Rocio nie wiedziała, co to
szczęście. Odkąd tylko pamiętała jej życie pełne było wrzasków i agresji.
Podobno kiedyś było lepiej, ale wszystko zmieniło się w dniu, kiedy tata
stracił pracę. Miał jakieś ważne
stanowisko w klubie FC Barcelona, ale nagle powiedzieli, że nie jest już
potrzebny. Tata nie potrafił pogodzić się ze zwolnieniem. Dnie spędzał z
butelką, próbując wymyślić coś, by przyjęli go z powrotem. Z czasem zrozumiał
jednak, że jego wysiłki nie przynoszą i nigdy nie przyniosą rezultatu. Rocio
miała wtedy sześć lat. Tata nagle przestał być tym kochanym, który zabierał ją
na spacery i kupował słodycze. Jego twarz przybrała wściekły wygląd, warczał na
żonę i na córkę. Z każdym mijającym rokiem było coraz gorzej. Rocio przestała
przyprowadzać do domu koleżanki i zamknęła się w sobie. Wstydziła się tego, co
działo się w jej życiu. Nie chciała, by ktokolwiek dowiedział się, jak bardzo
cierpi. Matka urabiała sobie ręce po łokcie, byleby tylko mieli za co żyć i nie
głodowali, bo na ojcu nie można było polegać. Nie dość, że nie robił nic, poza
przesiadywaniem w fotelu z butelką alkoholu, to zaczął wyładowywać swój gniew i
frustrację na rodzinie. Krzyczał, rzucał przedmiotami, biegał po domu z furią,
a jakieś 7 lat temu zaczął bić matkę. Na Rocio ręki nie podniósł nigdy. W głębi
jego pijackiej duszy ona nadal była jego małą córeczką, którą chciał chronić i
którą zabierał na spacery. Tych samych skrupułów nie posiadał w stosunku do jej
mamy. Potrafił uderzyć ją za byle co. Wystarczy, że coś mu się nie spodobało.
Najgorzej było, kiedy miał zły humor. Wtedy mama chodziła z siniakami po kilka
dni. Początkowo Rocio próbowała jakoś powstrzymywać ojca przed krzywdzeniem
matki, ale z czasem dała sobie z tym spokój. Mama nadal kochała tatę o to był
jej wybór, nie chciała go zostawiać. W głębi duszy liczyła, że on w końcu się
zmieni i powróci ten mężczyzna, w którym się zakochała. Rocio z czasem
zrozumiała też jeszcze jedną rzecz – to piłka nożna zniszczyła jej rodzinę. Dlatego
też mieszkając w Barcelonie od dziecka nie wiedziała nic na temat żadnej z
drużyn grających w jej mieście. Nie obchodziło jej to. Piłka nożna zniszczyła
jej życie i uważała ją za największe zło na świecie. Kończąc osiemnaście lat
obiecała sobie, że jej życie będzie lepsze od tego, co doświadczyła dotychczas.
Postanowiła wyrwać się i coś osiągnąć. Poszła na studia i chciała znaleźć sobie
dobrze płatną pracę. Myślała też o założeniu rodziny. Rodziny, w której będzie
panować miłość i szczęście. Rodziny tak odmiennej od tej, w której się
wychowywała. Rocio chciała, by jej dzieci nigdy nie zaznały smutku i strachu
przed bądź co bądź najważniejszymi osobami w życiu. Bała się, że nie będzie
potrafiła być dobrą matką, ale liczyła, że jej obawy się nie spełnią. W głębi
duszy, pod tą skorupą ze smutku, kryła się nadal ta kochająca i szczęśliwa mała
dziewczynka, którą tata zabierał na spacery. By ją odnaleźć potrzebny był ktoś,
kto pokocha Rocio i da jej szansę na nowe, lepsze życie.
Leżała na łóżku otoczona podręcznikami
z ekonomii. Zbliżał się termin egzaminów semestralnych. Rocio chciała zdać je jak najlepiej. Im
wyższy wynik, tym większe szanse na lepszą pracę w przyszłości. Zakreślała
markerem najważniejsze informacje i powtarzała je sobie cicho, by je lepiej
zapamiętać. Do jej uszu dobiegły przytłumione krzyki. Jęknęła i próbowała
ponownie skupić się na czytanym tekście, ale nie potrafiła. Krzyki stawały się
coraz głośniejsze, więc musieli przenieść się do sypialni. Zamknęła książki i
wcisnęła w uszy słuchawki. Włączyła sobie muzykę i schowała głowę pod poduszkę.
Nie da rady uczyć się w tych warunkach.
Po raz kolejny w tym tygodniu ojciec
krzyczał z nie wiadomo jakiego powodu, jednak tym razem było gorzej. Mimo
słuchawek w uszach usłyszała krzyk mamy – znowu ją uderzył. Skrzywiła się i
podniosła z łóżka. Zaczęła wrzucać leżące na kołdrze podręczniki do torby. Jej
edukacja nie może cierpieć z powodu alkoholizmu ojca. Tego dnia pouczy się w
bibliotece. Zmieniła dres na koszulkę na ramiączkach i dżinsy, na ramiona
zarzuciła szary sweterek i po cichu wyszła z pokoju. Zza drzwi sypialni
rodziców usłyszała szloch mamy. Przystanęła i przyłożyła do nich ucho. Nagle
wszystko ucichło tylko po to, by po chwili do Rocio dobiegł dźwięk uderzenia.
Odskoczyła od drzwi i zbiegła po schodach na dół. Ubrała szybko buty i wyszła
na zewnątrz. Barcelońskie słońce padło na jej twarz i Rocio mimowolnie się
uśmiechnęła. Kochała to miasto i choćby nie wiadomo jak była smutna, Barcelona
zawsze poprawi jej humor. Spokojnym krokiem ruszyła w stronę centrum do
biblioteki. Rozkoszowała się ciepłem i widokiem szczęśliwych ludzi bez
problemów, których mijała po drodze. Kiedyś też taka będzie.
- Przepraszam proszę pani, ale
już zamykamy.
Rocio przestraszona podniosła
głowę znad podręcznika.
- Już ? – spojrzała na kobietę –
Już jest tak późno ?
Bibliotekarka uśmiechnęła się do
niej przepraszająco.
- Już 20.30. Zapraszam jutro od
8.30.
Kobieta odeszła, a Rocio
podniosła się i przeciągnęła. Nie myślała, że już jest tak późno. Kompletnie
straciła poczucie czasu, ale nie żałowała. Czuła, że egzaminy pójdą jej
idealnie. Zebrała swoje rzeczy i uśmiechem pożegnała się z bibliotekarką.
Wyszła z budynku i skierowała się na La Ramblas. Nie miała ochoty wracać do
domu, więc spacerowała sobie powoli. Nigdzie jej się nie śpieszyło. Mogła
wrócić o której chciała. Nagle jej uwagę przykuł szyld jednego z klubów.
„Manixs” przeczytała. Poczuła przemożną ochotę, żeby do niego wejść. Przeszła
na drugą stronę i stanęła przed wejściem. Odczekała swoje w kolejce i zapłaciła
za wejście. Zeszła powoli po schodach. Przywitała ją hucząca muzyka i
przyciemnione światło. Stanęła na początku parkietu i nagle zaczęła wątpić, czy
podjęła dobrą decyzję. Nie pasowała tutaj, do tych wszystkich ludzi tańczących
i pijących bez opamiętania. Ktoś potrącił ją tak, że weszła bardziej na
parkiet. Uśmiechnęła się delikatnie do sobie. Raz się żyje. Poprawiła torbę na
ramieniu i pewnym krokiem przeszła wśród tańczących do baru. Rzuciła ją pod
wysoki stołek i klapnęła na niego. Skinęła na barmankę i zamówiła sobie drinka.
Oparła łokcie na blacie i zaczęła go sączyć. Głośna muzyka w pewnym momencie
przestała jej przeszkadzać, a zaczęła koić jej zszargane nerwy. Rocio
przymknęła oczy i rozkoszowała się chwilą. Tym, że może po prostu odpocząć i na
chwilę być taką, jak inni. Ktoś usiadł obok niej i również zawołał barmankę.
- Ciężki dzień ? – usłyszała.
Po chwili zrozumiała, że pytanie
było skierowane do niej. Podniosła głowę i otworzyła oczy. Patrzyła na
przystojnego bruneta o ciemnych oczach i karnacji. Rocio westchnęła, był
idealny. Taki, o jakim marzyła. Wyobraziła sobie siebie u jego boku i
zarumieniła się. Nieznajomy uśmiechnął się szeroko i nachylił się delikatnie w
jej stronę.
- Jestem Alexis – patrzył na nią
z wyczekiwanie, lecz ona nie zareagowała, więc dodał – No wiesz, Alexis
Sanchez.
Spojrzała na niego spod rzęs i
uśmiechnęła się .
- Rocio. No wiesz, Rocio
Rodriguez.
Alexis skrzywił się nieznacznie.
Nie dość, że dziewczyna go nie poznała, to jeszcze najnormalniej w świecie się
z niego nabijała. Jego duma poczuła się urażona i krzyczała, by wstał i
zostawił tę brunetkę przy barze samą. Jednakże raz, że nie mógł, a dwa, że nie
chciał. Rocio była piękna. Cieszył się, że Dani wybrał właśnie ją. Zapragnął
tej dziewczyny. Była jego najnowszym wyzwaniem.
- Więc jak, ciężki dzień ?
- Można tak powiedzieć –
spojrzała na torbę – Uczyłam się na egzaminy.
- Ooo – Alexis wyglądał na
zainteresowanego – Co studiujesz ?
- Ekonomię.
- Nie dość, że ładna, to jeszcze
mądra.
- Bez przesady – Rocio zarumieniła
się.
- No i jeszcze skromna. Powiedz,
że umiesz gotować, a znalazłem ideał.
- No umiem – bąknęła jeszcze
bardziej czerwona na twarzy.
- Wyjdź za mnie – Alexis
uśmiechnął się olśniewająco.
- Może nie po pierwszej randce.
- A więc to randka – Alexis założył
jej włosy za ucho.
- Ja nie … to znaczy … to nie …
nie to miałam na myśli – wykrztusiła w końcu.
- Jesteś taka śliczna, jak się
rumienisz.
Rocio powoli traciła głowę dla
Alexisa. Ten chłopak bardzo jej się podobał. Przy nim poczuła się jak każda normalna
dziewczyna. Sprawił, że się uśmiechnęła. Kiedy nie patrzyła, Sanchez obrócił
się i pokazał obserwującym go przyjaciołom uniesiony kciuk. Wierzył, że Rocio
już jest jego. Prawił jej używane przez niego często komplementy, a ona jadła
mu z ręki.
- Więc, może opowiesz mi coś o
sobie ? – zapytał.
Wiedział, jak zdobyć serce
kobiety. Komplementy miał już za sobą. Teraz wystarczyło, że pokazał, że się
nią interesuje. Zdobędzie Rocio i za pół roku udowodni Daniemu, że potrafi
wytrzymać z jedną dłużej niż kilka nocy.
- Nie mam nic ciekawego do
opowiedzenia o sobie.
- No nie żartuj sobie –
uśmiechnął się – Taka piękna dziewczyna jak ty nie może być nudna.
- Studiuję i to wszystko.
- Uprawiasz jakiś sport ?
- Czasem biegam i jeżdżę na
rowerze.
- Sporty zespołowe ?
- Tylko w telewizji.
Alexis uniósł pytająco brwi..
- Nie mam wymaganej koordynacji
ruchowej. Czyli nie jestem taka idealna – uśmiechnęła się.
Alexis zamówił im po kolejnym
drinku. Nie wiedział czemu, ale coś w jej uśmiechu sprawiało, że nie chciał się
rozstawać z tą dziewczyną. Czuł się przy niej tak dobrze, tak bezpiecznie.
Zganił się za to w duchu, przecież to nie może być prawdziwe.
*
Cesc i Dani popijali powoli
drinki i obserwowali Alexisa, jak rozmawia z tą dziewczyną przy barze.
- No nie wierzę – rzucił nagle
Cesc, na co Dani spojrzał na niego pytająco – Temu znowu trafiła się najlepsza
laska.
- No wiesz, to Alexis Sanchez –
Dani zaśmiał się i przewrócił oczami.
- Ten cwel znowu zaliczy tej
nocy, a my – ponownie tego wieczoru poklepał się po kroczu – znowu będziemy
opuszczeni.
Alves pokręcił głową i ponownie
popatrzył na Sancheza, który uśmiechał się szeroko do siedzącej obok brunetki.
- Stawiam 50 euro, że dzisiaj ją
zaliczy – przerwał ciszę Cesc.
- Podbijam. Daję 100 euro, że mu
się nie uda.
Cesc ryknął śmiechem.
- To będą najłatwiej zarobione
pieniądze w moim życiu. Zapamiętaj sobie moje słowa Alves. Może i ona wygląda
na cichą i grzeczną, ale w łóżku to pewnie dzika kotka.
Rozmawiali jeszcze przez długi
czas. Z każdą chwilą stawali się sobie coraz bliżsi. Żadne z nich nie chciało
się do tego przyznać, ale wpadli sobie w oko.
- Spotkamy się jeszcze ? –
zapytał nagle Alexis.
- Jasne – odpowiedziała po
chwili.
- Co powiesz na 17 ?
- Mam wtedy wykłady. Co ty na to,
żeby spotkać się o 12 ?
- Będę wtedy na treningu.
- Trenujesz coś ? Nie chwaliłeś
się.
- No bo w sumie to nie ma o czym
mówić – Alexisowi zaświeciły się oczy – Jestem piłkarzem w FC Barcelonie.
Rocio zamarła. Piłkarz. Nie, to
nie mogło być możliwe. Pierwszy chłopak, który od dawna się jej spodobał i z
którym tak świetnie się jej rozmawiało, musiał być kimś związanym z najgorszą
rzeczą na świecie. Rocio w tej chwili całkowicie zmieniła sposób postrzegania
Alexisa. Już nie był chłopakiem, który jej się podobał, a kolejnym zadufanym w
sobie dupkiem. Rocio poderwała się zarzuciła sobie torbę na ramię.
- Ja … ja muszę już iść –
obróciła się na pięcie i zaczęła przepychać przez tańczących.
- Rocio ! Rocio ! – krzyczał za
nią Chile – Rocio spotkamy się jeszcze ?
Ale Rocio nie słyszała już.
Stanęła na schodach i po raz ostatni spojrzała na piłkarza, który wkradł się do
jej serca. Zaczęła wbiegać po schodach i już po chwili wyszła na chłodne nocne
powietrze. Złapała taksówkę i po piętnastu minutach była w domu.
W budynku panowała cisza. Nic nie
wskazywało na to, co wydarzyło się tu wcześniej. Na pozór byli zwyczajną rodziną, ale pozory
mylą. Rocio poszła do kuchni i wypiła duszkiem szklankę wody. Cisza przerażała
ją. Dla niej była to cisza przed burzą. Bała się tego, co będzie następnego
dnia. Bała się, że tata w końcu uderzy za mocno. Weszła do łazienki i zaczęła
się rozbierać. Spojrzała a siebie w lustrze i uśmiechnęła się. Alexis
powiedział, że jest piękna. Potrząsnęła głową, musi o nim zapomnieć. Ściągnąłby
na nią tylko kłopoty. Jej wzrok padł na leżący na podłodze ręcznik z plamami
krwi. Ojciec dzisiaj przegiął. Nagle odechciało jej się kąpieli. Ubrała się w
spodenki i koszulkę i wskoczyła do łóżka. Zasypiając towarzyszył Rocio uśmiech
Alexisa i jego brązowe roziskrzone oczy.
- Rocio ! Rocio ! – krzyczał za
nią Chile – Rocio spotkamy się jeszcze ?
Ale ona uciekła od niego i już po
chwili zniknęła w wyjściu. Zostawiła go samego przy barze. Tak nagle. Nie
rozumiał, co się wydarzyło. Alexis usiadł ponownie na stołku i dokończył
drinka. Próbował opóźnić moment powrotu do przyjaciół najbardziej, jak się
dało. Wyobrażał sobie triumfującego Cesca i nie był to cudowny widok. Westchnął
głęboko i ruszył w stronę stolika.
- Kopciuszek cię zostawił ? –
ryknął śmiechem Cesc, kiedy Sanchez usiadł na swoje dawne miejsce.
- Żeby nazywać ją Kopciuszkiem,
musiałaby najpierw mi coś zostawić, a ona uciekła bez słowa – mruknął Chile.
- Aż taki jesteś odrażający ? –
Dani zwijał się ze śmiechu patrząc na udręczoną twarz przyjaciela.
- Wal się.
- Ej – Cesc klepnął Alves – To
chyba pierwsza dziewczyna, która dała mu kosza.
- Pierwszy raz naszego casanovy –
Dani wydyszał trzymając się za bolący od śmiechu brzuch – Fabregas, moje
pieniądze,
Cesc wręczył mu banknot do ręki z
niezadowoloną miną. Alexis wychylił stojący obok niego kieliszek. Nie dość, że
nie rozumiał, dlaczego Rocio uciekła i tęsknił za nią, to jeszcze przyjaciele
się z niego nabijali. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Liczył na to, że
wypija jeszcze jeden, góra dwa drinki, a później zakończą noc w jego sypialni.
- Skończyliście już ? – Alexis
spojrzał na nich morderczo – Do waszej wiadomości, wygram ten zakład. I to ja
będę się śmiać ostatni.
Wstał od stołu i ruszył do
wyjścia. Stracił ochotę na wspólne picie. Nie rzucał słów na wiatr. Naprawdę
miał zamiar wygrać ten zakład. Odnajdzie ją, choćby miał sprawdzić każdą
studentkę ekonomii w Barcelonie. Była piękna i delikatna, zaintrygowała
go. I jeszcze to seksowne imię – Rocio.
Wyszeptał je do siebie i smakował niczym koneser. Poczuł przepełniające
pożądanie i tęsknotę. Odnajdzie ją. Nazywał się Alexis Sanchez i nigdy się nie
poddawał. Kładąc się do łóżka towarzyszyła mu jedna tylko myśl : „ Rocio
Rodriguez strzeż się, przybywam”.
~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To ostatni rozdział w tym roku :) mam nadzieję, że się podobał :>
Życzę wam wszystkim szczęśliwego nowego roku, niech będzie lepszy niż 2013 :*