Dani z Thaissą postanowili nie
zwlekać ze ślubem. Miał się odbyć już za miesiąc. Brazylijka od razu zgodziła
się na pomysł swojego narzeczonego, a mianowicie na to, by ich świadkami
zostali Rocio i Alexis. Brazylijczycy wiele im zawdzięczali i chcieli, by w tym
ważnym dla nich dniu, byli przy nich. Alexis musiał pogodzić się z Rocio, a
Dani i Thaissa mieli zamiar zrobić wszystko, co trzeba, byleby tylko im w tym
pomóc. Oni byli dla siebie stworzeni, po prostu odrobinę się zagubili. Każdy
związek miał swoje wzloty i upadki, najważniejsze było to, by się nie poddawać.
*
Adres Rocio dostał od Alexisa. Od
niego wiedział też, jaki jest jej ojciec. Miał ogromną nadzieję, że to nie on
otworzy mu drzwi, bo wtedy mógł zapomnieć o rozmowie z dziewczyną. Miał ważne
zadanie do wykonania i nie mógł się poddać.
Po raz ostatni przejrzał się w
lusterku i kiedy uznał, że wygląda w miarę w porządku, wysiadł z samochodu i
zadzwonił do drzwi. Nikt mu nie otwierał, więc zrezygnowany zaczął schodzić po
schodkach. Wyjął telefon i już miał dzwonić do Thaissy, że się nie udało, kiedy
zatrzymał go zdziwiony głos Rocio :
- Dani ? A co ty tutaj robisz ?
- Ja … no … eee – nagle na jej
widok zaniemówił. Nie potrafił sklecić sensownego zdania, tak wielkie wyrzuty
sumienia zaczęły go dręczyć.
- Tak ? – Rocio założyła ręce na
piersi i oparła się o framugę.
Dani zauważył, że nie wyglądała
najlepiej. Po raz chyba pierwszy w życiu widział, by miała na sobie dres. Pod
oczami miała fioletowe worki od niewyspania albo, co było bardziej
prawdopodobne, od płaczu, a włosy związała w niedbały kucyk. Dani wiedział,
dlaczego tak wygląda i wyrzuty sumienia stały się jeszcze większe. To była
poniekąd jego wina. Musiał to wszystko jakoś naprawić. Zebrał się w sobie i
stanął przed Rocio.
- Ja … chciałem porozmawiać.
- Wydawało mi się, że
powiedziałam jasno i wyraźnie wtedy na Ibizie, że nie chcę więcej widzieć
nikogo z was.
- Ja wiem – westchnął – Ale
chciałem cię przeprosić i coś zaproponować.
- Zaproponować ? – prychnęła –
Dani zrozum, że ja już nie chcę mieć z wami nic wspólnego.
- Mogę wejść ? – spojrzał na nią
wyzywająco. Nie miał zamiaru dać się zbyć bez wcześniejszej rozmowy.
Rocio odpowiedziała mu tym samym.
Mierzyli się przez chwilę spojrzeniem, ale dziewczyna w końcu westchnęła i
wpuściła piłkarza do środka. Zaprowadziła go do kuchni i posadziła przy
zniszczonym stole.
- Napijesz się czegoś ? – gdy
pokręcił głową, usiadła naprzeciwko niego.
- Jesteś sama ?
- Nie. Tata śpi na górze, więc
jakbyś mógł tak cicho, no wiesz … - powiedziała skrępowana.
Nigdy nie zapraszała nikogo do
siebie, Dani był pierwszą osobą odkąd była dzieckiem i nie wiedziała zbytnio,
jak ma się zachować. Bała się, że w każdej chwili wpadnie tu ojciec i rozpęta
się piekło.
- Rozumiem – uśmiechnął się
pokrzepiająco – Chciałem cię przeprosić za to wszystko. Ten zakład … nie
powinniśmy byli, to było strasznie niedojrzałe. Ale zrozum, byliśmy pijani i
żaden z nas, nawet Alexis, nie przypuszczał, że mu się uda.
- To was nie tłumaczy – powiedziała
cicho.
- Ja wiem, ale popatrz. Niby
głupi zakład, a stało się tyle dobrego.
- Dobrego ?! Co ty widzisz
dobrego w aktualnej sytuacji ? – patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Mogę dokończyć ? Wszystko
zrozumiesz. Dzięki temu, że go poznałaś, znalazłaś przyjaciół, nie musiałaś żyć
… no wiesz, zakochałaś się i byłaś naprawdę szczęśliwa.
Pokręciła głową.
- A wy mieliście dobrą zabawę, co
?
- Nie, oczywiście, że nie ! Ja
zapomniałem o tym zakładzie, jak tylko zobaczyłem, jak Sanchez na ciebie
patrzy. A Alexis ? On to nawet jeszcze wcześniej ! A wiesz czemu ? Bo cię kocha
! Po raz pierwszy w życiu się zakochał. Tylko Fabregas, dupek, który myśli
fiutem zamiast głową, tylko czekał, jak wygra. Ale nim się nie przejmuj. Liczy
się to, że Alexis cię kocha Rocio !
- On mnie kocha ?
Dani pokiwał głową. Twarz
dziewczyny rozpromieniła się. Nie
musiała cierpieć, on czuł to samo, co ona ! Jednak z drugiej strony nie mogła
zapomnieć, co piłkarz jej zrobił. Wyrwał jej serce, a tego nie da się tak łatwo
naprawić.
- To niczego nie zmienia.
- Jak to nie ? Zmienia wszystko !
Skoro oboje się kochacie, nic nie stoi na przeszkodzie, byście do siebie
wrócili.
- To nie jest takie łatwe Dani.
Może i z czasem mu wybaczę, ale wątpię, bym potrafiła do niego wrócić.
- Ale … ale … wy się kochacie –
wyjąkał.
- To nic Dani, czasem miłość nie wystarczy.
Brazylijczyk zamilkł na chwilę.
Widział, że nie uda mu się przekonać Rocio. Rana była jeszcze zbyt świeża. Miał
nadzieję, że z czasem to się zmieni i dziewczyna da drugą szansę jego przyjacielowi.
- Zaręczyłem się z Thaissą i za
miesiąc biorę ślub – powiedział nagle.
Rocio pisnęła i zaczęła mu
gratulować. Uściskała go mocno. Cieszyła się, że Dani w końcu zdecydował się na
tak poważny krok.
- Dlatego mamy z Thaissą do
ciebie pewną prośbę. Zostaniesz naszym świadkiem ?
- Dani ja nie wiem – westchnęła –
Chciałam się odciąć od tego waszego piłkarskiego świata.
- Ostatni raz, proszę – spojrzał
na nią błagalnie – Gdyby nie ty, pewnie nadal bałbym się kupić pierścionek. No
i jesteś przyjaciółką Thaissy. Rocio, nie daj się prosić.
- No dobrze – powiedziała po
chwili – A na świadka kogo bierzecie ?
- No … eee…
- Zanim ci powiem, pamiętaj, że
się zgodziłaś.
- No dobrze, mów już w końcu.
- Drugim świadkiem będzie Alexis.
Rocio zamarła.
- Nie Dani, w takim razie ja nie
mogę.
- Ale obiecałaś !
- Jak ty to sobie wyobrażasz ?
- Normalnie. Oboje jesteście
naszymi przyjaciółmi. Jesteście już duzi, nie pozabijacie się przecież – kiedy
zobaczył jej sceptyczną minę, dodał – Proszę Rocio, tak wiele ci zawdzięczamy z
Thaissą. Zgódź się dla nas.
- Robię to tylko i wyłącznie dla
ciebie i Thaissy – westchnęła cicho.
*
Thaissa zapukała do drzwi pokoju
Alexisa. Gdy nie odpowiedział, uchyliła je i weszła do środka. Na widok
piłkarza, który leżał na łóżku w całkowitej ciemności, zabolało ją serce.
Bardzo chciała, by wrócił do Rocio. Usiadła obok niego.
- Alexis ? – spytała cicho.
- Mhm ? – otworzył oczy i usiadł
na łóżku.
- Pogadamy ? – gdy pokiwał głową,
przeszła do rzeczy – Dani i ja bierzemy ślub za miesiąc.
- Moje gratulacje – powiedział
głosem pozbawionym emocji.
- Mamy dla ciebie propozycję –
Thaissa nie zrażała się – Chcielibyśmy, żebyś został naszym świadkiem.
- Thaissa nie obraź się –
powiedział po chwili Chile – Ale to chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie jestem
w nastroju. Przecież nie chcecie razem z Danim, by wasz ślub zamienił się w
pogrzeb.
- A ja myślę, że to bardzo dobry
pomysł, zastanów się nad nim – Thaissa podniosła się i ruszyła do drzwi – Tak
na marginesie, drugim świadkiem będzie Rocio …
- Rocio ? – Alexis poderwał się i
ruszył za Brazylijką – Może to jednak nie jest taki zły pomysł, co ?
- Wiedziałam, że się zgodzisz –
zaśmiała się.
- Odzyskam ją – powiedział do
siebie piłkarz.
Na nowo odzyskał nadzieję. Ona
musi dać mu druga szansę.
*
Długo zbierała się na to, by
zadzwonić do piłkarza. Bała się przebiegu tej rozmowy, tego, jak się zachowa,
gdy usłyszy jego głos. Nadal go kochała i obawiała się, że mu ulegnie. Alexis
dobrze wiedział, jak na nią działa i była pewna, że nie zawaha się użyć swojego
uroku. Niestety nie mogła dłużej
odkładać telefonu i spotkania z nim, bo ślub miał być już za dwa tygodnie, a
oni oboje byli przecież świadkami. Była na siebie wściekła, że wtedy się
zgodziła, podczas rozmowy z Danim, ale stało się i już nie mogła nagle odmówić.
Przez cały ten ślub na pewno nie zapomni o Alexisie, a raczej rozdrapie sobie
rany w sercu, które powoli zaczęły się goić.
Weszła do kawiarni. O ironio,
była to ta sama, do której poszła z Alexisem na pierwszą randkę. Wolała spotkać
się z nim w miejscu publicznym. Większe szanse, że nie zrobi czegoś głupiego.
Czekał już na nią przy stoliku. Tym samym stoliku. To był jakiś cholerny żart.
Na jego widok serce Rocio wywinęło koziołka. Dlaczego po tym wszystkim on nadal
działał na nią tak samo mocno, a nawet bardziej ?
- Hej – uśmiechnął się na jej
widok, a ją zabolało nie tylko serce. Usiadła naprzeciwko niego i próbowała nie
dać po sobie poznać, jak bardzo pragnęła go w tej chwili. – Zamówiłem ci twoją
ulubioną kawę. Mam nadzieję, że nie jesteś zła ?
- Nie, dziękuję. Musimy uzgodnić,
co robimy ze ślubem – starała się być chłodna i opanowana, ale wewnątrz wręcz
kipiała z emocji.
Alexis wyłączył się na chwilę.
Tak bardzo cieszył się, że Rocio jest przy nim. Brakowało mu jej tak, że aż go
bolało. Miał ogromną nadzieję, że od teraz będzie lepiej, że to spotkanie
wszystko zmieni. Czuł, że Rocio nie nienawidzi już go tak mocno, jak wtedy na
Ibizie. Był gotowy na wszystko, byleby tylko ona mu wybaczyła.
- Alexis czy ty mnie w ogóle
słuchasz ? – Rocio patrzyła na niego zniecierpliwiona.
- Co ? A tak, zamyśliłem się –
uśmiechnął się przepraszająco.
Skończyli rozmawiać na temat
ślubu i Rocio zaczęła się zbierać do wyjścia.
- Zostań jeszcze chwilę, chciałem
porozmawiać – powiedział cicho Chile.
- O czym ?
- O nas.
Rocio zawahała się, ale po chwili
ponownie usiadła na krześle. Właśnie takiej sytuacji chciała uniknąć. Bała się
tego, co może się wydarzyć, dlatego postanowiła skrócić wszystko do minimum.
- Rocio – próbował złapać ją za
rękę, ale mu na to nie pozwoliła – Chciałem cię przeprosić. Tak bardzo mi
głupio. Proszę cię, wybacz mi …
- Przeprosiny przyjęte –
przerwała mu.
- Ja … chciałem ci powiedzieć, że
cię kocham. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Wróć do mnie, błagam
cię. Daj mi drugą szansę, zrobię wszystko…
Krajało jej się serce, gdy tak na
niego patrzyła, ale nie mogła mu odpuścić. Nie da mu drugiej szansy, bo jaką ma
pewność, że coś podobnego nie wydarzy się po raz kolejny ?
- Alexis to niemożliwe –
powiedziała cicho, a jego twarz wykrzywiła się w bólu – Nie potrafię do ciebie
wrócić, przykro mi.
- Rozumiem – wyszeptał.
- Jedyne, co mogę ci obiecać, to
przyjaźń. Jednak musisz dać mi trochę czasu.
Zabrała torebkę i szybkim krokiem
opuściła kawiarnię. Musiała wyjść, inaczej nie powstrzymałaby się przed
rzuceniem się Alexisowi w ramiona i wykrzyczeniem, że go kocha.
Po raz kolejny został sam. Po raz
kolejny cierpiał i bolało go serce. Ale tym razem miał nadzieję. Obiecała mu
przyjaźń, a on zrobi wszystko, co w jego mocy, by pokochała go na nowo.
*
Następnego dnia mieli spotkać się
na peronie metra w centrum, by spędzić cały dzień na poszukiwaniach prezentu
dla młodej pary. Postanowili, że będzie on wspólny. Alexis liczył, że ten dzień
pomoże mu na nowo zbliżyć się do Rocio. Chciał przyjechać po nią pod dom, ale
mu nie pozwoliła. Powiedziała, że ma coś jeszcze do załatwienia na mieście.
Dlatego też stał na peronie i czekał, jak przyjedzie.
W końcu w tunelu pojawiły się
światła pojazdu, a chwilę później ludzie zaczęli wysypywać się z niego i pchać
w stronę ruchomych schodów. Zaczął jej szukać w tłumie, a gdy odnalazł Rocio,
uśmiechnął się szeroko. Była taka piękna. Da jej czas, a kiedyś na nowo wyzna
miłość. Podeszła do niego.
- Hej, gotowy na zakupy ? –
uśmiechnęła się do niego kpiąco. Wiedziała, jak bardzo tego nie lubił.
- Nie, ale w twoim towarzystwie
zniosę wszystko – spojrzał jej w oczy.
Nie zdążyła mu odpowiedzieć.
Nagle wokół rozległ się huk, pogasły światła, coś zaczęło się walić, a ludzie zaczęli
krzyczeć. Rocio chwyciła Alexisa za rękę. W takiej chwili chciała być z kimś,
kogo kocha.
~~~~~~~~
No to mamy ostatni rozdział :)
lalalalalalala jak mi się bardzo podoba zakończenie.
Błagam, proszę się na mnie nie wściekać !