyła. Jednak o wiele bardziej niż na niego, była wściekła na siebie, że nie potrafiła o nim zapomnieć. Tak bardzo ją zranił, a ona nadal za nim tęskniła. Oddałaby wszystko za powrót do życia, jakie wiodła z piłkarzem – okłamywana, ale jednak szczęśliwa.
Wydawało jej się, że przez otwarte okno słyszy jego głos. Zaśmiała się gorzko. Tak bardzo za nim tęskniła, że niedługo oszaleje. Usłyszała go jednak po raz kolejny. Usiadła na łóżku i uśmiechnęła się delikatnie. To on, Alexis Sanchez. Kiedy do jej uszu dobiegł dźwięk pięści uderzającej o ciało, zerwała się i pobiegła na dół.
To, co tam zastała, przeszło jej najgorsze obawy. Ojciec okładał Alexisa z taką zajadłością, ze był gotów go zabić. Rocio rzuciła się na niego i próbowała odciągnąć od swojego byłego chłopaka. W końcu jej się to udało.
- Już wystarczy tato, idź do domu.
- A … ?
- Ja zaraz przyjdę – uśmiechnęła się do niego – Daj mi chwilę.
Kiedy ojciec zniknął, odważyła się spojrzeć na Alexisa. Wyglądał strasznie. Radość z jego przybycia zdążyła się już z niej ulotnić, pozostał tylko smutek i ogromny żal. Sanchez podniósł się  na nogi z jękiem i stanął przed nią.
- Rocio kochanie …
- Nie mów tak do mnie – odsunęła się i oparła o drzwi.  
- Rocio proszę … - powiedział z bólem.
Widziała, jak cierpi, ale chciała, by bolało go jeszcze bardziej. Jak ją. By zobaczył, jak to jest.
- Nie masz prawa mnie o nic prosić – warknęła – Mam nadzieję, że boli cię tak samo mocno, jak mnie bolało serce – chciał coś powiedzieć, ale uciszyła go unosząc rękę – Wynoś się. Z mojego domu, mojego życia i mojego serca. Nie chcę cię więcej widzieć.
Odwróciła się i zniknęła za drzwiami. Przez wizjer widziała jak miłość jej życia odchodzi na zawsze. Gdy odjechał, osunęła się na ziemię, a gorące łzy popłynęły jej po policzkach. Serce bolało ją milion razy bardziej jak przed półgodziną, ale nie mogła postąpić inaczej. Musiała pożegnać Alexisa, za bardzo ją zranił.

*

Dani siedział w restauracji i wpatrywał się w Thaissę, ale przed oczami nadal miał obraz przybitego Alexisa.
Wrócił do domu i trzasnął drzwiami. Poszedł od razu do siebie. Dani zastał go, jak siedział na łóżku, a po jego policzkach płynęły łzy. Jego niezwyciężony przyjaciel płakał jak dziecko. Dani poczuł się jakby piekło zamarzło. Nie miał zielonego pojęcia, jak pocieszyć Chilijczyka. Sanchez szeptał bez przerwy : „ Ona nie chce mnie widzieć”. Daniemu krajało się serce. Zawołał Thaissę, która przyszła od razu i po prostu go przytuliła. Alexis płakał jeszcze bardziej. Alves musiał wyjść, nie mógł patrzeć, jak on cierpi. Nie potrafił znaleźć słów, które by ukoiły ból jego najlepszego przyjaciela. Thaissa wyszła od niego po dwóch godzinach i oznajmiła, że wychodzą, bo Alexis chce być sam.
Dzięki Alexisowi i Rocio Dani zrozumiał jedną rzecz – nie może stracić Thaissy, bo była ona najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu. W kieszeni spodni miał pudełko z pierścionkiem. Obracał je teraz w palcach i próbował zebrać się na odwagę, by zrobić to, do czego Hiszpanka przekonywała go od długiego czasu. Wziął w końcu głęboki oddech, klęknął przed Thaissą i trzymając przed sobą pierścionek, zapytał :
- Thaisso, kocham cię najmocniej na świecie, wyjdziesz za mnie ?
Brazylijka pokiwała głową z radością i rzuciła mu się w ramiona. Goście restauracji i obsługa głośno klaskali widząc szczęście pary. Marzenie Daniego miało się spełnić – Thaissa już na zawsze będzie z nim.
Kiedy siedzieli ponownie przy stoliku wziął swoją narzeczoną za rękę i zapytał :
- Obiecasz mi jedno ?
- Zależy co …
- Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Nie mam takiego zamiaru – spojrzała na pierścionek – Ale ty też mi coś obiecaj, musisz mi pomóc naprawić to, co łączyło Alexisa i Rocio, bo to poniekąd twoja wina, że się rozpadło.
- Przecież gdyby nie ja, to to by się w ogóle nie zaczęło ! – oburzył się.
- Alves, nie zaczynaj znowu tej rozmowy – Thaissa zmierzyła go wzrokiem.
- No dobrze – pokiwał głową – Nawet mam już pewien pomysł.






~~~~~~

To już przedostatni rozdział.
Jestem z niego zadowolona, szczególnie z tej części z Alexisem.
Mam  nadzieję, że Wam się podobało :)
Mam już napisane wszystko do końca na tym blogu i niedługo zabieram się za pisanie na Geriego i Fapsia :)

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 6- Dobrze się bawiliście?


BLOG KTÓRY WYGRAŁ I BĘDZIE NASTĘPNY :



~ lipiec ~

Alexis był z Rocio już od pięciu miesięcy. Łączyło ich prawdziwe uczucie, choć piłkarz nadal bał się do tego przyznać przyjaciołom. Przy nim dziewczyna zapomniała o swojej przeszłości i zaczęła cieszyć się życiem. Już nie musiała panicznie obawiać się ojca i tego, co przyniesie nadchodzący dzień. Chilijczyk nauczył ją się uśmiechać i dawał jej szczęście. Przy nim czuła się kochana, cudowna niczym księżniczka. Był jej potrzebny, bez niego nie wiedziałaby jak sobie radzić z przeciwnościami losu. Alexis był wszystkim, czego potrzebowała - jej siłą, jej najlepszym przyjacielem, jej kochankiem. Jego dotyk sprawiał, że płonęła jej skóra, a dzięki jego pocałunkom roztapiała się w środku. Kochała tego wiecznie uśmiechniętego piłkarza i nie bała się do tego przyznać. 
Alexis czuł, że przy Rocio jest kimś innym. W ciągu tych pięciu miesięcy bycia razem dziewczyna zmieniła go i była to zmiana zdecydowanie na lepsze. Przestał być tym zadufanym w sobie i egoistycznym Alexisem Sanchezem. Dzięki niej stał się dobry, czuły, wyrozumiały, a co najważniejsze - teraz na pierwszym miejscu stawiał Rocio i jej potrzeby, nie siebie. Nie wyobrażał już sobie życia bez niej - bez ciepła jej ciała, jej dotyku, jej uśmiechu, gdy budził się rano obok niej, bez jej mądrych uwag. Rocio była mu potrzebna do życia jak powietrze. Dzięki niej miał w sobie nieprzerwane pokłady motywacji do wygrywania. Była najważniejszą osobą w jego życiu. Miał już zaplanowaną swoją przyszłość i w każdym jej momencie widział Rocio u swego boku. Przy nim zapomniała o krzywdach, jakie doznała i Chilijczyk uważał to za swój największy sukces. Co może być lepszego od uśmiechu na twarzy jego ukochanej księżniczki ? Sanchez już zapomniał, dlaczego tak naprawdę zaczął się spotykać z Rocio. Ten zakład przestał mieć dla niego znaczenie w momencie, gdy ich usta spotkały się po raz pierwszy. Chciał spędzić z nią całe życie, nie tylko te sześć miesięcy. 
Wiele się zmieniło przez ten czas nie tylko w życiu Alexisa i Rocio. Dani coraz bardziej tęsknił za Thaissą, która spędzała o wiele więcej czasu w Brazylii niż z nim w Barcelonie. Wszyscy mieli już powoli dość jego ciągłego użalania się na sobie, bo ogołacał barek już nie tylko u siebie, ale też u innych kolegów z drużyny. Próbowano coś z nim zrobić, ale wysiłki jego przyjaciół nie przynosiły żadnych skutków. Rocio często z nim rozmawiała, ale na próżno. Dani nadal nie chciał słuchać o zaręczynach. Uważał, że nie jest jeszcze gotowy na tak poważny krok. Kochał swoją partnerkę, ale bał się, że małżeństwo zrujnuje ich związek. Pamiętał, jak bardzo cierpiał, kiedy zostawiła go jego pierwsza żona. 
Rozpadkowi uległ też związek Cesca Fabregasa. Piłkarz miał już dość zachowania swojej partnerki, która nadal o siebie nie dbała i ignorowała całkowicie jego i jego potrzeby. Oglądał się za jej plecami za innymi atrakcyjnymi kobietami, jednak ani razu nie zdradził Danielli. Nie wytrzymał jednak długo w celibacie. Pod koniec maja doszedł do wniosku, że ma już dość całej tej sytuacji i zakończył ten związek. Spakował się i wyprowadził do wcześniej wynajętego mieszkania. Wtedy poczuł się jak nowonarodzony i wolny. Rzucił się w wir imprez i kobiet. W końcu czuł się zaspokojony i spełniony. Jedyną rysą w jego szczęśliwym życiu była przemiana psychiczna Alexisa. Nadal byli najlepszymi przyjaciółmi, jednakże odkąd Sanchez poznał Rocio, Cesc stracił kompana, z którym mógłby podrywać kolejne gorące kobiety i chodzić do kolejny klubów zalewając się w trupa jak to było kiedyś. Fabregas szczerze nie lubił partnerki Chilijczyka, ale nie przeszkadzało mu to w uważaniu, że jest ona piękna i fantazjowaniu o przygodach łóżkowych z nią w roli głównej. Cesc postawił sobie za cel zaliczenie Rocio i czekał tylko na to, by zakład pomiędzy trzema przyjaciółmi się zakończył, a Alexis rzucił dziewczynę.

*

Był lipiec. Piłkarze dostali miesiąc wolnego, który mieli spędzić na wakacjach z bliskimi. Cesc, Dani i Alexis jak co roku chcieli spędzić choć trochę tego czasu w trójkę. Tym razem, jako że dwóch z nich miało stałe partnerki, postanowili zabrać je ze sobą. Jako miejsce spędzenia wakacji wybrali Ibizę, raj dla imprezowiczów. Cesc był w siódmym niebie. Już nie ograniczał się do jednej kobiety dziennie, a do dwóch,a nawet trzech. W Alexisie na nowo obudził się duch imprezowicza, jednak o wiele słabszy niż wcześniej, bo tłumiony przez obecność Rocio. Jedynie Dani w małym stopniu oddawał się urokom Ibizy, po prostu cieszył się czasem spędzonym z Thaissą. Kiedy nie spędzała czasu z Alexisem, Rocio wychodziła gdzieś z Brazylijką. Dziewczyny uwielbiały przesiadywać na plaży albo wydawać pieniądze swoich chłopaków w butikach. Chilijczyk do serca wziął sobie traktowanie Rocio jak księżniczki i chciał, by miała wszystko, czego zapragnie, nawet jeśli nie było jej to potrzebne. Kochał ją i nawet takie drobne gesty jak zakupy miały pomóc jej zapomnieć o krzywdach, jakie ją spotkały.

*

Dzisiejszy wieczór postanowili wyjątkowo spędzić w klubie w centrum. Dani z Thaissą wymówili się od wyjścia z nimi stolikiem zarezerwowanym w jakiejś drogiej restauracji. Mieli rocznicę, ale tylko oni wiedzieli jaką. Dani potrafił świętować nawet dzień, w którym po raz pierwszy złapał Thaissę za rękę. Dlatego też Rocio i Alexis byli skazani na towarzystwo Fabregasa, który wyjątkowo nie miał u swego boku wcześniej poznanej kobiety.
- No to - Alexis przeciągnął się i pocałował Rocio w policzek - Zaraz wrócę.
Podniósł się i powolnym krokiem ruszył w stronę toalet. Rozkoszował się lubieżnymi spojrzeniami, jakimi obdarzały go mijane kobiety. Odkąd poznał Rocio przestało go obchodzić, jakie zainteresowanie wzbudza w płci pięknej, ale zawsze fajnie było się dowartościować.
Rocio siedziała w ciszy i wpatrywała się w swoją szklankę. Mimo ze znała Cesca już długo, nadal ją onieśmielał. Niby traktował ją normalnie, ale było coś w jego spojrzeniu, co ją przerażało. Przeczesała włosy lekko zdenerwowana. Fabregas odstawił swojego drinka na blat stolika i zaczął się jej przyglądać. 
- Mam coś na twarzy ? - zapytała drżącym głosem.  
Fabregas pokręcił głową uśmiechając się do niej szeroko. Uwielbiał to, jak partnerka jego przyjaciela na niego reaguje. Jeszcze kilka dni i będzie mógł zanurzyć palce w jej ciemnych włosach, a ten drżący głos będzie jęczał jego imię. Spojrzał jej głęboko w oczy. Czemu by nie zakończyć tego wszystkiego wcześniej ? W końcu dlaczego miał przegrywać ten zakład ? Alexis nie musiał dostawać wszystkiego, czego chciał.
- Zastanawia mnie jedno Rocio ... - zwiesił głos czekając na jej reakcję.
- Tak ? 
- Ile Sanchez ci zapłacił, żebyś zgodziła się udawać ?
- Słucham ? - spojrzała na niego nie rozumiejąc, co Hiszpan ma na myśli.
- Proste pytanie. Ile Sanchez ci zapłacił, żebyś wytrzymała z nim te sześć miesięcy ? 
Zamrugała oczami. 
- Chyba nie dużo, co nie ? Dostajesz te wszystkie ciuchy, wakacje - machnął ręką - a dla niego to głupi zakład.
- Zakład ? Jaki zakład ? - poderwała się.  
- No już nie udawaj, skarbie - podszedł do niej i przejechał jej kciukiem po policzku - Nie męcz się już z nim, Alexis nie musi zawsze wygrywać. Daj szansę komuś, kto cie zaspokoi.
Rocio otwierała i zamykała usta kompletnie nie wiedząc, co ma powiedzieć. 
- Fabregas co ty robisz ?! - Chilijczyk odciągnął swojego przyjaciela od dziewczyny i próbował złapać ją za rękę - Nic ci nie zrobił ?
- To prawda ?
- Co ?
- Ten zakład.
- Rocio kochanie, o czym ty mówisz ? - zapytał przerażony.
- Jestem częścią jakiegoś zakładu ? - zapytała cicho i patrzyła z nadzieją na Alexisa.
Liczyła, że zaprzeczy. Oddałaby wszystko, by to okazało się jakimś chorym żartem. Ale wystarczyło jej jedno spojrzenie na twarz Sancheza, by zobaczyła malujące się na niej wyrzuty sumienia. Do jej oczy
popłynęły łzy, ale powstrzymała je siłą woli. Nie będzie przy nim płakać. Złamał jej serce i nabijał się z niej przez tak długi czas, nie da mu jeszcze tej satysfakcji.
- Nigdy nie pomyślałabym, że możesz być tak okrutny - powiedziała chłodno i zamierzyła się.
Kiedy jej dłoń uderzyła o jego policzek, nie czuła satysfakcji, ale ból. Nie chciała go ranić, mimo że on wyrwał jej serce i porwał na maleńkie kawałeczki. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem opuściła klub.

*

Chilijczyk stał jak zamurowany trzymając się za obolały policzek. Wszystko wydarzyło się tak szybko. W jednej sekundzie rozpadł się cały jego świat. Chciał za nią wybiec, ale wiedział, że to nie ma sensu. Widział ten ból w jej oczach. Czegokolwiek by nie powiedział, Rocio i tak by mu nie uwierzyła. Kochał ją, a ona odeszła. Przez niego.
Odwrócił się i spojrzał na Fabregasa.
- Ty - wskazał na niego palcem - Już nie żyjesz.
Rzucił się na przyjaciela i zaczął go okładać pięściami. Był wściekły. Tak bardzo wściekły, że chciał go zabić. Z każdym uderzeniem jego emocje tylko rosły. Nie wierzył, że jego przyjaciel, ba nawet ktoś kogo uważał za brata, mógł zrobić coś takiego. Dlatego właśnie poczuł się taki zdradzony. Okładałby go tak bez końca, ale czyjeś ręce oderwały go od Hiszpana.
- Pojebało cię ? - krzyknął Fabregas próbując zatamować krew lecącą z nosa.
- Jak mogłeś jej  powiedzieć ?! - Alexis próbował znowu się na niego rzucić, ale przytrzymywali go jacyś ludzie. Dyszał ciężko. Zabije Fabregasa, nie teraz, to później.
- Ale że co ?
- O tym kurwa zakładzie ! 
- Sanchez, uspokój dupę, przecież ona i tak o nim wiedziała.
- Nic kurwa nie wiedziała ! Nic !
- Co ty pierdolisz ?
- Ja ją kocham idioto i dzięki tobie mogę o niej zapomnieć.
- Co ?!
- Kocham ją ! -Alexis ryknął, a jego głos rozniósł się po całym klubie - Zabiję cię za to ! 
Złapał najbliżej stojącą butelkę i rzucił nią o podłogę. Szkło rozsypało się wokoło. Cesc odskoczył do tyłu. Dotarło do niego, co zrobił przed chwilą. Chciał przeprosić przyjaciela, ale bał się do niego podejść. To nie był najlepszy moment. Wyszedł z klubu.
Alexis przysiadł przy ich stoliku i zaczął walić głową w blat. Tak bardzo chciałby cofnąć czas.

*

Rocio biegła uliczkami do hotelu. Nie musiała już powstrzymywać łez, które ciekły jej strumieniami po policzkach. Jak mogła być tak głupia i zaufać piłkarzowi ? Jak mogła być tak bezmyślna ? Wiedziała jak to się skończy, ale brnęła w to dalej. Miała w sobie ten delikatnie tlący się płomyk nadziei, że im się uda. Ale dzisiaj rozstał on zgaszony jednym jedynym słowem "zakład". Nie bolało by ją tak bardzo, gdyby on sam z siebie chciał się zabawić jej uczuciami, ale to nie tylko Alexis. Oni wszyscy w trójkę zrobili z niej idiotkę. Ale i tak najbardziej winny był ten, którego nie potrafiła znienawidzić. Pokazał jej, jaka szczęśliwa może być i to wszystko nagle jej zabrano. Nie wiedziała, jak sobie poradzi bez jego silnych ramion. Nauczył ją radzić sobie z problemami, ale bez niego bała się, że nie znajdzie w sobie tej siły. Siły, by go znienawidzić. Darzyła go silnym uczuciem, teraz musiała je tylko przekwalifikować. Podobno od miłości do nienawiści jest bardzo blisko, musiała znaleźć tylko drogę, którą ją zaprowadzi do zapomnienia.
Weszła do hotelu i skierowała się prosto do ich pokoju. Poprawka, jego pokoju, bo ona stąd wyjeżdża. Pod drzwiami do ich apartamentu wpadła na Daniego i Thaissę.
- O Rocio - Brazylijka zaśmiała się, ale mina jej zrzedła, kiedy ujrzała zapłakaną przyjaciółkę - Kochanie, co się stało ?
Dani zamarł. Zapłakana twarz Hiszpanki mogła znaczyć tylko jedno - dowiedziała się o zakładzie. Zrobiło mu się żal dziewczyny. On już dawno zapomniał o tym wieczorze, kiedy to chcieli naprawić Alexisa. Zapomniał, bo widział, że darzyli się prawdziwym uczuciem.
Rocio trzesącymi się rękami otworzyła drzwi i weszła do pokoju. Zaczęła zbierać swoje rzeczy i chaotycznie wrzucać je do walizki. Thaissa weszła za nią i przysiadła na brzegu łóżka.
- Rocio, pokłóciliście się ? Na pewno to sobie wytłumaczycie, nie wyjeżdżaj od razu.
- Wiedziałaś o zakładzie ? 
- Jakim zakładzie ? - popatrzyła na nią zaskoczona.
- Tym, który mówił, że Alexis się ze mną zwiąże - powiedziała cicho przez łzy.
Thaissa poderwała się.
- Jak go dorwę to go wykastruję, jak Daniego kocham !
- Dani o tym wiedział.
- Co ?! - Thaissie oczy otworzyły się szeroko ze zdziwienia - Już ja sobie z nim porozmawiam.
Podeszła do Hiszpanki i przytuliła ją mocno.  
- Nie przejmuj się tym dupkiem, nie był ciebie wart. Naprawdę - otarła jej łzy z policzka - Trafisz jeszcze na swojego księcia z bajki.
Kiedy Rocio była już spakowana Thaissa wyszła z nią z pokoju. Dani czekał na nie na korytarzu i patrzył ze smutkiem na Hiszpankę. Było mu jej żal. Thaissa zmierzyła go wzrokiem.
- Masz odwieźć Rocio na lotnisko i dopilnować, by ten chuj więcej się do niej nie zbliżał - Dani wytrzeszczył oczy, jego partnerka nigdy nie przeklinała. Musiała być bardzo wściekła - A jak wrócisz, to sobie porozmawiamy.
Przytuliła Rocio na pożegnanie i pocałowała ją w policzek. Chciała oddać jej choć trochę swojej siły, nie mogła patrzeć, jak jej przyjaciółka cierpi.

*

Byli już pod lotniskiem, kiedy Dani w końcu się odezwał. 
- Rocio ... 
- Dobrze się bawiliście ?
- To nie tak - mruknął.
- Nie ? To jak ?
- Alexis cię kocha Rocio.
Prychnęła.
- Nie rozśmieszaj mnie, dobrze ?
- Ale ja mówię prawdę !
- Skończ Dani. Chcę o was zapomnieć - wzięła od niego pieniądze na bilet i wysiadła z samochodu - Alexis już dla mnie nie istnieje.
Jak bardzo chciała uwierzyć w to, co mówi.
- Możesz to powtórzyć swojemu przyjacielowi, jest dla mnie nikim.




~~~~~~

Przepraszam bardzo za opóźnienia, ale nie miałam czasu pisać.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał, bo mi nie :)


niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 5 - To tylko zakład


- Rocio ? Co ty tutaj robisz ? - Alexis zapytał zaskoczony i objął ją ramieniem.
Nie miał pojęcia, co się dzieje. Stała w progu jego domu i nie mogła opanować się od płaczu.
Nie wiedział, jak ma się zachować. Zazwyczaj to dziewczyny płakały przez niego, a nie przychodziły wypłakiwać się na jego piersi. W końcu przytulił ją mocniej i zaczął szeptać do ucha, że wszystko będzie dobrze. Rocio nie potrafiła się uspokoić. Przy Alexisie dopadł ją cały ten strach i ból, przed którym uciekła. Mimo że w jego ramionach odnalazła bezpieczeństwo, obawy jej nie opuściły. Przytulona do piersi Chilijczyka czuła bicie jego serca i to właśnie ta bliskość i jego kojący głos sprawiły, że w końcu przestała płakać. Oderwała się od niego i spuściła wzrok.
- Rocio kochanie, co ty tutaj robisz ? - kiedy pokręciła tylko głową zamknął drzwi i zaprowadził ją do kuchni - Chodź, zrobię ci herbatę i wszystko mi opowiesz.
Usiadła przy stole i patrzyła tępo w blat. Nie potrafiła się odezwać, bo wiedziała, że jeśli to zrobi, to znowu zacznie płakać. Alexis krzątał się przy kuchence, kiedy nastawił wodę oparł się o blat i przyjrzał dokładniej Rocio. Na jej policzkach były strugi rozmazanego tuszu, ale to nie one przyciągnęły jego wzrok. Miała spuchniętą wargę i zaschniętą krew w kąciku ust. Chile aż syknął z bólu i poczuł przemożną chęć, by pobić tego, który tak ją skrzywdził. Była dla niego bardzo ważna, a teraz cierpiała. Podszedł do niej i kucnął przy jej krześle.
- Rocio - złapał ją za rękę - Proszę cię, powiedz mi, co się stało - pokręciła głową, a on przejechał palcem obok jej wargi - Kto ci to zrobił ?
- Nie - znowu zaszkliły się jej oczy - Nie teraz.
- Dobrze, to później - powiedział łagodnie.
Woda się zagotowała, więc zalał herbatę i postawił parujący kubek przed Rocio. Znowu kucnął przy niej i chwycił ją za rękę.
Tak bardzo chciał ją pocieszyć, ale nie wiedział jak. Dopóki nie powie mu, co się stało, nie będzie mógł jej pomóc. Pragnął, by na jej twarzy na nowo zagościł uśmiech. Była wtedy taka piękna, a teraz wykrzywiał ją smutek i ból. 
Piła powoli herbatę i znowu zaczęła płakać. Nie mogła przestać myśleć o tym, co zrobił jej ojciec. Jeszcze nigdy nie podniósł na nią ręki aż do dzisiaj. To była tylko i wyłącznie jej wina. Była głupia, że zapomniała zdjąć tę nieszczęsną koszulkę. Ale nie mogła przypuszczać, że to, że spotyka się z Alexisem wywoła aż tak wielką burzę w jej domu. Chciała wymazać ten dzień z pamięci. 
Alexis położył jej głowę na kolanach.
- Proszę cię, nie płacz - bolało go serce jak widział ją taką smutną.
Wierzchem dłoni otarła łzy. Chciała być silna dla niego, przy nim odnajdzie spokój. Kiedyś myślała, że piłka zniszczyła jej życie, ale to nie była prawda. To wszystko wina jej ojca, że nigdy nie była szczęśliwa. To jego słabość zrujnowała wszystko. Teraz przy Alexisie chciała w końcu poczuć się jak normalna dziewczyna. Piłka nożna nie była taka zła, po prostu ją wychowano w takim myśleniu. 
Skończyła herbatę i popatrzyła na Chile.
- Chodź, położysz się - powiedział ze zmartwioną miną.
Wziął ją za rękę i poprowadził na górę. Skierował się w stronę swojego pokoju, postanowił spać dzisiaj na kanapie w salonie. Kiedy mijali sypialnię Daniego uchyliły się drzwi i pojawiła się w nich głowa zaspanego Brazylijczyka, który na widok Rocio wytrzeszczył szeroko oczy ze zdziwienia.
- Sanchez, co się dzieje ?  
- Nic, śpij dalej.
- Ale ... - chciał zaprotestować, ale Alexis przerwał mu od razu :
- Nie teraz - pokręcił głową i wpuścił dziewczynę do siebie.
Zamknął za nimi drzwi i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, jak wielki bałagan panuje w jego pokoju. Zarumienił się, ale nie miał się czym przejmować, gdyż Rocio nawet tego nie zauważyła. Usiadła na łóżku i podkuliła nogi pod brodę. Zebrał leżące na ziemi brudne ubrania i rzucił je w jeden kąt. Następnie wyjął z szafy jedną ze swoich koszulek i podał ją Rocio.
- To ja już pójdę - pocałował ją w czoło - Wyśpij się dobrze.
Ruszył w stronę drzwi, kiedy zatrzymał go cichy głos Rocio :
- Zostaniesz ze mną ?
- A chcesz ? - spytał z nadzieją, że ona potrzebuje jego towarzystwa, za co prawie od razu zganił się w duchu.
Pokiwała głową. Kiedy przebrała się, położył się obok niej i objął ją ramieniem. Wtuliła się w Chilijczyka i wzięła głęboki oddech. Nie mogła już dłużej ukrywać przed nim prawdy. Przestał już pytać, co się stało, ale widać było, że jest ciekawy i czeka na wyjaśnienia.
- Alexis ? - zaczęła cicho.
- Tak ?
- Mogę tu zostać przez jakiś czas ?
- Co ?! Tak, oczywiście. Tylko proszę, powiedz mi, co się stało - położył się na boku i spojrzał na nią, jedną ręką wodząc po jej ramieniu.
- Właśnie chciałam - wyszeptała - Uciekłam z domu.
Patrzył na nią z wyczekiwaniem. Nie chciał przerywać jej swoimi słowami. Czuł, że to, co teraz powie mu Rocio jest bardzo ważne i to właśnie powoduje, że jest tak pełna smutku.
- Musisz zrozumieć, u mnie w domu nigdy nie było normalnie. Już nawet nie pamiętam, kiedy się uśmiechałam. Dopiero ty mnie zmieniłeś - przerwała na chwilę - Wszystko zaczęło się, kiedy mój ojciec stracił pracę w klubie. Twoim klubie. Nie mógł sobie z tym poradzić.
- Czekaj - nie mógł wytrzymać i przerwał jej - Twój ojciec pracował w Barcelonie ?! Na jakim stanowisku?
- Nie mam pojęcia - pokręciła głową - Nie rozmawia się o tym w domu. Wiem tylko, że to go tak podłamało, że popadł w alkoholizm. Pamiętam, jak nie rozumiałam, co się dzieje i dlaczego nie zabiera mnie już na spacery - Alexis otarł jej kciukiem łzę płynącą po policzku - Dopiero potem dotarło do mnie, o co chodzi. I wtedy znienawidziłam piłkę i znowu to ty sprawiłeś, że się zmieniłam. To nie piłka zniszczyła moją rodzinę, a ojciec.
Zamrugała oczami próbując powstrzymać płacz. Nie chciała szlochać przy Alexisie, pragnęła opowiedzieć mu swoją historię do końca. Patrzył na nią ze smutkiem i by dodać jej otuchy, splótł swoje palce z jej.
- Jakoś kiedy miałam dwanaście lat - kontynuowała - wszystko ponownie się zmieniło. Niestety nie na lepsze, a na gorsze. Myślałam wtedy, że gorzej nie może być, ale jednak się myliłam. Ojciec stał się agresywny.
- Bił cię ? - spytał przerażony.
Nie wyobrażał sobie, by mógł kiedykolwiek podnieść rękę na kobietę, a jej ojciec bił maleńką dziewczynkę. Dla niego było to nie do pomyślenia, tacy ludzie powinni gnić w więzieniu.
- Nie, mnie nie - westchnęła cicho - Za to mamę prawie codziennie. Aż do dzisiaj. Prawie każdego dnia słyszę, jak ją bije i już nawet nie mam siły reagować.
- Ale ... ale jak to ? - przejechał jej palcem po wardze - A co z tym ?
Wzdrygnęła się lekko, kiedy dotknął jej twarzy. Bolało, ale jego dotyk sprawiał, że czuła się lepiej. W tej chwili zrozumiała, jak ważny on dla niej jest. Gdyby nie było Chilijczyka przy niej, na pewno by się załamała.
- Poczekaj, zaraz do tego dojdę . Chciałam uciec już dawno temu, ale zostałam z powodu mamy.Ona nie potrafi opuścić ojca, nadal go kocha. A skoro ona ciągle darzy go uczuciem, to nie mogę nic zrobić. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego, co się dzieje w moim domu i wytworzyłam w sobie pancerz obronny. Ojciec pije i skoro chce, to niech to robi. Niszczył swoje życie, a ja nie mogłam pozwolić, by cierpiało na tym i moje. Dlatego poszłam na studia i postanowiłam się wyrwać. Tata nigdy mnie nie skrzywdził. W głębi duszy nadal byłam jego córeczką, którą kiedyś zabierał na spacery.
Alexis patrzył na nią z niedowierzaniem. Nie docierało do niego, że to, co ona mówi jest prawdą. Nie mógł sobie wyobrazić, by ktoś mógł przeżyć tyle, co Rocio i być przy tym tak silnym jak ona. Podziwiał ją za to.
- Więc ... co się zmieniło ? - spytał po raz kolejny dotykając jej wargi.
Chciał zabrać cały jej ból. Nie mógł znieść, że cierpi na ciele i na duszy.
- Ty - powiedziała po chwili - Zmieniłeś mnie. Kiedy wróciłam do domu po meczu, tata czekał na mnie w salonie. Zapomniałam zdjąć koszulkę, którą dostałam od ciebie, no i on ją zobaczył. Wściekł się i mnie uderzył. I o to jestem - próbowała się uśmiechnąć.
- Więc to moja wina - wyszeptał.
- Nie, oczywiście, że nie ! Nawet nie próbuj się obwiniać.
- Ale ...
- Nie Alexis - przerwała mu - To mój ojciec mi to zrobił, ty nie masz z tym nic wspólnego.
- Jestem piłkarzem FC Barcelony , to chyba wystarczy.
Rozumiał już, dlaczego Rocio uciekła od niego i bała się zaangażować. Dla niego przestała być podbojem. Była kimś, kogo chciał chronić i z kim chciał po prostu być. Dzięki niej miał tylko wygrać zakład, a to właśnie przy niej znalazł to, czego poszukiwał w każdej kobiecie.
- Nie - pokręciła głową - Może i piłka nożna zniszczyła życie mojego ojca, przez co i moje, ale to ona je teraz naprawiła. Znalazłam ciebie i czuję się szczęśliwa, nawet mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło.
Pocałował ją w czubek głowy i mocno przytulił. Leżeli chwilę w ciszy.
- Nie da się czegoś z tym zrobić ? On nie powinien być na wolności.
- Próbowałam już przekonać matkę do złożenia doniesienia, ale ona nie chce.
- Może ona i nie, ale ty byś mogła.
- Ja ?
- Ciebie też uderzył - powiedział z bólem.
- Tylko raz.
- O raz za dużo Rocio.
- Nie Alexis, nie złożę doniesienia.
- Dlaczego ?!
- Bo chcę się odciąć od przeszłości, a latanie po policjach mi w tym nie pomoże. A poza tym, nie mogę tak po prostu zranić matki. To ona musi to zrobić, nie ja.
- No dobrze - wyszeptał.
Wtuliła się w niego i przymknęła oczy. Czuła spokój. Po raz pierwszy w życiu opowiedziała komuś o swoim życiu i ten ktoś jej nie odrzucił, tylko był przy niej nadal.  Alexis chciał jej pomóc i uważała, że to słodkie. Powinna obwiniać ojca, ale zamiast tego była mu po prostu wdzięczna. To dzięki niemu znajdowała się tutaj, w ramionach Chilijczyka, i miała pewność, że to, co do niego czuje nie jest odzwierciedleniem buntu, a prawdziwym uczuciem.
Sanchez leżał wtulony w jej włosy. Była taka bezbronna i delikatna. Obiecał sobie, że nie pozwoli, by ktokolwiek ją jeszcze zranił. Nie, kiedy on jest przy niej. Zaopiekuje się nią i uczyni Rocio najszczęśliwszą kobietą na świecie. Zasługiwała na to. Alexis nie poznawał samego siebie. Co ona z nim zrobiła ? To był chyba pierwszy raz w jego życiu, kiedy to miał kobietę w swoim łóżku i nie próbował jej wykorzystać. Przy Rocio nie myślał o swoich potrzebach, liczyła się tylko ona. Przejechał jej delikatnie palcem po policzku i myśląc, że zasnęła, wyszeptał cicho do ucha :
- Już zawsze będę przy tobie. Nie opuszczę cię i nie pozwolę, by ktokolwiek cię zranił. Jesteś moją księżniczką.
Rocio uśmiechnęła się delikatnie czując na policzku gorący oddech Chilijczyka. Słyszała każde jego słowo, wcale nie spała. Alexis czuł to samo, co ona. Chciała skakać z radości, ale nie miała siły. Zasnęła ze świadomością, że on odwzajemnia jej uczucie.

*

Alexis wyszedł po chwili z pokoju i pod drzwiami natknął się na Daniego. 
- A ty co tu kurwa robisz ?!
- Też się cieszę, że cię widzę.
- Weź sobie nawet nie żartuj - powiedział przybity.
- Straszne to wszystko, co nie ? - Alves zapytał cicho.
- Co ?
- No ta historia Rocio. Nie wierzę, że mogła coś takiego przeżyć i się nie załamać.
- Podsłuchiwałeś ?! - Alexis skoczył na Daniego.
- Złaź ze mnie debilu ! - zrzucił go z siebie - Uspokój się, bo obudzisz Rocio i Thaissę.
Chilijczyk zamarł z pięścią wyciągniętą w stronę przyjaciela.
- Jak mogłeś ?! - spytał cicho patrząc z wyrzutem na niego.


- Nie mogłem zasnąć, no i tak jakoś wyszło - uśmiechnął się przepraszająco - Wiem, że nie powinienem, ale byłem ciekawy.
- Czego ?
- Czy ją zaciągniesz do łóżka - powiedział ze wzrokiem spuszczonym w ziemię - I muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.
- Weź się lecz debilu. Trzeba było jeszcze zadzwonić po Fabregasa, żeby mi wparował do pokoju z kamerą.
- Przepraszam stary.
- Ciesz się, że nie mam nastroju, bo byś oberwał - Sanchez usiadł na dywanie obok Daniego i oparł się plecami o ścianę.
- Co z tym zrobisz ? - Brazylijczyk spytał po chwili.
- Z czym ?
- No z ojcem Rocio. Trzeba iść na policję. 
- Nie możemy - pokręcił głową - Jedyną osobą, która może to zrobić jest Rocio albo jej mama, a obie nie chcą.
- Więc tak po prostu pozwolimy, by nadal zachowywał się tak samo ?
- Tak - westchnął - Też mi się to nie podoba, ale tak.
- Zakochałeś się w niej, co ?
Alexis spojrzał przerażony na przyjaciela. Skąd on mógł wiedzieć ? Przez jego głowę przeleciało tysiące myśli. Nie mógł się przyznać, co czuje do Rocio. Na pewno nie teraz. Wyśmialiby go. Może nie Dani, ale Cesc na pewno. Fabregas nie wierzył w miłość i myślał, że Sanchez jest taki sam jak on. Nie zrozumiałby, że jego przyjaciel się zmienił. A taka była prawda. Przy Rocio dorósł i chciał być lepszym człowiekiem, by na nią zasługiwać.
- Co ? - udał, że nie wie, o czym mówi jego towarzysz.
- Słyszałem, co mówiłeś przed wyjściem z pokoju.
- Co ? A to. To nic takiego. Zwykłe słowa, by poczuła się lepiej.
- Aby na pewno ?
- To tylko zakład - prychnął Alexis - I zrobię wszystko, żeby go wygrać.
- No dobra, spokojnie - Dani podniósł się - Idę spać. Powiem potem Thaissie, żeby zabrała gdzieś Rocio. Może poczuje się dzięki temu lepiej.

*

Wróciły do domu wieczorem. Thaissa zabrała Rocio do najlepszej kosmetyczki w Barcelonie. Dani miał rację, wizyta tam poprawiła dziewczynie trochę humor. Nie dość, że miała prześliczny manicure, to jeszcze zyskała przyjaciółkę, bo z Thaissą dogadywała się świetnie.
Rocio odnalazła Alexisa na tarasie. Siedział na schodkach i patrzył w gwiazdy. Zajęła miejsce obok niego.
- Dziękuję ci za wszystko - wyszeptała.
- Nie musisz mi dziękować - objął ją ramieniem - To raczej ja powinienem.
- Ty ? Za co ? - zdziwiła się.
- Za to, że pokazałaś mi, co to szczęście. Zostaniesz tu ze mną ? Proszę ?
Pokiwała głową. Nie ważne, czy chodziło mu o chwilę obecną, czy o to, by była z nim. Zgodziłaby się na obie rzeczy. Alexis chciał być z nią tak samo mocno, jak ona z nim. 
Pocałował ją delikatnie. Alexis Sanchez w końcu odnalazł swoją księżniczkę, przy której czuł się bezpiecznie i nie zamierzał pozwolić jej odejść. 
Rocio oparła głowę na jego ramieniu i razem obserwowali gwiazdy snując plany na wspólną przyszłość.





~~~~~~

No i ostatni sielankowy rozdział mamy za sobą.
Wiem, że w tym powtórzyłam w sumie wszystko, co było wiadomo o Rocio, ale chodziło o uczucia obu bohaterów.
Mam nadzieję, że wam się podobało :)